Przejdź do treści
Lider zdeklasował wicelidera

Polska Ekstraklasa

Lider zdeklasował wicelidera

W hicie 10. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Lech Poznań pokonał aż 4:0 Śląska Wrocław. Tym samym, zdeklasowawszy wicelidera, pierwszy w tabeli „Kolejorz” umocnił się na szczycie tabeli.





Od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego – poza epizodycznymi wyjątkami – Lech kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń. Poznaniacy dominowali w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Piłkarze Śląska stanowili jedynie biernych obserwatorów dla poczynań gospodarzy. 

Nic zatem dziwnego, że na potwierdzenie wyraźnej przewagi „Kolejorza” nie trzeba było długo czekać. A dokładnie 1 minutę i 12 sekund. Piłka w polu karnym znalazła się wprost pod nogami Joao Amarala, a ten zrobił z niej użytek, bo natychmiastowym uderzeniem dał prowadzenie. 

Prowadzenie, którego podopieczni Macieja Skroży już nie oddali, ba, stale go powiększali, i to aż trzykrotnie. Za każdym razem w akcję bramkową zamieszany był najlepszy na boisku Jakub Kamiński. Młodzieżowiec dał jasny sygnał selekcjonerowi reprezentacji Polski, że choć po debiucie w narodowych barwach tym razem nie znalazł się w szerokiej kadrze na październikowe mecze przeciwko San Marino i Albanii, to na powołanie zasługuje. 

W 30. minucie Krzysztof Mączyński oddał mocnym strzał z dystansu, lecz na linii uderzenia stał Kamiński, który przejął futbolówkę i – wykorzystując złe ustawienie szyków obronnych wrocławian – popędził kilkadziesiąt metrów pod bramkę Michała Szromnika, nie dając mu w pojedynku sam na sam żadnych szans. 

Zaś w 54. minucie Kamiński zaliczył pierwszy w seniorskiej karierze dublet. 19-latek po raz kolejny błysnął umiejętnościami, bowiem najpierw balansem ciała wyprowadził w pole pilnującego go obrońcę, a następnie finezyjnym strzałem w kierunku dalszego słupka umieścił futbolówkę w siatce. 

Dwie minuty później Mikael Ishak ustalił końcowy rezultat meczu. Nie byłoby jednak jego trafienia, gdyby nie Kamiński, który chwilę wcześniej zastosował skuteczny pressing wobec Szymona Lewkota, odebrał mu piłkę i obsłużył podaniem Szweda, któremu nie pozostało nic innego jak w sytuacji sam na sam ze Szromnikiem wpisać się na listę strzelców. 

Tym samym Śląsk – po serii dwunastu ligowych meczów z rzędu bez porażki – pierwszy raz od kwietnia musiał uznać wyższość przeciwnika i jednocześnie stracił status jedynego niepokonanego zespołu w bieżącym sezonie. 

A Lech w widowiskowy sposób potwierdził mistrzowskie aspiracje. 21 punktów, pozycja lidera, cztery oczka przewagi nad drugim zespołem w tabeli, najwięcej strzelonych goli i najmniej straconych. Oto dorobek Skorży i spółki po dziesięciu kolejkach.

jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024