Komin płacowy na Camp Nou znacząco zmalał
Głównym celem Joana Laporty było zmniejszenie kwoty przeznaczonej na wypłaty zawodników. Przez kilka miesięcy nowy prezydent pracował nad zmianami w planie wydatkowym klubu i widać tego pierwsze efekty.
FC Barcelona cały czas jest w trudnym położeniu (fot. Reuters)
Joan Laporta przejął klub w katastrofalnej sytuacji finansowej. Kasa klubowa świeciła pustkami, do tego niegospodarność poprzednich zarządców doprowadziła do momentu, w którym na kontrakty zawodników przeznaczano… 110% przychodów klubu.
Przez ostatnie miesiące Laporta walczył o lepsze jutro dla klubu. Zadłużenie łączne wynosi grubo ponad miliard euro, jednak udało się w taki sposób zrealizować plan, aby płace nie pobierały lwiej części budżety. Jak podaje hiszpańska praca, aktualny poziom płac wynosi 85% całkowitych przychodów. To wciąż bardzo dużo, jednak nie tak krytycznie jak było jeszcze do niedawna i klub może częściowo funkcjonować.
To przede wszystkim efekt odejścia Leo Messiego, który pobierał olbrzymią wypłatę. Klub pożegnał się też z kilkoma innymi zawodnikami, w tym również z Antoine Griezmannem. Kontrakt również stanowił bardzo duże obciążenie kasy klubowej.
FC Barcelona pracuje również nad odejściem Miralema Pjanicia. Bośniak jest coraz bliżej gry w lidze tureckiej.
Niektórzy zawodnicy na własne życzenie poprosili i cięcie płac. Garard Pique, Sergio Busquets i Jordi Alba podpisali nowe umowy, na mocy których przyznawane są im niższe wynagrodzenia niż dotychczas.
młan, PiłkaNożna.pl