Adrian Gula zwolniony z Wisły Kraków. Decyzja słuszna, choć spóźniona. Białą Gwiazdę czeka walka o utrzymanie pod wodzą… Kandydatów o znanych nazwiskach jest trzech.
Lepiej późno niż wcale. Wisła Kraków zdymisjonowała Adriana Gulę. Wreszcie. „Biała Gwiazda” pod wodzą słowackiego trenera bowiem już od dłuższego czasu nie wykazywała jakichkolwiek oznak rozwoju i nieuchronnie osuwała się w kierunku degradacji.
A przecież miało być zupełnie inaczej. Gula na Reymonta przyszedł jako uznany fachowiec słowackich i czeskich klubów. To on z powodzeniem prowadził takie kluby jak AS Trencin, MSK Żylina czy Viktoria Pilzno. W teorii więc początkowo nic nie zapowiadało końcowej katastrofy.
Pierwszy mecz w Wiśle? Szybkie, łatwe i przyjemne 3:0 przeciwko Zagłębiu przed własną publicznością. Widowiskowym debiutem Gula uzyskał spory kredyt zaufania ze strony kierownictwa klubu i kibiców. Być może to jest przyczyna tak długiego trwania Słowaka na ławce trenerskiej.
Bo potem było już tylko gorzej. Owszem, zdarzały się przebłyski, takie jak prestiżowe zwycięstwa nad Legią i Cracovią na własnym terenie, lecz zdecydowanie częściej wiślakom przytrafiały się kompromitacje, na czele z dwukrotnym 0:5 z Lechem i Śląskiem.
Poza tym styl gry krakowian pozostawiał sporo do życzenia. Nie, to zbyt daleko idący eufemizm. Wisła swoją postawą prezentowała całkowitą jałowość boiskową. Z tyłu i z przodu. Ukoronowaniem tego był ostatni mecz z osłabioną Stalą (0:1). Zero strzałów na bramkę przez 90 minut. Komentarz zbędny.
Gula mógł liczyć na komfort w zakresie polityki transferowej. To za jego poleceniem sprowadzono m.in. Jana Klimenta i Michala Skvarkę. Tyle że wspomniany duet ofensywny ma łącznie tyle samo goli co środkowy obrońca Michal Frydrych (cztery trafienia).
Sygnałów o konieczności zwolnienia Guli było aż nadto. Decydenci liczyli, teraz jak się okazuje zbyt naiwnie, że jednak w końcu „zatrybi”. Trener cieszył się zaufaniem do tego stopnia, że pozwolono mu przeprowadzić cały zimowy okres przygotowawczy.
Ale na wiosnę Wisła prezentuje się jeszcze gorzej niż na jesieni. Przez dwa mecze krakowiacy oddali tylko jeden strzał na bramkę. Jeden przez 180 minut. A temu wszystkiemu towarzyszyła żałosna i nieprzystojącą 13-krotnemu mistrzowi Polski gra.
Dopiero to przekonało kierownictwo Białej Gwiazdy że nie ma co odwlekać decyzji o dymisji nierokującego pod żadnym względem Guli. Decyzji słusznej, choć spóźnionej. Bo przed Wisłą długa i wyczerpująca walka o utrzymanie. Nie ma czasu do stracenia.
Jest zwolnienie, musi być i zatrudnienie. Otwartym pozostaje pytanie, kto zostanie nowym trenerem zespoły z Reymonta. Na tę chwilę faworytem jest legenda klubu Radosław Sobolewski, który w przeszłości już kilkukrotnie prowadził Wisłę w charakterze tymczasowego szkoleniowca.
Wysokie notowania ma również Jerzy Brzęczek. Były selekcjoner reprezentacji Polski może powrócić na ławkę trenerską, przede wszystkim ze względu na osobę Jakuba Błaszczykowskiego, prywatnie swojego siostrzeńca. Nie jest zresztą tajemnicą, że Brzęczek ostatnimi czasu regularnie bywał osobiście na meczach Wisły.
Poza tym klub miał kontaktować się z Kazimierzem Moskalem, który podobnie jak Sobolewski, również pracował już w Wiśle, i to nawet dwukrotnie, w sezonie 2011/12 i 2015 roku.
W najbliższych dniach wszystko się wyjaśni.
jbro, PilkaNozna.pl