Manchester City rozbił beznadziejny Arsenal
To był mecz do jednej bramki. Manchester City zagrał na ułamek swoich możliwości, jednak to wystarczyło, aby zdeklasować słabiutki Arsenal 0:4. Bardzo możliwe, że mecz na Etihad był ostatnim dla Mikela Artety w roli trenera Kanonierów.
Ederson nie miał zbyt wiele pracy (fot. Reuters)
Zarówno gospodarze, jak i goście przystępowali do spotkania w mieszanych nastrojach. The Citizens – mając z tyłu głowy porażkę z Tottenhamem, rozbicie Norwich City, a także niepowodzenia na rynku transferowym, związane z nieudanymi próbami sprowadzenia Harry’ego Kane’a oraz Cristiano Ronaldo. Kanonierzy – po fatalnym początku sezonu ligowego, dwóch przegranych bez zdobycia bramki, ale też po efektownym triumfie pucharowym nad mocno rezerwowym składem West Bromu, który pozytywnie wpłynął na morale. Bezsprzecznym faworytem byli mistrzowie Anglii.
Zgodnie z oczekiwania, Manchester City szybko rzucił się do ataku i już w 7. minucie Ilkay Gundogan dał prowadzenie mistrzowi Anglii. Pięć minut później Ferran Torres trafił do siatki i podwyższył prowadzenie. Pod koniec pierwszej części meczu Gabriel Jesus trafił trzeciego gola i zawodnicy City w pełni zasłużenie schodzili do szatki z wysokim prowadzeniem. Arsenal grał tragicznie. Papierowa obrona nie była żadną przeszkodą dla piłkarzy Pepa Guardioli. Wiele do życzenia pozostawiała również gra ofensywna „The Gunners”.
Na domiar złego od 35. minuty Arsenal grał w osłabieniu jednego zawodnika. Granit Xhaka dostał czerwoną kartkę za bezsensowny wślizg na wyprostowanych nogach.
Druga połowa stała pod znakiem absolutnej dominacji Manchesteru, piłkarze Arsenalu zostali zepchnięci na własną połowę i nie istnieli. Dosłownie. W drugiej połowie statystyka posiadania po ich stronie wynosiła…9%. Mistrz Anglii grał swoje. W 54. minucie Rodri wykorzystał świetną akcję zespołu i podwyższył do wyniku 4:0. Na pięć minut przed końcem meczu ostateczny cios wyprowadził Ferran Torres i dobił Arsenal. 5:0. Ciężki i brutalny nokaut.
Drużyna Arsenalu na początku sezonu jest tragiczna. W trzech meczach zanotowała trzy porażki, straciła dziewięć goli i nie zdobyła ani jednej bramki. Całość sprawia, że zajmuje ostatnie miejsce. Fotel Artety jest gorący do granic możliwości i wiele wskazuje na to, że lada moment Hiszpan straci posadę. Jego projekt w Londynie nie ma żadnej przyszłości.
młan, sar, PiłkaNożna.pl