Przejdź do treści
2025.02.13 Backa Topola
Pilka nozna Liga Konferencji Europy UEFA Sezon 2024/2025
TSC Backa Topola - Jagiellonia Bialystok
N/z Jesus Imaz
Foto Pedja Milosavljevic / PressFocus

2025.02.13 Backa Topola
Football UEFA Europa Conference League Season 2024/2025
TSC Backa Topola - Jagiellonia Bialystok
Jesus Imaz
Credit: Pedja Milosavljevic / PressFocus

Polska Ekstraklasa

Jesus Imaz: Jesteśmy lepszą drużyną niż przed rokiem [WYWIAD]

Jesus Imaz trafił do Polski latem 2017 roku. Półtora roku później przeprowadził się z Krakowa do Białegostoku, a rok 2024 był dla niego najlepszym w karierze. Hiszpan ukoronował go statuetką dla Obcokrajowca Roku.

Paweł Gołaszewski

Wygrałeś pierwszą poważną indywidualną nagrodę w karierze w wieku 34 lat.

I czuję się bardzo szczęśliwy, to wyjątkowy moment dla mnie – mówi Imaz. – Jestem w Polsce już wiele lat, grałem i cały czas gram z dobrymi piłkarzami. Otrzymanie nagrody za cały rok tylko pokazuje, że dobrze wykonuję swoją pracę, a ludzie to doceniają.

KOCHAM TO, CO ROBIĘ

Zasłużyłeś na tę nagrodę?

Tak, choć wiem, że kilku innych obcokrajowców z PKO Bank Polski Ekstraklasy również ma za sobą bardzo dobry rok. Dla mnie to było najlepsze dwanaście miesięcy w karierze piłkarskiej. Zostałem mistrzem Polski, awansowaliśmy do fazy ligowej europejskich pucharów, wywalczyliśmy awans do fazy pucharowej, strzeliłem najwięcej goli. Dałem sporo argumentów.

fot. Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Jak to jest możliwe, że w wieku 34 lat masz najlepszy piłkarski czas w życiu?

Szczerze? Nie wiem. Jestem bardzo ambitnym człowiekiem, uwielbiam zawieszać sobie wysoko poprzeczkę, mierzyć się z dużymi wyzwaniami. Kocham to, co robię, a to znacznie ułatwia pracę.

Mam wrażenie, że dla wszystkich piłkarzy Jagiellonii rok 2024 był najlepszym w karierze.

Trudno się z tym nie zgodzić. Porównaj sobie nasze emocje w maju 2023 a w maju 2024 – najpierw walczymy do ostatnich kolejek o utrzymanie w lidze, a rok później cieszymy się z mistrzostwa Polski. Trener Adrian Siemieniec stworzył drużynę, która uwierzyła w swoje możliwości i jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Mamy grupę nie tylko świetnych piłkarzy, ale przede wszystkim świetnych ludzi. Cały czas się rozwijamy.

DOBRY PLAN

Jakie masz relacje z trenerem?

Bardzo dobre, znamy się od wielu lat, bo trener Siemieniec był w Jadze, kiedy do niej przychodziłem z Wisły Kraków, a on pełnił funkcję asystenta u Ireneusza Mamrota. Mamy takie samo podejście i myślenie o futbolu, które polega na utrzymaniu się przy piłce, ofensywnej grze, niezatracaniu pewności siebie i idei w trudnych momentach. Jestem bardzo szczęśliwy, że Jagiellonia gra właśnie w ten sposób.

fot. Piotr Matusewicz / PressFocus

To najlepszy trener, z którym współpracowałeś w karierze?

Tak, ponieważ jest nie tylko świetnym trenerem, ale i człowiekiem. Zna się na piłce, potrafi przekazać wiedzę, wypracować konkretne rozwiązania, a do tego wszystkiego znakomicie zarządza szatnią. Wie, czego potrzebuje każdy z nas, bardzo dobrze nas zna. Kiedy pojawia się problem, jest pierwszą osobą w szatni, która pomoże go rozwiązać. A to nie jest łatwe, bo ma w zespole około trzydziestu piłkarzy i musi sprawić, aby każdy był gotowy w każdym momencie. Radzi sobie z tym dobrze.

Na przestrzeni blisko dwóch lat masz wrażenie, że się zmienił?

