Liga Europy: Legia zagra w Belgii mecz o życie
Po emocjach związanych z Champions League, czas na mecze drugich co do ważności rozgrywek na Starym Kontynencie, czyli Ligę Europy. Na czwartkowe spotkanie z niecierpliwością czekają kibice Legii Warszawa, ponieważ ich zespół w dalszym ciągu liczy się w walce o awans do fazy pucharowej.
Piłkarze Legii przed jednym z najważniejszych meczów sezonu (foto: Ł.Skwiot)
Wszystko o Lidze Europy na PiłkaNożna.pl – KLIKNIJ!Sytuacja w grupie wydaje się być do klarowna. Absolutnym dominatorem jest drużyna Napoli, która ma po trzech kolejkach komplet dziewięciu punktów na swoim koncie i pewnym krokiem zmierza w kierunku 1/16 finału. Druga lokata w stawce należy do piłkarzy Midtjylland, którzy mają sześć „oczek” w dorobku i o pięć wyprzedzają Legię oraz Club Brugge. Jak nietrudno więc dostrzec, czwartkowy mecz będzie miał dla Polaków i Belgów bardzo duże znaczenie, a jego stawka jest niebagatelna.
Zwycięzca starcia Brugii z Legią wciąż będzie się liczył w walce o awans, natomiast przegrany zostanie zmuszony od odłożenia marzeń o podboju europejskich boisk przynajmniej do kolejnego sezonu. Remis w tym spotkaniu nie urządza raczej żadnej ze stron, a to oznacza, że na Jan Breydel Stadion możemy się spodziewać otwartego i emocjonującego meczu.
Przypomnijmy, że obie drużyny spotkały się już ze sobą na ubitej ziemi przed kilkunastoma dniami. Wtedy nie udało się wyłonić zwycięzcy i przy Łazienkowskiej padł wynik (1:1). Od tego spotkania minęło już jednak nieco czasu i szczególnie Legia wydaje się być zespołem, który powoli, ale jednak idzie w górę. Najlepiej świadczy o tym ostatnia wyjazdowa wygrana z Lechią Gdańsk (3:1), gdzie było już widać efekty pracy
Stanisława Czerczesowa.
Ten jest przed czwartkowym starciem optymistą i uważa, że wnioski po pierwszym meczu z Belgami zostały już wyciągnięte. – Z pierwszego meczu z Belgami wyciągnęliśmy już wnioski, co chyba było widać w naszych ostatnich pojedynkach. Jasnym jest, że nie możemy zacząć tego spotkania tak, jak pierwszego z Clubem Brugge – wyznał Rosjanin na przedmeczowej konferencji.
Czerczesow jest zdania, że dwie ostatnie wygrane podbudowały morale w szatni, a jego piłkarze są teraz bardziej pewni siebie. – Kilka dni, które spędziliśmy razem na pewno były dla nas owocne, ponieważ odnieśliśmy dwa zwycięstwa – z Lechią i z Chojniczanką. Ważnym jest to, aby często ze sobą przebywać, dzięki czemu można coraz lepiej się rozumieć. Teraz nasza komunikacja będzie jeszcze bardziej owocna – dodał, cytowany przez serwis „Legionisci.com”.
W Warszawie szczególnie mocno liczą na
Nemanję Nikolicia, który od początku sezonu znajduje się w bardzo wysokiej formie i strzela gola za golem. Problem w tym, że Węgrowi zaczęto zarzucać brak skuteczności w tych najważniejszych spotkaniach, a do takich będzie się zaliczył bój w Brugii. Czy ta presja przeszkadza piłkarzowi Legii?
– Nie odczuwam dodatkowej presji ani motywacji, w związku z tym, że pojawiają się głosy o mojej nieskuteczności w Lidze Europy. Nie ma czegoś takiego – powiedział najlepszy strzelec Wojskowych, który także pojawił się na spotkaniu z dziennikarzami.
PROGNOZA „PN”:Legia nie ma już nic do stracenia. Mecz w Brugii jest dla Wojskowych ostatnim dzwonkiem na załapanie się do pociągu relacji „Faza pucharowa Ligi Europy”. Oczywiście, chłodna kalkulacja i dyscyplina taktyczna to jednao, ale wszyscy wiemy, że Legię stać na pokazanie naprawdę efektownego oraz efektywnego futbolu i właśnie tego oczekujemy w czwartkowy wieczór. Nadziej umiera przecież zawsze ostatnia.
5 listopada (Jan Breydel Stadion)
CLUB BRUGGE – LEGIA WARSZAWA (19:00)Typ PN.pl:
1:2Grzegorz Garbacik