Król Robert Lewandowski prowadzi do wygranej
Robert Lewandowski wziął ciężar gry na swoje barki i dzięki geniuszowi naszego kapitana dopisujemy trzy punkty w meczu z Albanią. Niestety wygrana pudruje trupa. Nasi zawodnicy zagrali bardzo słaby mecz.
Robert Lewandowski udowodnił swoją wielkość (fot. Piotr Kucza / 400mm.pl)
Zapowiadało się, że dla reprezentacji Polski to jeden z najważniejszych meczów w trakcie tych eliminacji. Trzy punkty zdobyte przez naszych piłkarzy były obowiązkiem i podtrzymywały nadzieje na to, że awansujemy do Mistrzostw Świata w Katarze.
Mecz rozpoczął się bardzo brutalnie. Albańczycy wysoko ustawieni na połowie reprezentacji Polski szukali przejęcia piłki i nie stronili od agresywnych wejść. Arbiter bardzo szybko zdecydował się użyć żółtego kartonika i do 10. minuty trzech albańskich zawodników zostało ukaranych przez włoskiego arbitra.
Już od 12. minuty biało-czerwoni prowadzili w Warszawie. Jakub Moder dobrze wypatrzył w polu karnym Kamila Glika, polski stoper dograł głową do Roberta Lewandowskiego i kapitan polskiej drużyny pewnie zmieścił piłkę w siatce z bliskiej odległości.
Niestety gra naszych piłkarzy momentalnie runęła. Albańczycy przejęli inicjatywę i zaczęli grać bardzo dobrze. Ułatwiali w tym Polacy, którzy dawali im zbyt wiele miejsce na rozegranie akcji i proste środki wystarczyły, aby rywal przeniósł piłkę pod pole karne Szczęsnego i stworzył niebezpieczeństwo.
W 25. minucie Albańczycy wyrównali i ich trafienie było jak najbardziej zasłużone. Piłkę po świetnym, przeszywającym podaniu przejął Sokol Cikallesi i mimo ostrego kąta zmieścił piłkę w siatce. Zaspała cała obrona, Wojciech Szczęsny nie skrócił kąta i albański piłkarz bez trudu mógł zmieścić piłkę po dłuższym słupku.
Całokształt polskiej drużyny w pierwszej połowie wyglądał bardzo źle. W 30. minucie Bartosz Bereszyński zszedł z boiska wskutek uraz i w jego miejsce pojawił się Dawidowicz. Dramatycznie grał Krychowiak, brakowało jakiegokolwiek pomysłu na całą grę naszych zawodników.
Tuż przed przerwą swojego debiutanckiego gola zdobył Adam Buksa, debiutant wykorzystał dośrodkowanie Frankowskiego i zmieścił piłkę w bramce po uderzeniu głową. Polacy schodzili do szatni z prowadzeniem, jednak wynik nie był zasłużony i zapudrował beznadziejną grę.
Po przerwie gra naszych zawodników nie była lepsza. Albańczycy znów mieli olbrzymią swobodę w rozegraniu piłki. Mimo słabszego początku, to Polska trafiła do siatki kilka minut po wznowieniu gry. W 54. minucie niesamowitą akcję rozegrał Robert Lewandowski, kapitan polskiej kadry ograł jednego z defensorów i bramkarza Albanii, zobaczył ustawionego przed bramką Krychowiaka i pomocnik do pustej bramki skierował futbolówkę do siatki.
Gra Polaków wyglądała już nieco lepiej jak w pierwszej połowie, jednak wciąż brakowało sporo jakości. W 68. minucie po raz drugi w tym meczu Lewandowski trafił do siatki, jednak arbiter nie uznał trafienia wskutek pozycji spalonej kapitana naszej drużyny.
Albańczycy wykorzystywali luki w ustawieniu naszych i kilkukrotnie potrafili zagrozić bramce Polaków. Świetnie spisywał się Wojciech Szczęsny, którzy przewidywał zamiary rywala i kilkukrotnie ratował nasz występ. Polska defensywa zaczęła wykonywać swoje obowiązki. Mieliśmy też furę szczęścia w niektórych sytuacjach pod własną bramką.
Już pod koniec meczu Karol Linetty postawił pieczątkę i strzelił czwartą bramkę. Świderski świetnie go obsłużył w polu karnym i zawodnik Torino mocnym strzałem wpakował piłkę do bramki.
To druga wygrana pod rządami Paulo Sousy. Wynik cieszy, jednak gra naszych piłkarzy pozostawia wiele do życzenia. Tylko dzięki geniuszowi Lewandowskiemu i przebłyskom całej drużyny zdołaliśmy zdobyć arcyważne trzy punkty, dzięki którym awansowaliśmy na drugie miejsce w grupie, wyprzedzając Węgrów.
młan, PiłkaNożna.pl