Przejdź do treści
LE: Liege w zasięgu, a Sporting…

Ligi w Europie Liga Europy

LE: Liege w zasięgu, a Sporting…

W piątek rywali w kolejnej fazie Ligi Europy poznali przedstawiciele polskiej Ekstraklasy. Zdecydowanie więcej szczęścia miała ekipa z Krakowa. Legię czeka natomiast „mission impossible”.


Polskie zespoły nie były rozstawione w losowaniu, więc istniała możliwość, że już w 1/16 finału przyjdzie im zmierzyć się z gigantami europejskiej piłki – Manchesterem United czy Manchesterem City. Gdy z koszyków wyciągane były kolejne, mocne drużyny, można było być dobrej nadziei. Los był jednak łaskawy tylko dla Wisły, która trafiła na Standard Liege. Legia zagra ze Sportingiem Lizbona.

Przedstawiciele krakowskiej Wisły popełniliby grzech śmiertelny, gdyby narzekali na wyniki piątkowego losowania. Standard Liege wydaje się być ekipą jak najbardziej w zasięgu aktualnych mistrzów Polski. Tym bardziej, że niedawno belgijski zespół opuściły największe gwiazdy, które stanowiły o sile drużyny. Do FC Porto odeszli Steven Defour oraz Eliaquim Mangala, a do Benfiki Lizbona – Axel Witsel. Standard w lidze zajmuje dopiero szóste miejsce w tabeli. Belgów nie można jednak lekceważyć – niech przypomina o tym fakt, że w fazie grupowej Ligi Europy ekipa prowadzona przez José Rigę nie przegrała żadnego meczu (cztery zwycięstwa i dwa remisy). Standard zajął pierwsze miejsce w swojej grupie i wyprzedził ekipy z Hanoweru, Kopenhagi i Połtawy. Los w piątek był dla Wisły łaskawy również w przypadku losowania ewentualnego przeciwnika w 1/8 finału. Jeśli Białej Gwieździe uda się ograć Standrad, tam na krakowian czekać będzie albo Hannover 96, albo Club Brugge.

Zdecydowanie mniej szczęścia miała Legia, która 16 i 23 lutego będzie musiała skrzyżować rękawice ze Sportingiem Lizbona. Za portugalskim zespołem przemawia niemal wszystko – tradycja, materiał ludzki, a nawet organizacja rozgrywek ligowych. Portugalska elita nie zapada w zimowy sen wzorem naszej Ekstraklasy. Jak wielkie ma to znaczenie, przekonał się Lech Poznań, który na tym samym etapie rozgrywek został dotkliwie obity w Bradze. Tym razem jednak nasza liga startuje odrobinę wcześniej, a na dodatek Legia zagra na początku lutego z Wisłą Kraków mecz o Superpuchar Polski.

Na nic może się jednak zdać poszukiwanie szans w detalach, bo Sporting po chudych latach w końcu zaczyna stawać na nogi. W minionym roku portugalski zespół wydał ponad 30 milionów euro na transfery oraz związał się z perspektywicznym, dobrze znanym w Polsce trenerem, Domingosem. To właśnie on utarł nosa Jose Bakero, gdy ten ze swoim Lechem chciał wyrzucić za burtę Ligi Europy Sporting Braga. Portugalczycy nie pozostawili jednak Kolejorzowi żadnych złudzeń i doszli aż do wielkiego finału rozgrywek. Domingos w Sportingu pracuje od lipca 2011 roku. To on otrzymał misję przebudowy zespołu. Zespołu, który dysponuje potężną mocą – chociażby dzięki ściągnięciu w swoje szeregi Waleri Bożinowa czy Diego Capela.

Legia jednak pokazała już w tym roku, że potrafi zaskakiwać. Może i tym razem zaskoczy swoich kibiców tak samo, jak zrobiła to w sierpniu w Moskwie? Gdyby podopiecznym Macieja Skorży udało się przedostać do 1/8 finału, tam czekać będzie na nich dwóch niepocieszonych „spadochroniarzy” z Ligi Mistrzów. Zarówno FC Porto, jak i Manchester City należą do największych faworytów całych rozgrywek.

Paweł Kapusta, PilkaNozna.pl
źródło: własne

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024