Lech podzielił się punktami z Zagłębiem
W najciekawiej zapowiadającym się meczu 5. kolejki Lotto Ekstraklasy Lech Poznań podzielił się punktami z Zagłębiem Lubin. Spotkanie zakończył się remisem (1:1).
Zagłębie Lubin nadal bez porażki w ekstraklasie (fot. Łukasz Skwiot)
Przed dzisiejszym spotkaniem trener Nenad Bjelica zapowiadał, że to już koniec okresu, w którym stosował rotację. Lech grał dotąd co trzy dni, ale ostatnio odpadł i z eliminacji Ligi Europy, i z Pucharu Polski, więc pozostała mu już rywalizacja w Lotto Ekstraklasie. – Teraz będą grali już tylko zawodnicy w najwyższej formie – zapowiedział. Dość niespodziewanie na ławce rezerwowych posadził jednak Roberta Gumnego, który wydawał się być w dobrej formie, czego nagrodą było przedłużenie kontraktu.
W najmocniejszym składzie wyjdą na ten mecz goście. Lubinianie to jeden z dwóch, obok Arki Gdynia, niepokonany zespół w lidze i jego celem w Poznaniu było utrzymanie pozycji lidera Lotto Ekstraklasy. Zwłaszcza, że przed rokiem Zagłębie wygrało z Lechem z Poznaniu 2:0. Gole strzelali wówczas Michal Papadopulos (grający obecnie w Piaście Gliwice) i Filip Starzyński.
Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, jednak z biegiem czasu przewagę zaczął zdobywać Lech Poznań. Gospodarzom brakowało jednak skuteczności i dokładności w okolicach pola karnego Zagłębia.
Bliżej zdobycia bramki byli jednak goście z Lubina. Bardzo dobrej okazji nie wykorzystał jednak Jakub Świerczok, który w 28. minucie wykorzystał błąd Rafała Janickiego i uderzył z całej siły. Lecha uratowała w tej sytuacji poprzeczka.
W pierwszej połowie goli ostatecznie nie zobaczyliśmy, ale kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Bułgarskiej mogli mieć nadzieję, że w drugiej połowie zobaczą lepsze widowisko.
Początek drugiej części gry należał do gości, a konkretnie do Świerczoka, który jednak w decydujących momentach akcji „Miedziowych” niepotrzebnie wdawał się w drybling lub najzwyczajniej w świecie tracił piłkę.
Lech wziął się jednak w końcu do roboty i w 54. minucie zdołał wyjść na prowadzenie. Na listę strzelców zdołał się wpisać Mario Situm, który po podaniu Radosława Majewskiego uderzył sprzed pola karnego w kierunku dalszego słupka i nie dał Martinowi Polackowi żadnych szans na skuteczną interwencję.
Kilkadziesiąt sekund po strzeleniu pierwszego gola, Lech mógł podwyższyć prowadzenie. Maciej Makuszewski ładnie „złamał” akcję na swoją lewą nogę i zdecydował się na strzał. Martin Polacek stanął jednak tym razem na wysokości zadania i zdołał obronić.
Podopieczni Bjelicy dominowali na boisku, natomiast Zagłębie nie potrafiło wrócić do gry, którą prezentowało nam od początku sezonu. Filip Starzyński dwoił się i troił, ale nie miał zbyt dużego wsparcia w swoich kolegach.
Wszystko zmieniło się w 81. minucie, kiedy to do wyrównania doprowadził Alan Czerwiński, którzy przejął piłkę po wrzutce Arkadiusza Woźniaka i celnym uderzeniem pokonał Matusa Putnockiego.
Kolejnych goli już ostatecznie w Poznaniu nie zobaczyliśmy i obie drużyny podzieliły się punktami. Zagłębie w pięciu kolejkach ligowych nie znalazło pogromcy i z jedenastoma punktami na koncie zajmuje pozycję lidera tabeli.
PiłkaNożna.pl