Manchester City o krok od mistrzostwa Anglii
Manchester City postawił kolejny – kto wie czy nie najważniejszy krok – w kierunku obrony mistrzostwa kraju. „Obywatele” pokonali w derbach Manchester United (2:0) i na finiszu ligowej kampanii to oni będą rozdawać karty.
Manchester City coraz bliżej mistrzostwa Anglii (fot. Reuters)
Po takiej klęsce jak ta na Goodison Park mogło być już tylko lepiej. Kilka dni przed derbami, Manchester United został rozbity przez Everton i nic dziwnego, że chciał się jak najszybciej zrehabilitować. Najlepszą ku temu okazję miało być właśnie starcie z lokalnym rywalem, którego pokonanie pomogłoby piłkarzom Ole Gunnara Solskjeara w odzyskaniu zaufania kibiców.
Co więcej, gospodarze przystąpili do meczu w roli tych, którzy mogę zadecydować o najważniejszym rozstrzygnięciu podczas całego sezonu, a więc mistrzostwie Anglii. Porażka z Manchesterem City przybliżała do tytułu „Obywateli”, urwanie im punktów sprawiało, że nieco bliżej zakończenia rozgrywek na pierwszym miejscu byłby Liverpool.
„Czerwone Diabły” wyszły na boisko niezwykle zmotywowane i chociaż więcej z gry mieli goście, co jest znakiem rozpoznawczym drużyn Pepa Guardioli, to jednak nie miało to przełożenia na konkrety w postaci goli. Dobre okazje strzeleckie mieli Raheem Sterling i Bernardo Silva, a po stronie United bliscy szczęścia byli Fred i Paul Pogba. Bramek w pierwszej połowie ostatecznie nie oglądaliśmy.
Szczególnie mocno może sobie pluć w brodę Sterling, który strzelał z odległości zaledwie kilku metrów, jednak jego uderzenie zdołał w znakomitym stylu obronić David De Gea.
Wynik bezbramkowy utrzymywał się bardzo długo, jednak w 55. minucie piłka wpadła w końcu do siatki. W roli głównej wystąpił Bernardo Silva, który znalazł się z futbolówką przed polem karny rywala, podciągnął z nią kilka metrów i wykorzystując zasłonę obrońcy Manchesteru United, zdecydował się na strzał w kierunku bliższego słupka i De Gea nie zdążył z interwencją.
Od trafienia Portugalczyka minęło zaledwie kilka minut, a już gospodarze mogli odpowiedzieć. „Setkę” miał Jesse Lingard, który jednak w dogodnej sytuacji, mając przed sobą pustą bramkę… nie trafił w piłkę. To powinno być 1:1.
Zespół Solskjaera strat nie odrobił i to się na nim zemściło. W 66. minucie zwycięstwo Manchesteru City przypieczętował bowiem Leroy Sane, który nieco wcześniej pojawił się na boisku. Reprezentant Niemiec wykończył kontratak swojej drużyny mocnym uderzeniem sprzed pola karnego, jednak nie ma co ukrywać – De Gea powinien spisać się w tej sytuacji dużo lepiej.
Manchester City wygrał derby, wywalczył trzy punkty i na ostatniej prostej sezonu ma jedno „oczko” zapasu nad Liverpoolem. Jako, że do końca kampanii pozostały trzy kolejki, to może się okazać, że 97 punktów może być zbyt małym dorobkiem, by wywalczyć tytuł mistrzowski. Niesamowite!
gar, PiłkaNożna.pl