Przejdź do treści
Lider Tottenhamu nie jest sobą

Ligi w Europie Premier League

Lider Tottenhamu nie jest sobą

Kolejne załamanie w polityce wewnętrznej Wielkiej Brytanii w trakcie negocjacji brexitu z Unią Europejską? Ciągnące się od lat problemy ze służbą zdrowia, służbą więziennictwa i rozliczenia za kryzys kolejowy z początku roku? – Wszystkim jest potrzebny odpoczynek – mówi Juergen Klopp, szkoleniowiec Liverpoolu. Jednak nie w kontekście wymienionych wydarzeń z życia Królestwa, ale w odpowiedzi na jedno z najczęściej zadawanych pytań na Wyspach: czy Harry Kane jest przemęczony?

MICHAŁ ZACHODNY


Jak ze wszystkim, co dzieje się w angielskiej piłce i w kontekście tamtejszej reprezentacji, tu również wypowiedział się niemal każdy ekspert, trener i piłkarz. A Kane zdaje się być ofiarą swojego sukcesu. Od 2015 roku napastnik Tottenhamu rozegrał 175 meczów, w mundialu tylko raz nie pojawił się na boisku, w poprzednim sezonie ciągnął drużynę do Ligi Mistrzów i w obecnych rozgrywkach oczekiwano od niego tego samego, zwłaszcza z nowym, rekordowym dla klubu kontraktem.

Ale Kane cierpi. Widać to w każdym kroku, każdym starciu, każdym przyjęciu piłki i każdej sytuacji, gdy brakuje mu metra, sekundy do oddania strzału – rok, dwa lata temu piłka znalazłaby się w siatce, a bramkarz nie miałby zbyt wiele do powiedzenia. Po tym gdy Anglik przełamał się i wreszcie zdobył bramkę w lidze w sierpniu – co dotychczas było powodem do śmiechu z Kane’a – jego cierpienia się nawarstwiały. Z Watfordem wygrał tylko dziewięć pojedynków z 24, oddał jeden niecelny strzał. W reprezentacji przeciwko Hiszpanii było lepiej, ale niemal nie uczestniczył w grze drużyny, wymieniając tylko 11 podań w całym spotkaniu. Gdy ze Szwajcarią w kolejnym starciu pojawił się w drugiej połowie na murawie, nawet nie oddał strzału. Po powrocie do klubu cierpiał w prestiżowym meczu z Liverpoolem (wygrywał co trzeci pojedynek, miał jedną próbę uderzenia), a potem na starcie Ligi Mistrzów.

(…)

Stąd zaogniona debata o zmęczeniu Kane’a. Przeglądając angielską prasę i portale dzień w dzień, trudno nie trafić na analizę poświęconą tej kwestii, wypowiedź eksperta – tych w Anglii mają na pęczki – o zdrowiu piłkarza czy na obronę napastnika ze strony klubowych kolegów lub trenera. Zacznijmy od Pochettino. – Każdemu (po mundialu – przyp. red.) daliśmy porządnie odpocząć, 21 dni, a do treningów wrócili tuż przed początkiem sezonu z Newcastle United. Od początku wiedzieliśmy, jak ogromne będzie to dla nas wyzwanie. Gdy się wygrywa, mówimy tylko o wygrywaniu. Gdy przegrywamy, oczywiście trzeba poruszyć inne kwestie, ale nie jestem nimi zmartwiony. Wygramy jeszcze sporo meczów. Musimy się poprawić i zrobimy to w dobry sposób – tłumaczy Argentyńczyk. – Zresztą jeśli mówicie tylko o Harrym, nie podoba mi się takie wskazywanie jednego zawodnika. Jak zawsze chodzi o kolektyw, o to, jak lepiej możemy mu pomóc, by jego sytuacje w meczu były lepsze – dodawał.

W podobnym tonie wypowiada się Eriksen, który z reprezentacją Danii nie grał tak długo w mundialu jak Anglia, ale również przygotowania do sezonu zaczął później. – Po Harrym wszyscy oczekują, że w każdym meczu strzeli trzy gole. Ale jako zespół wiemy, że musimy go wspierać. Jednak przegrywający zespół ma problem ze zdobywaniem bramek, nawet gdy te szanse są. Koniec końców chodzi o to, by wygrywać. To nie zmęczenie mundialem, bo każdy odpoczywał podobnie. Nasze występy nie mają nic z tym wspólnego, ja nie czuję się zmęczony – dodawał Duńczyk jeszcze przed meczem na San Siro. Eriksen zapowiadał poprawę, ale zamiast niej nastąpiło tylko pogorszenie sprawy i wzmożenie dyskusji skupionej wokół Kane’a.

(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (39/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024