LKE: Remis Lecha z Hapoelem
Mistrz Polski prowadził grę, wykreował sobie bardzo dużo sytuacji, ale w starciu z izraelskim Hapoelem Beer Szewa zdobył tylko jeden punkt.
Lech od samego początku narzucił rywalowi swój styl gry i zyskał przewagę prawie na każdym polu. Zabrakło najważniejszego, czyli odpowiedniej finalizacji. Podopieczni Johna van den Broma potrafili stworzyć sobie kilka sytuacji do zdobycia bramki, lecz zawsze coś szło nie po ich myśli. W poczynania gospodarzy wkradło się sporo niedokładności. Kibice oglądali wiele spóźnionych decyzji, niecelnych podań, źle wymierzonych zagrań czy mało groźnych uderzeń, które wieńczyły nieźle zapowiadające się akcje. Piłkarze z Izraela oprócz kilku okazji nie mieli praktycznie żadnych argumentów wobec aktywnego Kolejorza. Najlepszą wiadomością dla zawodników Hapoelu było to, że na przerwę schodzili przy stanie remisowym. Przy takiej liczbie sytuacji, jaką stworzyć sobie mistrz Polski, przynajmniej jedna bramka powinna paść.
Po zmianie stron częściej do głosu zaczęli dochodzić piłkarze z Beer Szewy. Podopieczni Elyaniva Bardy wykreowali sobie kilka dobrych sytuacji bramkowych, ale zawsze na posterunku był Filip Bednarek. Lech również był aktywny w ofensywie, choć okazje stuprocentowe były po stronie rywala. Nadal w szeregach mistrza Polski kulało wykończenie akcji.
Remis z Hapoelem może być odbierany różnie. Z jednej strony Lech utrzymuje się w czołówce swojej grupy i nadal ma spore szanse na awans do kolejnej rundy, choć dziś Izraelczycy mieli parę naprawdę groźnych sytuacji. Inna perspektywa narzuca pewien niedosyt, ponieważ mistrz Polski przez większość meczu dominował, stworzył sobie mnóstwo okazji, lecz nie wykorzystał żadnej. Jedna z wielu okazji powinna zostać zamieniona na bramkę i nad tym podopieczni Johna van den Broma powinni popracować.
jkow, PiłkaNożna.pl