W
Lidze Europy żarty się skończyły. Na placu boju jest już tylko
osiem drużyn, a do rozegrania pozostało 13 spotkań. To ostatnie,
najważniejsze, odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Czy w finałowej batalii w stolicy swojego kraju wystąpi któryś z
Polaków?
Do tej pory Łukasz Teodorczyk gościł na Stadionie Narodowym w Warszawie tylko przy okazji meczów reprezentacji Polski. Czy 27 maja przyjedzie tam z Dynamem Kijów?
Do rozpoczynającej się w
czwartek fazy ćwierćfinałowej dotrwało już tylko dwóch
reprezentantów Polski. Łukasz Teodorczyk z Dynama Kijów oraz
Grzegorz Krychowiak występujący w Sevilli marzą o tym, aby 27 maja
wybiec na murawę dobrze im znanego Stadionu Narodowego.
Urzeczywistnienie snu o Warszawie będzie jednak wymagało nie lada
wysiłku, bo już w 1/4 finału na drużyny naszych rodaków
czekają bardzo silni rywale.
Dla Łukasza Teodorczyka,
urodzonego w położonym 130 km od Warszawy Żurominie i grającego
przez niespełna trzy lata w stołecznej Polonii, występ na
Stadionie Narodowym byłby właściwie powrotem do domu. Aby jednak
odwiedzić rodzinne strony, 23-letni napastnik i jego Dynamo Kijów
muszą pokonać na swej drodze jeszcze dwie przeszkody. Pierwsza
nazywa się Fiorentina i pochodzi z Włoch.
Te zespoły trafiły na siebie w
europejskich pucharach dwukrotnie i w obu przypadkach górą była
ekipa z Florencji. W 1969 roku Fiorentina wyeliminowała radzieckie
Dynamo w II rundzie rozgrywek o Puchar Europy. 20 lat później
doszło do powtórki tej rywalizacji, jednak tym razem w 1/8 finału
Pucharu UEFA: w dwumeczu padła tylko jedna bramka, a jej autorem był
Roberto Baggio. Fiorentina dotarła aż do finału tamtego turnieju,
jednak w decydującej batalii musiała uznać wyższość Juventusu
Turyn. Warto zauważyć, że włoskie drużyny generalnie nie leżą
zespołowi Dynama, które na 18 spotkań z rywalami z Półwyspu
Apenińskiego zdołało zwyciężyć zaledwie dwukrotnie. Z kolei
Fiorentina jeszcze nigdy w historii nie przegrała z przeciwnikiem z
Ukrainy, a z drużynami z tego państwa mierzyła się dotychczas
osiem razy.
W trwającej edycji Ligi Europy
Dynamo wygrało wszystkie pięć spotkań przed własną
publicznością. Według bukmacherów podopieczni Serhija Rebrowa w
czwartek powinni podtrzymać zwycięską serię. Jeśli chodzi o
awans do półfinału, to większe szanse na sukces daje się jednak
Fiorentinie.
Arbitrem meczu na Stadionie
Olimpijskim w Kijowie będzie Szymon Marciniak.
Ubiegłoroczny triumfator Ligi
Europy, Sevilla, w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym zmierzy się
u siebie z Zenitem Sankt Petersburg. Zespół prowadzony przez Andre
Villasa-Boasa przyjedzie do Andaluzji niemal w rezerwowym składzie:
portugalski szkoleniowiec nie będzie mógł w czwartek skorzystać
aż z pięciu podstawowych piłkarzy. Za nadmiar żółtych kartek
pauzować będą Domenico Criscito, Igor Smolnikow, Danny oraz Hulk.
Do zdrowia nie wrócił jeszcze Wiktor Faizulin, który od kilku
tygodni zmaga się z kontuzją kolana.
Wydaje się więc, że przy tak
osłabionej kadrze rywala, podbudowana ligowym remisem z Barceloną
Sevilla powinna odnieść pewne zwycięstwo. Ekipa Unaia Emery’ego
wystąpi w czwartek w najsilniejszym zestawieniu, z powracającym po
absencji za kartki Grzegorzem Krychowiakiem.
Polak miał zaledwie 16 lat,
kiedy jego obecny klub po raz ostatni mierzył się z Zenitem. Wiosną
2006 roku Sevilla wyeliminowała Rosjan w 1 /4 finału Pucharu UEFA,
wygrywając w dwumeczu 5:2 (4:1 w Sewilli i 1:1 w Sankt Petersburgu).
Wówczas zespół, w składzie którego błyszczeli m.in. Dani Alves,
Adriano, Jesus Navas i Frederic Kanoute, triumfował w całych
rozgrywkach. Teraz Andaluzyjczycy również zagrają z Zenitem na
etapie ćwierćfinału…
Choć bez udziału naszych
rodaków, to jednak niezwykle interesująco zapowiada się mecz
Wolfsburg – Napoli. Wielu okrzyknęło tę konfrontację mianem
przedwczesnego finału, bowiem naprzeciwko siebie staną zespoły
uznawane za faworytów do zwycięstwa w całym turnieju. Wolfsburg ma
już na rozkładzie jeden włoski zespół w trwającej edycji Ligi
Europy: w 1/8 finału Wilki pewnie ograły Inter Mediolan,
potwierdzając aspiracje sięgające wygrania rozgrywek. Z kolei
Napoli nie ma zbyt przyjemnych doświadczeń ze zmagań z niemieckimi
zespołami – na 16 spotkań rozegranych w europejskich pucharach z
drużynami z tego kraju, neapolitańczycy zdołali rozstrzygnąć na
swoją korzyść zaledwie cztery. W czwartek zawodnicy w niebieskich
barwach postarają się o prezent dla swojego szkoleniowca: dokładnie
w dniu wyjazdowego meczu z Wolfsburgiem Rafael Benitez będzie
obchodził 55. urodziny.
Za najmniej ciekawy spośród
ćwierćfinałów Ligi Europy w sezonie 2014/15 uchodzi ten z
udziałem Brugii oraz Dnipro Dniepropietrowsk. Awans obu drużyn do
tego etapu rozgrywek to spora niespodzianka: Ukraińcy wyeliminowali
po drodze Olympiakos Pireus i Ajax Amsterdam, natomiast belgijski
zespół rozprawił się w 1/8 finału z uznawanym za faworyta
Besiktasem Stambuł. W opinii bukmacherów powinna to być najbardziej
wyrównana para ćwierćfinałowa, z minimalnym wskazaniem na
podopiecznych Michela Preud’homme’a. Do tej pory drużyny z Brugii i
Dniepropietrowska spotkały się ze sobą tylko raz – w fazie
grupowej Pucharu UEFA w sezonie 2004/05 górą był zespół z Europy
Wschodniej, który przed własną publicznością zwyciężył 3:2.
Rewanżowe spotkania
ćwierćfinałowe Ligi Europy zaplanowano na 23 kwietnia.