Lechia znów przegrała. Wiara w Niecieczy
Lechia Gdańsk w drugim piątkowym meczu 34. kolejki Lotto Ekstraklasy przegrała 0:1 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza jest o krok od degradacji (fot. Łukasz Skwiot)
Mecz w Gdańsku to kluczowe spotkanie w walce o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Już tylko iluzoryczne szanse na pozostanie w elicie ma Sandecja Nowy Sącz, a na przedostatniej pozycji w tabeli jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza, przed którym znajduje się Lechia Gdańsk.
Między czternastą w stawce Lechią, a piętnastym Bruk-Betem Termalicą jest aż pięć punktów różnicy, a do końca sezonu pozostały cztery kolejki. Zwycięstwo w piątkowym starciu sprawiłoby więc, że gdańszczanie mogliby ze spokojem przystępować do ostatnich meczów. Goście musieliby zaś uniknąć porażki, aby realistycznie wierzyć w utrzymanie.
Wygrana w Gdańsku byłaby też dobrym prezentem dla Mateusza Kupczaka, który jako pierwszy piłkarz w historii rozegra setny mecz w Lotto Ekstraklasie w barwach Bruk-Bet Termaliki Nieciecza (10 meczów w lidze rozegrał także dla Podbeskidzia Bielsko-Biała).
Od początku spotkania inicjatywę przejęli faworyzowani gospodarze i szybko mogli objąć prowadzenie. Po akcji Joao Oliveiry w dogodnej okazji przestrzelił jednak Simeon Sławczew.
Lechia nie potrafiła potwierdzić swojej przewagi strzeleniem gola. Mogło się to zemścić po jednym z kontrataków gości, który zakończył się trafieniem w słupek po kopnięciu Samuela Stefanika. W 37. minucie gospodarzy uratował Dusan Kuciak, który obronił potężne uderzenie Bartosza Śpiączki.
Strzały Stefanika i Śpiączki były najgroźniejszymi sytuacjami w pierwszej połowie, która zakończyła się bez goli. Goście mogli być więc niezadowoleni, iż nie wykorzystali swoich okazji, a gospodarze – rozczarowani, ze nie potwierdzili golem swojej przewagi.
W 56. minucie Rafał Grzelak pokonał Dusana Kuciaka po dośrodkowaniu Stefanika z rzutu wolnego. Sędzia asystent dostrzegł jednak, iż Polak był na spalonym, więc gol nie został uznany.
Już w połowie drugiej części spotkania oba zespoły wyglądały, jakby czekały na ostatni gwizdek sędziego Szymona Marciniaka. Przewagę mieli wprawdzie goście, ale obie drużyny grały statycznie i bez polotu.
W 74. minucie Stefanik wykorzystał fakt, że w środku pola odległości między piłkarzami gospodarzy były zbyt duże. Uwolnił się spod opieki rywali i zagrał na prawo do Szymona Pawłowskiego. Były reprezentant Polski dośrodkował na głowę Vladislavsa Gutkovskisa, a Łotysz zdobył bramkę.
Kilka chwil potem Pawłowski mógł zostać bohaterem przyjezdnych. Po podaniu Davida Guby przegrał jednak w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem.
Lechia potwierdziła więc teorię, że w tym roku potrafi grać tylko z Arką Gdynia. W derbach Trójmiasta gdańszczanie dwukrotnie zwyciężyli, ale na wygraną z innym rywalem czekają 13 meczów. Ostatni raz inny niż Arka zespół pokonali 1 grudnia 2017 roku.
Wygrana gości podtrzymała ich wiarę i nadzieję w utrzymanie. Do Lechii zespół z Niecieczy traci już tylko dwa punkty, a we wtorek Bruk-Bet Termalica podejmie najsłabszą w lidze Sandecję Nowy Sącz.
band, PilkaNozna.pl