Lechia podejmuje w Gdańsku Miedź
Czwarta kolejka ligowych zmagań rozpoczęła się od starcia w Gdańsku, gdzie miejscowa Lechia podjęła Miedź. Gospodarze wygrali 2:0, ale wynik może być mylący, bo przyjezdni do końca walczyli o punkt.
Po trzech kolejkach sezonu 2018/2019 Lechia pozostawała niepokonana. Niespodziewanie wygrała w pierwszej kolejce w Białymstoku , a potem zanotowała dwa remisy: u siebie ze Śląskiem i przy Łazienkowskiej z Legią. Miedź równie dobrze rozpoczęła sezon – od skromnej wygranej na własnym stadionie z Pogonią – później jednak już przegrała z Wisłą w Krakowie i w Legnicy z Górnikiem. Kibice gości z pewnością czekają na moment, kiedy na boisko wbiegną sprowadzeni niedawno Borja Fernandez i Juan Camara. Nie stało się to jednak w Gdańsku.
Pierwsze minuty należały zdecydowanie do gospodarzy. Atakowali odważnie, a swoich szans szukali m.in. Flavio Paixao i Jakub Arak. Później jednak sytuacja na boisku się wyrównała, można powiedzieć, że Miedź doszła do głosu, chociaż przewagę cały czas ma Lechia. Wydawało się, że udokumentowała ją w 12 minucie, bo piłka wpadła do siatki Miedzi. Strzelał Paixao, ale Szymon Marciniak słusznie nie uznał bramki. Portugalczyk był na spalonym. Mijały kolejne minuty, a obraz meczu się nie zmieniał. Lechia grała z werwą, szybko odbierała piłkę i starała się przejść obronę Miedzi. Goście mieli z gry trochę mniej, ale w jednej statystyce obie drużyny były zgodne. Do 30 minuty ani jedni ani drudzy nie oddali celnego strzału.
W 34 minucie za nogę złapał się Dusan Kuciak. Bramkarz Lechii ucierpiał w zderzeniu z Michałem Nalepą. Po chwilowej przerwie sędzia jednak wznowił spotkanie, Kuciak mógł kontynuować grę.
Trzy minuty później kolejnym świetnym zagraniem popisał się Haraslin. Do piłki o mało nie doszedł składający się do strzału Paixao – uprzedził go obrońca. To, co nie udało się wcześniej, udało się później. W 39 minucie Lechia wyszła na prowadzenie. Arak strzelił pierwszą bramkę w meczu. Dogrywającym z prawej strony boiska był Paweł Stolarski.
Lechia zasłużenie prowadziła po pierwszej połowie. Gospodarze mieli więcej okazji, ale nie znaczy to, że goście w ogóle nie istnieli. Na drugą połowę na boisko nie wybiegł już Błażej Augustyn, który doznał urazu. Zastąpił go Ariel Borysiuk.
Na początku drugich 45 minut piłkarze Miedzi stanęli przed dwiema świetnymi szansami na wyrównanie. Dośrodkowanie Henrika Ojamy na raty na rzut rożny wybili Kuciak i Borysiuk. Chwilę później po rzucie rożnym uderzał Piasecki – tym razem Kuciak nie musiał jednak interweniować, bo uderzenie było niecelne. Na odpowiedź Lechii nie trzeba było długo czekać, a przed szansą stanął znowu Arak. Po podanie od Haraslina, uderzył jednak wprost w bramkarza gości.
W 56 minucie Lechia podwyższyła prowadzenie, a konkretnie zrobił to Patryk Lipski. Dostał on krótkie podanie od Haraslina i pięknym strzałem pokonał bezradnego w tej sytuacji Antona Kanibołockiego. Tuż po tej bramce doszło do pierwszej zmiany w drużynie gości. Z boiska zszedł Mateusz Piątkowski, a zastąpił go dobrze znany fanom futbolu Wojciech Łobodziński. Na jego pierwszą akcję nie trzeba było długo czekać. Łobo w 63 minucie pokazał, że nie zapomniał, jak należy zachować się w grze 1 na 1 i bez problemu „położył na ziemi” Stolarskiego. Dogrywana następnie piłka została jednak wybita z pola karnego.
Niedługo później obie drużyny zrobiły kolejne zmiany. Adriana Purzyckiego w Miedzi zastąpił Petteri Forsell, z kolei Michał Mak zmienił Haraslina. Nowy piłkarz gości chwilę po wejściu przedstawił się Kuciakowi, oddając mocne uderzenie z 20 metrów. Miedź z minuty na minutę grała coraz odważniej i stwarzała większe zagrożenie pod bramką gospodarzy. Niewiele do strzelenia gola zabrakło Łobodzińskiemu – były reprezentant Polski trafił w poprzeczkę. Wydawać się mogło, że pojedyncze zrywy Miedzi szybko się skończą. Tymczasem minuty mijały, a Miedź nie traciła wiary w co najmniej strzelenie kontaktowej bramki. Kolejny raz na bramkę Kuciaka strzelał Łobodziński, a chwilę wcześniej dobrą akcją popisali się wprowadzony za Marquitosa Łukasz Garguła i Ojamaa.
Rezultat ostatecznie się nie zmienił, ale Miedź może wracać z podniesionym czołem. Sprawiła gospodarzom dużo problemów i zasłużyła na bramkę. Lechia z kolei kontynuuje serię meczów bez porażki. W kolejnej ligowej kolejce czeka ją kolejny sprawdzian – z Górnikiem w Zabrzu nigdy nie gra się łatwo i przyjemnie.
RK, PilkaNozna.pl