Legia wywiozła z Zabrza trzy punkty
Ligowy klasyk dla Legii. Podopieczni Czesława Michniewicza okazali się lepsi od piłkarzy Górnika Zabrze. Fenomenalne spotkanie rozegrał Luquinhas, który zaliczył asystę pierwszego i drugiego stopnia przy obu golach.
Luquinhas brał udział przy obu golach dla Legii. (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Legia rozpoczęła mecz z wysokiego C. Już bowiem w czwartej minucie objęła prowadzenie. Wówczas Josip Juranović obsłużył prostopadłym podaniem wychodzącego na wolne pole Bartosza Kapustkę. Znalazł się on w sytuacji sam na sam ze strzegącym dostępu do bramki Martinem Chudym. Wygrał ten pojedynek za sprawą skierowania na wślizgu futbolówki między słupki.
Można było odnieść wrażenie, że jednobramkowe prowadzenie w pełni zadowala graczy stołecznego klubu. Podopieczni Czesława Michniewicza w kolejnych minutach niezbyt chętnie angażowali się w kreowanie akcji ofensywnych. Jednocześnie do odrabiania strat wzięli się zabrzanie, którzy otrząsnęli się po wyjątkowo słabym pierwszym kwadransie w ich wykonaniu.
Wyrównanie nastąpiło w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Chwilę wcześniej sędzia Bartosz Frankowski podyktował dość kontrowersyjny rzut karny. Artur Jędrzejczyk delikatnie pchnął Jesusa Jimeneza, co spowodowało jego upadek. Arbiter po konsultacji z VAR uznał, że jest to wystarczająco mocny powód, by wskazać na wapno.
Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany. Artur Boruc zatańczył na linii bramkowej, usiłując zdekoncentrować skupionego Jimeneza, ale to on zmylił byłego golkipera reprezentacji Polski i w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości wpisał się na listę strzelców.
W drugiej odsłonie spotkania rywalizacja wyrównała się. Przebieg boiskowych wydarzeń nie był jednoznacznie dyktowany ani przez zawodników Górnika, ani przez graczy Legii. I jedni, i drudzy mieli swoje sytuacje strzeleckie, lecz nie można powiedzieć, że były one stuprocentowe.
Dopiero w ostatnim kwadransie gry wyraźnie zarysowała się przewaga Michniewicza i spółki. Ich ofensywne starania zaowocowały w postaci zdobytego trafienia. W osiemdziesiątej drugiej minucie dobrze dzisiaj dysponowany Luquinhas posłał prostopadłe podanie w kierunku wychodzącego na wolne pole Kacpra Kostorza, który w prosty sposób zwiódł pilnującego go Michała Koja, a następnie dał Legii upragnione prowadzenie i jednocześnie cenne zwycięstwo.
Warszawiacy skompletowali w Zabrzu trzy punkty, co oznacza, że w dalszym ciągu pozostaną liderem PKO Bank Polski Ekstraklasy z dość bezpieczną przewagą nad grupą pościgową. Natomiast porażka to – rzecz jasna – zła informacja dla Górnika, dla którego jest to już druga przegrana z rzędu, co nie pozostaje bez negatywnego wpływu na ich pozycję w klasyfikacji.
jbro, PilkaNozna.pl