Kolendowicz: Mam swoje pole do orania
Piłkarze Pogoni Szczecin do inauguracji rundy wiosennej musieli podchodzić niezwykle stremowani. Balon pt. „Ekstraklasa” powiększał się z tygodnia na tydzień, nadmuchiwany zwłaszcza przez kibiców oraz dziennikarzy.
I liga: Skuteczna pogoń Pogoni – KLIKNIJ!Zobacz komplet wyników i aktualną tabelę I ligi – KLIKNIJ!Zdenerwowanie podopiecznych
Marcina Sasala było widoczne szczególnie podczas pierwszej połowy meczu z Piastem Gliwice, kiedy to nie udało im się oddać strzału na bramkę gości. Portowcy ostatecznie pokonali gości z Gliwic 2:1, jednak kibice mogli czuć spory niedosyt.
– Chwilami mieliśmy problem z grą, ale to teraz nie jest najważniejsze. Grunt, że zeszliśmy z boiska jako zwycięscy, a ewentualne mankamenty w naszej grze zawsze będzie czas poprawić. Najważniejsze założenie udało się zrealizować – zdobyliśmy trzy punkty – mówił Robert Kolendowicz.
Doświadczony pomocnik Dumy Pomorza był jednym z ojców końcowego sukcesu. Chociaż pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie, to zupełnie odmienił grę swojego zespołu, a w 68. minucie popisał się świetną asystą, która otworzyła Adrianowi Budce drogę do zdobycia drugiej bramki.
– Wkład w zwycięstwo ma cały zespół. Ja tylko wykonuje swoją robotę. Mam na lewej stronie swoje pole do orania i robię to, co do mnie należy. Brakuje mi jeszcze trochę, do optymalnej formy, ale chyba nie wyglądało to dzisiaj najgorzej – mówił skromnie Kolendowicz.
Jeśli doświadczony pomocnik utrzyma wysoką formę, to sztab medyczny będzie musiał chuchać i dmuchać, by zadbać o jego zdrowie. W przerwie zimowej popularny „Kolenda” miał problemy z kolanem, które wyeliminowały go z treningów na kilka tygodni. I chociaż od dłuższego czasu trenuje już na maksymalnych obciążeniach, to szkoleniowiec Pogoni nie zdecydował się zaryzykować i wystawić go do gry od pierwszej minuty.
– W tle całej sytuacji na pewno pozostaje na pewno kontuzja, którą miałem przez prawie połowę okresu przygotowawczego. Długo nie trenowałem z zespołem, dlatego być może trener postawił dzisiaj na innych zawodników. Jestem już jednak w pełni sił i chciałbym pomagać zespołowi najlepiej jak umiem – tłumaczy piłkarz.
Jeżeli Kolendowicz wciąż będzie pomagał kolegom w taki sposób, już niedługo Pogoń będzie mogła cieszyć się z awansu do Ekstraklasy. Bramka strzelona przez Adriana Budkę po asyście Roberta dała Pogoni trzy punkty i pozwoliła umocnić się na pozycji lidera. Podopieczni Marcina Sasala po 21. kolejce mają cztery punkty przewagi nad drugim Zawiszą oraz siedem nad kolejną Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Ostatni rywal Dumy Pomorza – Piast Gliwice – po sobotniej porażce traci już do Pogoni Szczecin dziewięć oczek. Robert Kolendowicz studzi jednak ekstraklasowe zapędy i sny o piłkarskim raju.
– Nie można popadać w huraoptymizm. Nikt jeszcze nie awansował do Ekstraklasy po jednym wiosennym spotkaniu. Musimy ciężko pracować i wygrywać kolejne spotkania, a tabela będzie się układała sama.
Grzegorz Lemański, Piłka Nożna