LE: BVB Piszczka jedzie do Porto, by postawić kropkę nad i
W środę jako pierwsza drużyna awans do 1/8 finału Ligi Europy wywalczyła sobie Braga. Dzień później do walki o następną rundę stanie Borussia Dortmund. Ekipa Łukasza Piszczka wybiera się do Porto, gdzie musi już tylko postawić kropkę nad i.
Łukasz Piszczek tydzień temu otworzył wynik meczu z Porto. Jak będzie dziś? (foto: Łukasz Skwiot)
W pierwszym spotkaniu, które odbyło się tydzień temu, Borussia na własnym terenie bez problemu poradziła sobie z FC Porto. Już na początku tamtego meczu dał o sobie znać Piszczek. Polski obrońca nie pokonał
Ikera Casillasa strzałem nogą, ale wobec dobitki z główki bramkarz był już bezsilny.
Przewaga BVB nie ulegała dyskusji, ale na kolejną bramkę kibice na Signal Iduna Parku czekali aż do 71. minuty. Wówczas na 2:0 podwyższył
Henrich Mychitarian. Ten sam piłkarz mógł jeszcze zdobyć swojego drugiego gola, ale trafił w słupek.
Dzisiejszy rewanż powinien być więc dla niemieckiej drużyny formalnością. My na pewno nie obrazilibyśmy się, gdyby i na portugalskiej ziemi Piszczek zostawił po sobie ślad. Polak znów ma pewne miejsce w składzie Borussii, a o problemach zdrowotnych zdążył już zapomnieć.
– Wiemy, że możemy w końcu wygrać to trofeum. Chcemy wziąć ten puchar w swoje ręce. Za nami pierwsza połowa dwumeczu. Zdajemy sobie sprawę, że w Porto nie będzie łatwo, ale jeśli będziemy tak skoncentrowani i zorganizowani jak u siebie, to możemy być dobrej myśli – mówi Polak.
Dobry nastrój może mieć też trener BVB,
Thomas Tuchel. Jedynym zawodnikiem, który w czwartek nie będzie mógł zagrać z Porto, jest
Sokratis Papastatopulos. Grek ma problemy z przywodzicielem, a na boisko wróci w połowie marca.
Nie ulega wątpliwości, że to Portugalczycy mają nóż na gardle. W lidze wciąż jeszcze walczą o mistrzostwo, ale już teraz tracą do Sportingu sześć punktów. Kibiców z Estadio do Dragao z pewnością ucieszyłby awans do 1/8 finału Ligi Europy. Tym bardziej, że w Porto wciąż jeszcze pamięta się triumf Smoków w tych rozgrywkach w sezonie 2010/2011. Jeśli jednak podopieczni
Jose Peseiro nie odmienią w czwartek swojej gry, marzenia trzeba będzie odłożyć na bok. Początek meczu o godzinie 21:05.
Dziś odbędzie się jeszcze inne niemiecko-portugalskie starcie, czyli Bayern Leverkusen – Sporting Lizbona. I tu faworytem jest drużyna zachodnich sąsiadów Polski. W pierwszej odsłonie Aptekarze skromnie wygrali (1:0) po bramce
Karima Ballarabiego. Dla Portugalczyków i tak był to minimalny wymiar kary, bo podopieczni
Rogera Schmidta mieli ogromną przewagę. Jeśli w czwartek zaprezentują lepszą skuteczność, albo przynajmniej zachowają czyste konto, to przejdą do następnej rundy.
1/16 finału Ligi Europy, mecz rewanżowyCzwartek, 25 lutego
FC Porto – Borussia DortmundPrzewidywane składy: Porto: Casillas – Layun, Martins Indi, Marcano, M. Pereira – D. Pereira, Herrera – Brahimi, Andre Andre, Corona – Aboubakar
Borussia: Weidenfeller – Schmelzer, Subotić, Hummels, Piszczek – Kagawa, Weigl, Gundogan – Reus, Aubameyang, Mychitarian
tboc, PiłkaNożna.pl