Liga Europy: Krychowiak i spółka celują w kolejny finał
Czy Grzegorz Krychowiak i spółka zameldują się w trzecim kolejnym finale Ligi Europy? To scenariusz, który ma bardzo duże szanse powodzenia, tym bardziej, że w stolicy Andaluzji stawiają wszystko na jedną kartę i otwarcie przyznają, że w tym sezonie interesuje ich wyłącznie triumf na arenie międzynarodowej.
Grzegorz Krychowiak celuje w kolejny finał Ligi Europy (foto: G.Wajda)
W Sewilli dobrze wiedzą, o jaką stawkę idzie gra. O ile samo wygranie Ligi Europy przynosi więcej prestiżu niż korzyści finansowych, to już automatyczna promocja do Champions League może dać klubowi konkretny zastrzyk pieniędzy. Na Estadio Ramon Sanchez Pijuan już się o tym przekonali i dlatego chcą za wszelką cenę powtórzyć wynik sprzed roku i raz jeszcze wygrać główne trofeum. Jest to o tyle ważne, że drużyna straciła szanse na awans do Ligi Mistrzów przez rozgrywki krajowe.
Wynik czwartkowego meczu i awansu do półfinału jest sprawą jak najbardziej otwartą. Na Ukrainie padł bowiem rezultat (2:2), co w nieco lepszej sytuacji stawia gospodarzy, których premiują remis 0:0 i 1:1. Szachtar to jednak drużyna, która nadal – mimo wielu osłabień – potrafi grać w piłkę i szczególnie w spotkaniach wyjazdowych radzi sobie bardzo dobrze. Przekonali się już o tym w tej edycji zawodnicy Bragi, Anderlechtu czy Schalke, którzy przegrywali na własnych boiskach.
– Jeśli chcemy wygrać i awansować do finału, to musimy być gotowi na cierpienie – powiedział Unai Emery, szkoleniowiec Sevilli. – Nikt nam niczego nie da za darmo. Musimy być twardzi i zjednoczeni od początku do końca – dodał.
W podstawowym składzie Sevilli powinniśmy zobaczyć Grzegorz Krychowiaka. 26-latek jest już ostatnim reprezentantem Polski, który może w tym sezonie zapisać na swoim koncie międzynarodowe trofeum, a że poznał jego smak już przed rokiem, to można się spodziewać, że będzie chciał powtórzyć osiągniecie ze Stadionu Narodowego.
Historia starć na linii Szachtar – Sevilla ma swoje smaczki. Obie drużyny spotkały się ze sobą w 1/8 finału Pucharu UEFA w sezonie 2006-07, z tą różnicą, że wtedy pierwszy mecz był rozgrywany w Hiszpanii. Rewanż miał jednak dramatyczny przebieg i zapisał się na kartach historii futbolu, głównie dzięki temu, że tuż przed końcem gola dla Sevilli strzelił bramkarz – Andres Palop.
– Myślę, że gospodarze będą zachęcani do ataków przez swoich kibiców. Postaramy się to wykorzystać w kontratakach – powiedział Mircea Lucescu, który dobrze pamięta mecze z 2007 roku. – Doskonale to pamiętam. Gdy graliśmy w Sewilli, sędzia podyktował przeciwko nam dwa rzuty karne. Będą uczulał moich zawodników na to, by grali ostrożnie, ponieważ rywal jest niezwykle doświadczony i wie jak się zachować w trudnych momentach – dodał.
gar, PiłkaNożna.pl
*** Czwartek, 5 maja (Sanchez Pijuan) Sevilla FC – Szachtar Donieck (21:05)