– Mecze na koniec obozu są trudne. Jesteśmy praktycznie w ostatnim dniu zgrupowania i widać zmęczenie. Jutro czeka nas jedynie lekki rozruch, a część zawodników zagra z Jagiellonią, w piątek wracamy do Polski – powiedział Czesław Michniewicz po sparingu Pogoni Szczecin z AS Trencin.
– Czasami można zauważyć brak takiego entuzjazmu na treningach jak na początku zgrupowania, ale to normalny objaw. Cieszę się, że pomimo tego udało się zagrać dobre spotkanie. Martwi natomiast, że straciliśmy dwa gole po własnych błędach. Można powiedzieć, że sami je sobie strzeliliśmy. Niemal identyczne sytuacje, w których zagrywamy za krótko do bramkarza. To też pokazuje, że nie ma stuprocentowego czucia w nogach. Mamy jeszcze czas, żeby się zregenerować – podkreślił szkoleniowiec Portowców.
– Trencin to bardzo solidny zespół, z wieloma indywidualnościami. Zaawansowani technicznie zawodnicy częściej posiadali piłkę od nas. Straciliśmy dużo sił na bieganie za piłką, ale gdy ją mieliśmy, to też wiedzieliśmy co z nią zrobić – dodał Michniewicz.
W pierwszej wiosennej kolejce Pogoń zmierzy się z Koroną Kielce.
Możliwość komentowania została wyłączona.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024
