Przejdź do treści
Koguty nie rozgryzły Wisienek

Ligi w Europie Premier League

Koguty nie rozgryzły Wisienek

Dwadzieścia siedem punktów w trzydziestu trzech meczach. Tak przed pierwszym gwizdkiem sędziego spotkania Bournemouth – Tottenham prezentował się dorobek gospodarzy. Po ostatnim sygnale dźwiękowym arbitra Wisienki wzbogaciły się o jedno oczko, które może okazać się kluczowe w ich batalii o utrzymanie w ekstraklasie.



Eddie Howe może być zadowolony z występu swojej drużyny. Z wyniku nieco mniej. (fot. Reuters)

 

– Bournemouth wygląda, jakby się poddało. Zawdzięczają bardzo wiele swojemu szkoleniowcowi. Jeśli mają spaść, muszą to zrobić walcząc. Zawiodłem się na kilku piłkarzach tej drużyny. Mają wysokie kontrakty i reputację. Muszą udowodnić, że na to zasługują – stwierdził przed meczem Roy Keane.

Irlandczyk jest znany z kontrowersji, ale tym razem trudno nie zgodzić się z jego punktem widzenia. Wisienki słusznie znalazły się w strefie spadkowej i od kilku tygodni nie robią nic, by poprawić swoją sytuację. Po powrocie z wymuszonej pandemią przerwy w rozgrywkach jeszcze nie wygrały. Ba, do dzisiejszego występu nie zdobyły choćby jednego punktu.

Przed spotkaniem z Kogutami trudno było oczekiwać, by uległo to zmianie. Szkoleniowcem rywala jest przecież Jose Mourinho. Portugalczyk nie przegrał dotąd ani jednego meczu wyjazdowego na poziomie Premier League z drużyną, która przed pierwszym gwizdkiem sędziego znajdowała się w najsłabszej trójce stawki. A doświadczył takich starć aż 24.

 


 

Dziś jednak jego podopieczni nie mieli łatwego zadania. Piłkarze Bournemouth, wbrew słowom Keane’a, postawili gościom twarde warunki i w pierwszej części gry byli stroną przeważającą. Niestety dla nich, przełożyło się to tylko na jeden celny strzał. Inna sprawa, że nie wiadomo, jak potoczyłby się mecz, gdyby sędzia zdecydował się podyktować rzut karny po faulu Joshuy Kinga na Harrym Kanie.

Dostrzegłszy kłopoty swojego zespołu, The Special One zdecydował się przeprowadzić dwie zmiany tuż po przerwie. Lo Celso i Bergwijna zastąpili Ndombele oraz Son. Goście przejęli dzięki temu, a także postępującemu zmęczeniu rywala, inicjatywę. Ostatecznie nie przełożyło się to jednak na wynik. Bliższe szczęścia było Bournemouth, ale przy trafieniu Wilsona, King dotknął piłki ręką.

Remis nie może zadowalać żadnej ze stron. Bournemouth awansowało wprawdzie na osiemnaste miejsce w tabeli, ale do bezpiecznej lokaty traci trzy oczka. Tottenham jest dziewiąty.

sar, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024