Przejdź do treści
Korona Kielce lepsza od Śląska Wrocław

Polska Ekstraklasa

Korona Kielce lepsza od Śląska Wrocław

Na zakończenie zmagań w ramach 4. kolejki Lotto Ekstraklasy Korona Kielce pokonała przed własną publicznością Śląsk Wrocław (2:1). Mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie, jednak bardziej skuteczni i konsekwentni byli gospodarze, którzy dopisali na swoje konto ważne trzy punkty.

Korona Kielce prowadzi ze Śląskiem Wrocław (fot. 400mm.pl)

Piłkarze Korony i Śląska rozpoczęli nową kampanię w niemal identycznych sposób. Obie drużyny odniosły jak do tej pory po jednej wygranej, raz zremisowały i po razie przegrały. Efekt? Po cztery punkty w dorobku, a jedyna różnica polega na tym, że nieco lepszym bilansem bramkowych mogli się przed bezpośrednim starciem pochwalić gracze Tadeusza Pawłowskiego.

Szkoleniowcy obu drużyn nie mogli wystawić do boju optymalnych składów. W ekipie gospodarzy zabrakło m.in. Marcina Cebuli, a po drugiej stronie barykady próżno było szukać Roberta Picha czy też Dorde Cotry.

Śląsk od początku prezentował się dużo lepiej, nie przejmując się żarem lejącym się z nieba. Jak się okazało, już w 10. minucie przyniosło to gościom gola. Ken Kallaste podał z autu piłkę do własnego bramkarza, a ten tak niefortunnie ją przyjął, że ta odskoczyła ma na odległość dwóch metrów. Z takiego prezentu skorzystał Marcin Robak, który dopadł do futbolówki, minął Matthiasa Hamrola i dopełnił formalności strzałem do pustej bramki.

Kielczanie nie złożyli broni i stosunkowo szybko udało się im odpowiedzieć. W 18. minucie na linii strzału rywala stanął Piotr Celeban, który jednak odbił piłkę ręką. Sędzia Krzysztof Jakubik nie był do końca pewny jaką podjąć decyzję i uznał, że zobaczy całą sytuację na powtórce. Ta rozwiała jego wątpliwości i arbiter podyktował karnego. Jego pewnym egzekutorem okazał się Elia Soriano i mecz zaczął się od początku. Remis.


Po doprowadzeniu przez Koronę do wyrównania, gra nieco się wyrównała, jednak optyczną przewagę mieli gospodarze, którzy szukali szczęścia w ataku pozycyjnym. Jeśli zaś chodzi o Śląsk, to ten nastawił się głównie na kontrataki, jednak przy całkiem nieźle dysponowanym w obronie rywalem stwarzania okazji bramkowych wcale nie było takie łatwe.

Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, fatalny błąd przed własnym polem karnym popełnił Mariusz Pawelec, który źle obliczył tor lotu piłki, pozwolił na jej dojście Soriano, a ten wpadł w pole karne i strzałem między nogami Jakuba Słowika  skierował futbolówkę do siatki. Radość zawodników Korony nie trwała jednak długo, ponieważ sędzia niemal natychmiast zweryfikował swoją decyzję i odgwizdał pozycje spaloną napastnika gospodarzy. Gol został anulowany.

Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczął Śląsk. Z piłką w pole karne Korony wpadł Damian Gąska, który mimo asysty obrońcy zdołał oddać strzał. Na wysokości zadania stanął jednak Hamrol, który obronił to uderzenie.

Niestety, druga połowa spotkania w Kielcach nie stała na zbyt wysokim poziomie. Piłkarz obu drużyn mieli problem z wejściem na odpowiedni poziom, a pokłosiem tego było naprawdę marne widowisko. 



I znowu, kiedy nic nie wskazywało na to, by Korona mogła zdobyć gola, cios został wyprowadzony. W 81. znakomitą piłkę w pole karne Śląska dorzucił Łukasz Kosakiewicz, a wszystko celnym uderzeniem głową zamknął Maciej Górski. Wydaje się, że nieco więcej w tej sytuacji powinien zrobić bramkarza gości, Jakub Słowik.

Jak się okazało, wynik spotkania nie uległ już zmianie i po końcowym gwizdku sędziego ze zwycięstwa mogli się cieszyć gracze Gino Lettieriego. Korona wygrała drugi mecz w sezonie i zrównała się punktami z Legią Warszawa, natomiast Śląsk zostaje z jednym zwycięstwem na koncie.

PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024