5:1 Barcelony z Realem oznacza koniec krótkiej ery Julena Lopeteguiego na ławce klubu z Madrytu. Pokazuje też, że Barca istnieje bez Leo Messiego i ma się dobrze. Na Camp Nou gospodarze byli wielcy, goście zaś bardzo mali.
Z BARCELONY LESZEK ORŁOWSKI
Ten mecz określany był jako klasyk najdziwniejszy od lat i najtrudniejszy, jeśli chodzi o wytypowanie wyniku. Z jednej strony Barca zdecydowanie zakończyła kryzys, pewnie pokonując Sevillę oraz Inter, zaś Real, jeśli nawet najgorsze (mecz z Alaves) miał już za sobą, to z zimy przeszedł co najwyżej w przedwiośnie. Zwycięstwo 2:1 z Viktorią Pilzno nikogo bowiem nie mogło zachwycić. Z drugiej – gospodarze nie potrafili wygrać na Camp Nou żadnego z czterech ostatnich klasyków (trzy ligowe plus jeden w Superpucharze Hiszpanii), a historia zmagań w ostatnich latach pokazywała, że w im trudniejszej sytuacji Real przyjeżdżał do stolicy Katalonii, tym lepszy wynik osiągał.
(…)
2. ILE JEST WARTA BARCA BEZ MESSIEGO?
Faktem jest, że gdy ostatni raz Barca rywalizowała w lidze z Realem bez Pulgi, przegrała jesienią 2007 roku 0:1. Ale to tylko pół prawdy. Oto bowiem w grudniu 2015 roku Messi był świeżo po kontuzji i w El Clasico na Santiago Bernabeu pojawił się na boisku dopiero w 56 minucie. Barcelona prowadziła już wtedy 3:0, więc de facto rozgromiła rywala bez udziału największej gwiazdy. Jednak wtedy w składzie był Neymar, który zanim Argentyńczyk wszedł na plac, strzelił gola i zaliczył asystę. Podczas ostatniej dłuższej nieobecności Messiego, właśnie w owym czasie, El Ney przejął jego rolę, w 11 meczach strzelając 13 goli. Teraz naturalnego numeru dwa w zespole nie było.
Ale taki się właśnie objawił. Luis Suarez strzelił trzy gole, a jednego w dodatku sam sobie wypracował, bo to na nim popełniony został faul, za który gospodarze dostali rzut karny. Urugwajczyk był mózgiem całego przedsięwzięcia, a zarazem egzekutorem. Przeżywa zapewne najlepszy czas w karierze, dopiero teraz osiągnął szczyt rozwoju. Przed spotkaniem wspominał, że klasyk z 2010 roku, wygrany przez Barcę Pepa Guardioli 5:0 z Realem Jose Mourinho, oglądał z trybun, jako kibic ekipy z Katalonii, mając nadzieję, że kiedyś sam przyłoży rękę do podobnego pogromu. Dziś ma w starciach z Realem już dziewięć goli, a Messi od przybycia El Pistolero strzelił cztery. Sprawa jest więc jasna.
Po meczu z Interem Valverde powiedział, że chce, by on i zespół tęsknili za Messim, wygrywając. Jest bardzo realne, że tak będzie do samego końca nieobecności Argentyńczyka.
3. CZY REAL MA KIM GRAĆ?
Trzy lata temu, dwa lata temu, rok temu stawiano to samo pytanie: czy Real nie przespał okna transferowego? Jesienią zespół dopadał kryzys – nie tak straszny oczywiście jak teraz – i eksperci oskarżali Florentino Pereza oraz jego pomagierów o grzech zaniedbania. A potem zespół wiosną wygrywał Ligę Mistrzów i okazywało się, że wszystko zostało zrobione dobrze, że niekupienie Karimowi Benzemie rywala do miejsca na środku ataku było właściwym posunięciem itd. Tak więc teraz też nie można wyciągać przedwczesnych wniosków. Niemniej casus Viniciusa jest znaczący: Brazylijczykowi, którego Perez chciałby częściej widzieć na boisku, anulowano czerwoną kartkę otrzymaną w meczu rezerw i mógł zagrać w klasyku, lecz dla Lopeteguiego był to tylko dodatkowy problem; w końcu nie powołał zawodnika do kadry.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (44/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”