LE: Nieskuteczna pogoń Sparty. Villarreal gra dalej
Villarreal wywalczył w Pradze awans do półfinału Ligi Europy. W czwartkowym meczu piłkarze Sparty starali się odrobić straty, ale pogoń znacznie utrudniła im skuteczność gości w pierwszej połowie.
Gracze Sparty Praga mieli w czwartek nietęgie miny
W poprzednich rundach Zółta Łódź Podwodna prezentowała się znakomicie. Ekipa z El Madrigal po drodze odprawiła SSC Napoli oraz Bayer Leverkusen. W ćwierćfinale przyszło jej się zmierzyć z rewelacją z Pragi, która poradziła sobie z rzymskim Lazio.
Przed tygodniem Hiszpanie rozpoczęli znakomicie. Już po trzech minutach gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą
Cedrica Bakambu. Napastnik ten zresztą miał dobry dzień, ponieważ po przerwie dołożył kolejne trafienie. Sparta jednak nie stała przed rewanżem na straconej pozycji, ponieważ na El Madrigal zdobyła jednego gola.
W czeskiej stolicy podopieczni
Marcelino skopiowali rozwiązanie z 7 kwietnia. Już po kilku minutach było 1:0 dla nich, a strzelcem gola był nikt inny, jak Bakambu. Kongijczyk otrzymał znakomite prostopadłe podanie od
Manuela Triguerosa i wkrótce – mimo asysty jednego z obrońców – pokonał bramkarza Sparty.
Gospodarze w tym momencie do doprowadzenia do dogrywki potrzebowali dwóch goli. I trzeba przyznać, że ambitnie o nie walczyli. Bardzo aktywny przed bramką Villarrealu był
Borek Dockal. Pomocnik Sparty oddał przynajmniej dwa groźne strzały, ale albo uderzał niecelnie, albo na przeszkodzie stawali mu gracze Zółtej Łodzi Podwodnej.
Wydawało się, że bliżej strzelenia bramki są prażanie, jednak do szatni zawodnicy
Zdenka Scasnego schodzili w fatalnych nastrojach. Nie mogło być jednak inaczej, ponieważ Sparta w doliczonych czasie gry przegrywała już 0:3. Najpierw trafienie zaliczył
Samu Castillejo, a niewiele później ten sam zawodnik dośrodkował z rzutu rożnego na głowę
Bruna. Ten strzelił, a
David Lafata zamiast wybić, wbił piłkę do własnej bramki.
Kilka minut po powrocie graczy na plac gry Bakumbu pozbawił gospodarzy jakichkolwiek złudzeń.
Denis Suarez wypatrzył Kongijczyka w polu karnym, a ten strzelił na 4:0.
Kibice zgromadzeni na trybunach Generali Areny wciąż jednak nie widzieli bramki dla własnej drużyny. Zmieniło się to w 65. minucie. Do siatki Villarrealu trafił wówczas aktywny w pierwszej części meczu Dockal. Ba, nie było to ostatnie słowo graczy Sparty! Mimo że wywalczenie awansu wydawało się misją niemożliwą do zrealizowania, oni i tak napierali na bramkę Żółtej Łodzi Podwodnej.
Prażan stać było czwartkowego wieczoru na jeszcze jednego gola. Trzeba przyznać, że Czesi z Ligą Europy pożegnali się godnie i być może, gdyby wylosowali łatwiejszego rywala, awansowaliby do półfinału.
tboc, PiłkaNożna.pl