Kolejna porażka Liverpoolu
Chelsea minimalnie zwyciężyła w prestiżowym meczu dwudziestej dziewiątej kolejki Premier League. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Mason Mount.
Klopp nadal nie znalazł recepty na wyjście z kryzysu. (fot. Reuters)
Pierwsza połowa zdecydowanie należała do graczy Chelsea. Podopieczni Thomasa Tuchela zdecydowanie częściej kreowali akcje ofensywne i z równie większą częstotliwością gościli pod bramką strzeżoną przez Alissona. Gol wydawał się być tylko kwestią czasu.
I tak też się stało. W dwudziestej piątej minucie Timo Werner umieścił futbolówkę między słupkami po tym, jak zwycięsko wyszedł z pojedynku „sam na sam” z Alissonem. Jego trafienie nie zostało jednak uznane przez sędziego, gdyż chwilę wcześniej znajdował się na ofsajdzie.
Natomiast w czterdziestej drugiej minucie arbiter nie miał podobnych wątpliwości. N’Golo Kante dostrzegł wychodzącego na wolne pole Masona Mounta, który holował piłkę przez dobrych kilkadziesiąt metrów i oddał finezyjny strzał z wysokości szesnastego metra. Alisson nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.
Przebieg boiskowych wydarzeń nie uległ większej zmianie w drugiej połowie. Piłkarze Chelsea niezmiennie kontrolowali to, co się na placu gry działo. Liverpoolczycy starali się doprowadzić do wyrównania, jednak ich akcje ofensywne były pozbawione skuteczności (pierwszy celny strzał oddali dopiero w 89 minucie!).
Liverpool po raz kolejny potwierdził, że jest pogrążony w wyjątkowo głębokim kryzysie formy. Dość powiedzieć, że w roku kalendarzowym 2021 Klopp i spółka na poziomie Premier League zwyciężyli w raptem trzech z jedenastu meczów. W zupełnie innych nastrojach jest Chelsea, która pod wodzą Thomasa Tuchela gra wręcz koncertowo i wciąż nie zaznała goryczy porażki.
jbro, PilkaNozna.pl