Lider wrócił w wielkim stylu. Wysokie zwycięstwo Kolejorza okraszone pięknymi golami
Lech Poznań wygrał z Widzewem Łódź 4:1. W dobrej formie do ligowej rywalizacji wrócili przede wszystkim portugalski pomocnik i szwedzki napastnik Lecha.
fot. Pawel Jaskolka/Pressfocus
Szybka wymiana ciosów
Spotkanie rozpoczęło się od wymiany ciosów. W 2. minucie do siatki Lecha po dośrodkowaniu Sebastiana Kerka z rzutu wolnego trafił Luis Silva, ale bramkę anulowano z powodu spalonego. Tuż po wznowieniu gry Kolejorz przeprowadził akcję bramkową. Alfonso Sousa po podaniu Daniel Hakansa efektownie przedryblował obrońców Widzewa i pokonał Rafała Gikiewicza.
Długa przerwa
Piłkarze na początku nie mieli możliwości płynnego grania. Po bramce Sousy arbiter był zmuszony przegrać spotkanie z powodu poziomu zadymienia boiska przez kibiców. Przerwa trwała na tyle długo, że do pierwszej dosłony spotkania było doliczone 11 minut.
Kontrola i poszukiwanie drugiej bramki
Po wymuszonej przerwie tempo spotkania spadło, jednakże była widoczna wyższość piłkarska gospodarzy, którzy szukali kolejnego trafienia. W 23. minucie Gikiewicz obronił uderzenie Antoniego Kozubala, zaś 20 minut później po składnej akcji Lecha Mikaela Ishaka ofiarnie zablokował Mateusz Żyro. Ostatecznie Szwed doczekał się swojego trafienia, gdy w 5. minucie czasu doliczonego do pierwszej połowy po kolejnej efektownej akcji swojego zespołu trafił do siatki wykorzystując podanie Kozubala. Do szatni podopieczni Nielsa Frederiksena schodzili z dwubramkową przewagą.
Po zmianie stron bez zaskoczeń
W drugiej połowie Widzew nie był w stanie odwrócić wyniku spotkania. W 50. minucie piękną bramkę z okolic 20. metra zdobył Sousa. Po 2 minutach pod drugą bramką Samuel Kozlovsky wbiegł z piłką w pole karne i uderzeniem o ręce Mrozka trafił do siatki. W kolejnych minutach podopieczni Daniela Myśliwca szukali kolejnych bramek, lecz Mrozek ratował ich po strzałach Jakuba Łukowskiego, Juljana Shehu i Saida Hamulicia. Lech miał szansę w 69. minucie, ale Gikiewicz zatrzymał próbującego go obiegać Sousę. Ostatecznie gospodarze zdobyli czwartą bramkę w 80. minucie, gdy po dośrodkowaniu Daniela Hakansa celnie z bliska główkował Ishak, który został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. Widzew nie był już w stanie odpowiedzieć. (AC)
Podawajcie przebiegnięte kilometry!
Sousa jest liderem drużny Kolejorza