Kolejne potknięcie Liverpoolu
Liverpool zaliczył kolejne potknięcie w walce o tytuł mistrzowski. Tym razem „The Reds” tylko zremisowali z niżej notowanym West Hamem United (1:1) i chociaż nadal są liderem Premier League, to ich przewaga na grupą pościgową jest coraz mniejsza.
Juergen Klopp nie mógł być zadowolony z gry swojej drużyny (fot. Reuters)
Po tym jak swój niedzielny mecz z Arsenal wygrał Manchester City, piłkarze Liverpoolu znaleźli się pod presją i wiedzieli, że jeśli chcą utrzymać bezpieczną przewagą nad najpoważniejszym rywalem w wyścigu mistrzowskim, tu muszą wygrać w Londynie z West Hamem.
Wydawać by się mogło, że nie powinno być z tym problemów, ponieważ w ostatnich starcia z „Młotami”, Liverpool strzelał dość regularnie po cztery gole i nie dawał rywalowi złudzeń odnośnie tego, kto jest lepszym zespołem. W stolicy anie myśleli jednak o tym, by tanio sprzedawać skórę i mimo sporych osłabień kadrowych, liczyli na sprawienie niespodzianki i urwanie faworytowi punktów. Kibice na London Stadium szczególnie mocno trzymali kciuki za Łukasza Fabiańskiego, który kilka dni temu został wybrany Piłkarzem Roku w Polsce. Jego występ w poniedziałkowym meczu do samego końca stał pod znakiem zapytania, ale ostatecznie Manuel Pellegrini mógł skorzystać z jego usług.
34-latek nie zdołał jednak uchronić swojej drużyny w 22. minucie, kiedy to do siatki trafił Sadio Mane, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Fabiańskim. Problem w tym, że trafienie Senegalczyka nie powinno zostać uznane, ponieważ kilka chwil wcześniej na pozycji spalonej znalazł się James Milner. Sędzia liniowy, mimo tego, że stał blisko, nie zauważył metrowego spalonego i nie podniósł chorągiewki. Ogromny błąd.
Radość gości nie trwała jednak długo, ponieważ sześć minut później West Ham United dobrze rozegrał stały fragment gry, co zaowocowało wyjściem na pozycję Michaila Antonio. Ten przymierzył w kierunku dalszego słupka i płaskim strzałem pokonał Alissona.
Liverpool miał problem z wejściem we właściwy rytm, a jego największe gwiazdy zawodziły. Niewidoczny był Roberto Firmino, niewiele więcej dawał Mane, a już kompletnie bezproduktywny był Adam Lallana. Szarpać próbował jedynie Mohamed Salah, ale bez wsparcia swoich kolegów niewiele mógł zrobić. Kiedy już zaś Egipcjanin dochodził do dobrej sytuacji strzeleckiej, to na posterunku był Łukasz Fabiański, który nie dawał się zaskoczyć.
Gospodarze z kolei próbowali swoich szans w szybkich wypadach, a także strzałach z dystansu, jednak skuteczność nie była w tym meczu ich mocną stroną. Im z kolei bliżej końca spotkania, tym West Ham coraz bardziej skupiał się na obronie, niezbyt kwapiąc się do przejmowania inicjatywy
„The Reds” rzucili już w końcówce wszystko na szalę, ale to nie wystarczyło, by zmusić Fabiańskiego do drugiej kapitulacji. Mecz zakończył się więc remisem i podziałem punktów, który sprawił, że wyścig po tytuł stanie się jeszcze ciekawszy.
gar, PiłkaNożna.pl