Legia może pobić rekord. Tego jeszcze w europejskich pucharach nie było
Cztery mecze, zero goli, zero punktów i zero euro z UEFA – tak właśnie wygląda dotychczasowy bilans warszawskiej Legii w fazie grupowej Ligi Europy. Dotychczas nie zdarzyło się jeszcze, żeby jakakolwiek drużyna biorąca udział w fazie grupowej LE kończyła zmagania z zerowym dorobkiem punktowym i bramkowym. Legia może być pionierem.
Ktoś powie – niepotrzebnie wyszydzacie, znęcacie się nad kulawym i niepełnosprawnym. Może i tak, ale są ku temu podstawy. Może i byśmy tego nie robili, gdyby po przegranym spotkaniu piłkarze i trener wyszli przed mikrofony, uderzyli się w pierś, przyznali, że byli słabsi (przecież wskazuje na to wynik, do cholery!) i z opuszczonymi głowami udali się do domów. Nie możemy jednak zrozumieć, jak to możliwe, że kolejny raz Jan Urban wychodzi na konferencję prasową i mówi to samo:
– Kiepsko się czujesz po takich spotkaniach, kiedy wiesz, że byłeś lepszy a przegrałeś. Takie spotkania naprawdę bolą. Graliśmy dojrzale z poważnym przeciwnikiem, Trabzonspor ma w swoich szeregach wielkie nazwiska. Ale to Legia grała zdecydowanie lepiej – mówił Urban.
Byliśmy lepsi? Graliśmy dojrzalej? Czy dojrzale grająca drużyna sama sobie strzela gola? Czy dojrzała, lepiej grająca ekipa przegrywa mecz 0:2 przy jednym strzale rywala? Chcemy wierzyć, że Urban wypowiadał się na konferencji będąc jeszcze pod wpływem powypadkowego szoku. Ale to samo opowiadali po spotkaniu piłkarze Legii! Dyskretnie przypominamy więc tym, którzy starają się zakłamać, zagadać rzeczywistość, że w dotychczasowych meczach w LE Legia poległa w Rzymie, u siebie z Apollonem oraz na wyjeździe i przed własną publicznością z Trabzonsporem.
Jak tak dalej pójdzie, w grudniu zawodnicy Legii zostaną wpisani do księgi rekordów Guinessa za największą, piłkarską nieporadność w historii tych rozgrywek.
W samych rozgrywkach Ligi Europy bierze udział 48 zespołów z 27 krajów. I oczywiście kompromitować się musi nasz rodzynek. Nie tylko samą grą, ale także pomeczową paplaniną o braku szczęścia. Szczęścia to akurat nie mają kibice, którzy płacą za bilety, a później muszą wstydzić się przed całą Europą.
pka, Piłka Nożna