Przejdź do treści
Kolejna porażka Lechii na własnym stadionie

Polska Ekstraklasa

Kolejna porażka Lechii na własnym stadionie

Przez większość spotkania Lechia Gdańsk była drużyną lepszą, ale za to nieskuteczną. To wykorzystali w końcówce spotkania Portowcy, którzy w końcówce spotkania zadali decydujący cios i zwyciężyli 1:0. Sytuacja Biało-Zielonych w tabeli jest coraz gorsza, a walka o utrzymanie coraz trudniejsza. 

Spotkanie, w którym oczywistym faworytem byli Portowcy mogło się podobać w pierwszej połowie już od jej samego początku. Pierwszą sytuację na gola mieli goście już w trzeciej minucie gry. Jednak strzał Vahana Biczaczjana zablokowali defensorzy Lechii. Gospodarze odpowiedzieli cztery minuty później, ale wówczas próba Flavio Paixao poleciała tuż nad bramką. Mecz był intensywny już od pierwszych minut, a obie drużyny starały się szukać swoich okazji. Takowe mieli Kamil Grosicki czy Paixao, ale skrzydłowy Pogoni trafił wprost w Dusana Kuciaka, a Portugalczyk uderzył tuż obok lewego słupka. 

Grosicki w pierwszej połowie był jednym z wyróżniających się graczy Pogoni, z którym Lechiści mieli problemy w obronie. W 19. minucie Polak zaliczył dobrą akcję lewym skrzydłem, którą zwieńczył nieudanym uderzeniem, które poleciało tuż obok lewego słupka bramki Kuciaka. Później więcej konkretów mieliśmy po stronie gospodarzy, którzy mogli spokojnie prowadzić w tej części gry. Jednak próby Bassekou Diabate czy Paixao były niecelne. 

Mimo wszystko to nie zniechęciło Lechii do dalszych ataków, a pod koniec pierwszej połowy gdańszczanie mieli kapitalną szansę, aby wyjść na prowadzenie. W 43. minucie rywalizacji z bliskiej odległości głową uderzał Diabate, ale znakomitą paradą popisał się wtedy powracający do bramki Portowców na ten mecz Dante Stipica. Chwilę później swoją okazję miał Jarosław Kubicki, ale pomocnik Lechii uderzył tuż ponad bramką. Pomimo braku goli w pierwszej części gry, spotkanie stało na całkiem przyzwoitym poziomie, co zwiastowało nam wiele emocji w drugiej odsłonie rywalizacji.   

  
Lechia podbudowana dobrą pierwszą połową wyszła na drugą z dużym animuszem do gry w ofensywie. W pierwszym kwadransie gry swoje szanse mieli Mario Maloca czy Diabate. Jednak Chorwat trafił wprost w Stipicę, a Diabate w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył obok prawego słupka. Gdańszczanie w 58. minucie rywalizacji strzelili nawet gola, ale jego autor Kristers Tobers był na spalonym, przez co bramka nie została uznana.   

Gdańszczanie nie odpuszczali, a w 66. minucie Stipica popisał się dobrą interwencją broniąc strzał z bliska Łukasza Zwolińskiego. Gra Lechii mogła się podobać, ale Biało-Zielonym brakowało jedynie skuteczności pod bramką Portowców.  Goście nie mieli zbyt wielu szans na gola w drugiej połowie, ale swoją okazję miał Biczaczjan, ale Ormianin uderzył wysoko nad bramką strzeżoną przez Kuciaka. Później bramkarz Lechii popisał się świetną obroną z kilku metrów broniąc uderzenie jednego z graczy Pogoni. 



Goście mieli okres lepszej gry, przez co w 83. minucie wyszli na prowadzenie. W wyniku zamieszania w polu karnym Lechii piłkę do własnej bramki wpakował Joel Abu Hanna. Portowcy po strzeleniu gola skupili się na organizacji gry i nie dopuszczeniu gospodarzy pod własne pole karne, co udało się ostatecznie osiągnąć. 

Pogoń zdobywa w Gdańsku cenne trzy punkty i wciąż jest w grze o zajęcie miejsca na ligowym podium na koniec sezonu. Natomiast Lechia wciąż ma pięć punktów straty do bezpiecznej pozycji w tabeli, a jej sytuacja jest już coraz gorsza. 

kczu/PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024