Liverpool przed finałem Ligi Europy. Dobra zmiana
– W połowie maja pojedziemy do Bazylei i zrobimy wszystko, co będzie możliwe dla tego wspaniałego klubu – powiedział menedżer Liverpoolu Juergen Klopp, pytany o mecz z Sevillą. Już w środę o 20.45 początek finału Ligi Europy.
Liverpool broni honoru angielskiej piłki w europejskich pucharach (foto: Ł.Skwiot)
Czas na finał Ligi Europy. Liverpool i Sevilla powalczą o trofeum – KLIKNIJ!W Anglii długo upajano się triumfem Liverpoolu nad Villarrealem w półfinale rozgrywek. Wielu ekspertów widziało w obu finałach europejskich pucharów hiszpańskie pary. Obecność Liverpoolu w decydującym spotkaniu LE dała zwolennikom Premier League słaby, ale jednak argument, w dyskusji na temat: która z lig jest najsilniejsza na świecie. Na czym w Anglii opierają optymizm, wierząc w zwycięstwo The Reds nad grającą o trzeci z rzędu triumf w tych rozgrywkach Sevillą?
Klopp znaczy wiara – To absolutnie nie był przypadek, przecież w tym sezonie wiele razy strzelaliśmy bramki już w końcówce meczu. Boss od zawsze próbował wpoić nam taką filozofię. Przez to nigdy nie godzimy się z porażką, nie poddajemy się, gramy do końca – to nasze motto i dobra zmiana jaka zaszła w klubie. Czujemy też zdecydowanie silniejszą więź z naszymi kibicami. Wierzą w nas, dlatego cieszę się, że mogliśmy im sprawić radość, wyrównując w końcówce. Chcemy dobrze zagrać w finale i dobry występ przeciwko West Brom może w tym tylko pomóc – powiedział po spotkaniu z Chelsea Londyn (1:1) bramkarz The Reds Simon Mignolet (na zdjęciu), podsumowując remis i przedstawiając wiele faktów na temat przemiany klubu od zatrudnienia Kloppa w październiku ubiegłego roku.
Obrazem zmian jest sam Belg. Wielokrotnie krytykowany, wyliczany z ilości głupich błędów, w ostatnich miesiącach odbudował pewność siebie i był jednym z bohaterów meczu z The Blues. Liverpool wstał z kolan takimi spotkaniami jak rewanż w ćwierćfinale z Borussią Dortmund (4:3 i pogoń za wynikiem), drugie spotkanie półfinałowe LE z Żółtą Łodzią Podwodną (3:0 po porażce 0:1 w pierwszym meczu), wcześniej 4:1 z Manchesterem City w Premier League. Zachowując wszelkie proporcje dzisiejsza drużyna jest bardziej chwalona za styl niż w wicemistrzowskim sezonie 2013-14, właśnie za mecze zapadające w pamięć.
Bilans w pucharachSeria sześciu zwycięstw, passa siedmiu remisów i tylko jedna porażka w tym sezonie LE, przekonała do Liverpoolu wielu ekspertów typujących wynik środowego spotkania. Najskuteczniejszy strzelec w historii klubu, Ian Rush, powiedział, że awans do finału to duży sukces jeszcze bardziej rozbudzający ciekawość przed przyszłym sezonem, kiedy Klopp ustawi zespół po zapowiadanej na letnie okno transferowe rewolucji. Renoma menedżera i powrót LFC do poważnej pucharowej piłki znacznie zwiększył szanse w rywalizacji o piłkarzy z głośnymi nazwiskami.
Chelsea pod wodzą Guusa Hiddinka wynikami zapracowała na powrót do wagi ciężkiej PL. Remis z rywalem z Londynu przedłużający do trzynastu serię meczów bez porażki u siebie, wywalczenie remisu po wymagającym meczu, kiedy bliżej zwycięstwa byli goście stał się kolejnym dowodem na to, że Liverpool jest w stanie podnieść się z desek w każdych okolicznościach. Do składu po kontuzji wrócił Emre Can, zwycięską bramkę strzelił Christian Benteke – sytuacja kadrowa klubu nie była tak komfortowa od kilku miesięcy.
Do Bazylei, o czym mówił sam Klopp, może przyjechać nawet 100 tysięcy kibiców Liverpoolu. Potem wycofał się ze słów, nawołując fanów nie mających biletu do pozostania w domu w obawie przed chaosem, jaki może zapanować w mieście. UEFA dla kibiców obu drużyn przeznaczyła pule wynoszące po 10 236 wejściówek. Cena biletu w drugim obrocie przekraczała krótko po awansie do finału 3 tysiące funtów i z każdym dniem szła w górę. Klub wnioskował o dodatkowe miejsca, walcząc nawet o czterysta przepustek niewykorzystanych przez Sevillę, ale na przeszkodzie stanęła wynosząca 35 tysięcy miejsc pojemność St. Jakob Park. Na angielskich forach kibicowskich niektórzy żalili się nawet, że tegoroczny finał nie został znowu zorganizowany na… Stadionie Narodowym w Warszawie.
Bilans w finałachDwunasty awans w historii, będący szansą na dziewiąty triumf w europejskich pucharach, zrównał LFC w dorobku z Bayernem Monachium. Jak wysoka to półka najlepiej pokazuje fakt, że wyżej są tylko AC Milan (14), Juventus Turyn (15), Real Madryt i FC Barcelona (18). Dla Kloppa to drugi duży finał w karierze – po przegranej 1:2 z Bayernem Monachium w decydującym meczu Ligi Mistrzów sezonu 2012-13, i drugi mały z LFC. W lutym w finale Pucharu Ligi Angielskiej The Reds po remisie 1:1 i dogrywce przegrali w rzutach karnych z Manchesterem City.
Michał Czechowicz