Przejdź do treści
Kolejny polski spektakl w LM. RL9 znów strzeli, a Piszczek zatrzyma CR7?

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Kolejny polski spektakl w LM. RL9 znów strzeli, a Piszczek zatrzyma CR7?

Kto dokładnie śledzi facebookowe wpisy Roberta Lewandowskiego ten zauważył zapewne, że Lewy od niedawna podpisuje się jak największy, piłkarski kozak świata – Cristiano Ronaldo. RL9 – ironia to czy nie ironia, ciężko stwierdzić, ale łatwiej o inne stwierdzenie: Lewandowski to również prawdziwy kozak. Bo tylko prawdziwy kozak potrafi zdobywać gole w meczach z Realem Madryt w europejskich pucharach. We wtorek czeka go jednak jeszcze trudniejsze zadanie. Dwa tygodnie temu udało się ukąsić przed własną publicznością i zwycięstwem uszczęśliwić Signal Iduna Park. Teraz BVB musi unieszczęśliwić widownię z madryckiej stolicy i uciszyć Santiago Bernabeu. Niemożliwe?

Historia wskazuje, że niemożliwe. Real grał u siebie już 23 razy z niemieckimi zespołami, przegrał tylko dwa razy. Dwukrotnie Królewscy zlani zostali przez Bayern, w pozostałych przypadkach to madrytczycy lali bezlitośnie. Borussii także zdarzało się nieskutecznie wiać przed ciskającym batem.

Dla zmartwychwstającej jednak na europejskiej arenie ekipy z Dortmundu każdy mecz w Lidze Mistrzów to wydarzenie wielkie, pompowane niemożebnie przez miejscowe media oraz dział klubowego marketingu. Wielkie zapowiedzi, historyczne wspominki, zorganizowane wyjazdy – futbolowe szaleństwo startuje w Dortmundzie na dobrych kilkadziesiąt godzin przed każdym starciem BVB, podchodzi do lądowania – na krótko zresztą – kilkadziesiąt godzin po ostatnim gwizdku. Rezerwacje last minute stolików w pubach na mecz z Realem graniczą z cudem, bo tych dokonywać należało z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Wszyscy czekają na zwycięstwo w jaskini lwa.

Siedzą zapewne więc teraz przed komputerami kibice madryckiego Realu, czytają te wszystkie dortmundzkie doniesienia i śmieją się pod nosem. Że dla Królewskich to chleb powszedni, że w Madrycie nikt się zbytnio nie gorączkuje, że mecz jak mecz. A na dodatek BVB i tak większych szans nie ma. I rzeczywiście, zgodzić się można niemal ze wszystkimi przytykami, ale na pewno nie z pozbawianiem szans niemieckiego mistrza. Borussia na krajowym podwórku może i nie zachwyca, ale to nie liga w tym sezonie jest dla zespołu Kloppa priorytetem (przede wszystkim przez atomowo napędzany Bayern), a dobry występ w Lidze Mistrzów. Borussia chce namieszać w Europie.

Sam Mourinho uważa, że jest to jak najbardziej możliwe. Podczas przedmeczowej konferencji prasowej komplementował, nie wbijał szpilek, pisał naprędce podręcznik dyplomaty. – To nie przypadek, że Borussia zdobyła dwa mistrzostwa Niemiec z rzędu i prowadzi w naszej grupie. Jeśli awansuje, może wygrać całą Ligę Mistrzów – mówił portugalski szkoleniowiec. Mocne słowa i odważne proroctwa, na dodatek wypowiadane z przekonaniem.

Wciąż nie wiadomo, czy Borussia do wtorkowego meczu przystąpi w najmocniejszym składzie. Wszystko zależy bowiem od tego, czy sztab medyczny zapali przed Sebastianem Kehlem zielone światło. Na 24 godziny przed meczem wciąż paliło się czerwone, a wszystko przez przetrącony w ligowym meczu nos. Jeśli doświadczony pomocnik nie będzie mógł zagrać, Klopp do boju pośle młodego Leitnera. Reszta bez niespodzianek. Real na pewno zagra bez Karima Benzemy oraz Samiego Khediry i Fabio Coentrao.

Jeśli Borussii udałoby się wygrać na Santiago Bernabeu, przy korzystnym rezultacie drugiego meczu dortmundczycy będą o punkcik od awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Sytuację w tabeli grupy D możesz sprawdzić TUTAJ – KLIKNIJ!

Real Madryt – Borussia Dortmund
Santiago Bernabeu; 6 listopada 2012; godz. 20:45

Przypuszczalne składy:

Real: Casillas – Sergio Ramos, Pepe, Raul Albiol, Arbeloa – Modric, Xabi Alonso – di Maria, Özil, Cristiano Ronaldo – Higuain

Borussia: Weidenfeller – Piszczek, Subotic, Hummels, Schmelzer – Gündogan, Kehl – Reus, M. Götze, Großkreutz – Lewandowski

pka, Piłka Nożna

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024