Męczarnie City z Wolverhampton. Stones zbawicielem mistrzów Anglii
Manchester City aż do szóstej minuty doliczonego czasu gry tylko remisował z ostatnim w tabeli Wolverhampton. Wtedy do akcji wkroczył John Stones.
Nick Potts / PA Images / Forum
Skazywane na pożarcie Wolverhampton paradoksalnie napsuło sporo krwi mistrzom Anglii. W teorii obrońcy tytułu nie powinni byli mieć większych problemów z outsiderem, który na siedem meczów w tym sezonie Premier League zanotował tylko remis i aż sześć porażek.
W praktyce było inaczej. Gospodarze zaskoczyli już w 7. minucie, kiedy to za sprawą Jorgena Stranda Larsena wyszli na prowadzenie.
Szybko strzelona bramka sprawiła, że w dalszej fazie meczu Wilki skoncentrowały się wyłącznie na obronie korzystnego rezultatu. I chociaż stracili najwięcej goli w bieżącym sezonie Premier League, to dzisiaj długo i skutecznie bronili dostępu do własnej bramki.
W 33. minucie Josko Gvardiol doprowadził do wyrównania w dość niecodziennym stylu. Stoper huknął bowiem zza pola karnego niczym rasowy strzelec.
Podopieczni Pepa Guardioli dominowali w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, jednak nie potrafili postawić kropki nad „i”. Obywatele dopięli swego dopiero w szóstej minucie doliczonego czasu gry. John Stones najlepiej odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Manchesteru. (JB)