Każdy chciałby zaczynać sezon tak, jak robi to Wisła Płock. Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie z Lechią Gdańsk (3:0), Nafciarze dołożyli kolejną wiktorię. I to w jakim stylu!
Wraz z gwizdkiem sędziego rozpoczynającym dzisiejsze zawody w Grodzisku Wielkopolskim, Wisła weszła w tryb „destrukcja”. Podopieczni Pavola Stano szybko narzucili gospodarzom swój styl gry i błyskawicznie zaczęli atakować bramkę Warty. Na pierwszego gola kibice Nafciarzy czekali niecały kwadrans. Rafał Wolski zabrał się z piłką i płaskim strzałem pokonał Adriana Lisa. Na początku trafienie 29-latka nie został zaliczone ze względu na potencjalną pozycję spaloną zawodnika płocczan, ale po analizie VAR sędzia wskazał na środek boiska, uznając bramkę gości.
Raptem kilka minut później było już 2:0. Wolski strzelił drugiego gola w tym spotkaniu, podwyższając prowadzenie Nafciarzy. Pomocnik drużyny przyjezdnej popisał się świetną akcją indywidualną zakończoną uderzeniem po ziemi przy dalszym słupku bramki Lisa. Golkiper poznaniaków nie miał nic do powiedzenia. Warta starała się nawiązać walkę z liderem PKO BP Ekstraklasy, ale w ofensywie była kompletnie bezzębna. W defensywie też miała problemy, ponieważ tuż przed przerwą płocczanie strzelili gola na 3:0. Akcję bramkową przeprowadzili Kristián Vallo i Aleksander Pawlak, a wykończył ją Davo. Słowacki obrońca Wisły sam chciał uderzać po podaniu 20-letniego pomocnika, ale nie trafił czysto w piłkę i skierował ją do Hiszpana. Nowy nabytek klubu z Mazowsza nie pomylił się z kilku metrów, dzięki czemu Nafciarze schodzili na przerwę w wyśmienitych nastrojach.
Trzybramkowe prowadzenie to solidna zaliczka, ale Pavol Stano ani myślał cofać swój zespół. Wisła dwie minuty po zmianie stron strzeliła czwartego gola. Ogromny błąd popełnił Dawid Szymonowicz, który nie opanował piłki i dał się wyprzedzić przez Łukasza Sekulskiego, a ten dograł do niepilnowanego Davo. Hiszpanowi nie pozostało nic innego jak skierować futbolówkę do pustej bramki gospodarzy.
Po tym golu Nafciarze oddali nieco inicjatywę Warcie. W 60. minucie trener Dawid Szulczek wprowadził na boisko czterech młodzieżowców, zmieniając m.in. jednego z najlepszych zawodników gospodarzy, Miłosza Szczepańskiego, czym dał sygnał, że w zmianę wyniku już za bardzo nie wierzy i woli przeznaczyć pozostały czas na zbieranie minut przez młodych graczy.
W kolejnych minutach Wisła kontrolowała przebieg spotkania, choć nadal starała się powiększać swój dorobek bramkowy. Szanse na podwyższenie i tak wysokiego już wyniku mieli m.in. Davo, Rafał Wolski – którzy mogli tym samym skompletować hat-tricka – oraz Damian Warchoł.
Po dwóch kolejkach nowego sezonu Wisła Płock z dumą zajmuje fotel lidera i musiałoby zdarzyć się coś niesamowitego, żeby po tej serii gier go straciła. Nafciarze mają komplet punktów, ale imponują także statystykami bramkowymi. Strzelili siedem goli, nie tracąc przy tym żadnego.
jkow, PiłkaNożna.pl