Legia nie pokazała europejskiego oblicza. Porażka warszawian
Legia Warszawa przerwała swoją passę sześciu pucharowych zwycięstw z
rzędu. Piłkarze Henninga Berga rozegrali słaby mecz i w efekcie przegrali z FC Midtjylland 0:1.
Ekipa Henninga Berga przegrała w Danii (foto: Łukasz Skwiot)
Gracze
warszawskiego zespołu do starcia w Herning nie podchodzili w
najlepszych nastrojach. Ostatnie ligowe wyniki Legii nie mówiły nic
dobrego o jej grze. W dodatku do Danii ekipa
Henninga Berga musiała udać się bez kontuzjowanych Tomasza Jodłowca i Michała Pazdana. Od dłuższego czasu niezdolni do gry byli również
Ivica Vrdoljak,
Michał Żyro i
Michał Masłowski. Do składu wrócił za to
Aleksandar Prijović.
Przed spotkaniem jego najlepszy kolega z drużyny i zarazem jej najlepszy strzelec,
Nemanja Nikolić, zapowiadał walkę o trzy punkty.
–
Nasi rywale mają dobrych obrońców, którzy grają silny, fizyczny futbol.
Nie tracą zbyt wielu bramek. Przygotowywaliśmy się do tego, jak ich
zaskoczyć, lecz oczywiście nie mogę tego zdradzić. Nasz sztab
przeanalizował postawę rywali. Musimy być cierpliwi i wierzyć w siebie.
Mamy jeden cel: zwycięstwo – powiedział snajper Wojskowych.
Fani
warszawskiego zespołu mieli nadzieję, że ich pupile przypomną sobie, jak
się gra w piłkę. W końcu mierzyć się mieli w ramach Ligi Europy. We
wcześniejszych eliminacjach gracze Berga wygrali wszystkie sześć
spotkań.
Legioniści w mecz weszli całkiem obiecująco. Od początku
aktywni byli gracze linii ataku, zwłaszcza para Prijović-Nikolić.
Problem w tym, że warszawianie nie potrafili sobie w pierwszej części
gry stworzyć dobrych okazji do zdobycia bramki. Próbował „Niko”, szarpał
Michał Kucharczyk, ale nic z tego nie wynikało. Od czasu do
czasu w szesnastkę Legii przedostawali się także gospodarze. Oni również
byli nieskutecznie.
Zmiana stron nie przyniosła żadnych zmian na
lepsze. Była za to zmiana na gorsze, i to w kwestii wyniku. Kwadrans po
wznowieniu gospodarze wykonywali rzut wolny, a piłkę próbował wybić
głową Kucharczyk. Problem w tym, że skrzydłowy Legii jedynie ją podbił i
w ten sposób wtrącił ją do bramki bezradnego
Dusana Kuciaka.
Po
stracie bramki ciężko było zaobserwować w drużynie Berga odpowiednią
reakcję. Gracze ze stolicy wcale nie grali agresywniej, nie ruszyli do
ataku. Mało tego, to gospodarze przejęli inicjatywę.
Na pierwszą okazję Legii trzeba było czekać do 78. minuty. Wówczas kontrę strzałem kończył
Guilherme,
ale bramkarz Wilków zniweczył jego starania. Na domiar złego na
niewiele przed ostatnim gwizdkiem sędziego Dominik Furman osłabił
drużynę. Pomocnik został ukarany drugą żółtą kartką za faul.
Z rzutu wolnego uderzał
Jakob Poulsen
i tym razem szczęście uśmiechnęło się do Legii, bowiem piłka trafiła w
słupek. Kuciak stał jak zaczarowany. Do końca spotkania nic się już nie
zmieniło i warszawianie odnieśli porażkę, przerywając passę sześciu
zwycięstw z rzędu.
***
W tym samym czasie na stadionie San
Paolo odbywało się drugie starcie grupy D. Napoli podejmowało FC
Brugge, ale w postawie neapolitańczyków trudno było się doszukać
gościnności. Podopieczni
Maurizio Sarriego w ogóle nie patyczkowali się z
rywalem, dzięki czemu na przerwę schodzili z trzybramkowym
prowadzeniem.
Po zmianie stron bramkowy apetyt w dalszym ciągu dopisywał gospodarzom. Gole dołożyli jeszcze
Marek Hamsik oraz
Jose Callejon. Wreszcie sędzia gwizdnął po raz ostatni i zakończył męki ekipy z Brugii.
tboc, PiłkaNożna.pl