Jest taki sam. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Nigdy nie popada w skrajne emocje. Po zwycięstwach nie mówi nam, że jesteśmy najlepsi na świecie, a po porażkach, że najgorsi. Cały czas zachowuje zimną głowę. Trener rośnie razem z tą drużyną. Wygraliśmy ligę, w tym roku walczymy o obronę tytułu i krajowy puchar, piszemy historię w Lidze Konferencji. To wszystko wymaga silnej psychiki i trener taką ma. 

Ostatnio Taras Romanczuk powiedział, że po zakończeniu kariery mógłby spróbować sił jako trener i żartował, że może dołączy do sztabu Siemieńca. Dla siebie widzisz podobną rolę?

To byłby bardzo ciekawy projekt, gdybyśmy z Tarasem byli asystentami trenera Siemieńca. Taras odpowiadałby za defensywę, ja za ofensywę, a trener by wszystko spajał. Brzmi jak dobry plan!

ODLEGŁA PERSPEKTYWA

Czujesz się już starym piłkarzem?

Wiek to tylko liczba, są w tej lidze piłkarze starsi ode mnie i cały czas pokazują jakość, jak na przykład Kamil Grosicki z Pogoni Szczecin. Czuję się bardzo dobrze. Koniec kariery jest dla mnie odległą perspektywą.

fot. Michal Kość / PressFocus

Jak odległą?

Będę grał tak długo jak zdrowie będzie mi na to pozwalało. Jeśli moje ciało i ambicja będą cały czas na to gotowe, jeszcze kilka lat przede mną.

Jagiellonia może być ostatnim klubem w twojej karierze?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie dzisiaj, ale jeśli taki scenariusz by się wydarzył, nie mam nic przeciwko. Czuję się tu świetnie, moja rodzina jest szczęśliwa, miasto jest znakomite do życia.

INNA RZECZYWISTOŚĆ

Który dzień w 2024 roku był najpiękniejszy?

Powiem o moim top trzy. Na pewno musi się w nim znaleźć mecz w Gliwicach, gdzie w końcówce doprowadziłem do remisu i wiedzieliśmy, że zostajemy na pierwszym miejscu na ostatnią kolejkę i jesteśmy zależni tylko od siebie w kontekście tytułu mistrzowskiego. Co za tym idzie, dzień, w którym sięgnęliśmy po mistrzostwo Polski również był wyjątkowy. Szybko strzeliliśmy gole, wygraliśmy, świętowaliśmy z rodzinami i kibicami. No i do tego dodałbym najpiękniejszy wieczór w Europie, czyli wygraną na Parken w Kopenhadze. To było bardzo trudne i wymagające spotkanie, zdobyliśmy bramkę w końcówce i znakomicie zainaugurowaliśmy Ligę Konferencji.

A najtrudniejszy moment?

Ta seria pod koniec wakacji, kiedy nie wygraliśmy kilku meczów z rzędu. Musieliśmy się przestawić mentalnie na grę co trzy dni, trafiliśmy na silnych rywali, trzeba było to sobie poukładać w głowie. Przegrywaliśmy nie tylko w pucharach, ale też w lidze. Wiedzieliśmy, że musieliśmy się lepiej przygotowywać mentalnie, zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba jak najszybciej z tego wyjść.

Rozgrywanie meczów co trzy dni faktycznie jest inną dyscypliną sportu?

Na pewno jest inną rzeczywistością piłkarską. Nie ma czasu na trening – mecz, regeneracja, rozruch i kolejne spotkanie. Przygotowanie do meczów jest trochę inne, więcej oglądasz wideo, ponieważ nie masz czasu, aby pewne rzeczy dopracować na boisku w treningu. Dużo się nauczyliśmy na początku sezonu i było to widać później, kiedy już bardzo dobrze łączyliśmy ligę z pucharami. 

NADPRZYRODZONE SIŁY

Dzisiaj Jagiellonia jest lepsza niż w poprzednim sezonie?

Tak. Jesteśmy bardziej dojrzali jako zespół. Mieliśmy kilka trudnych momentów, które nas uczyły i doświadczyły. Jesteśmy dzisiaj lepiej przygotowani do trudnych momentów i ciężkich meczów, które nie układają się do końca po naszej myśli. Potrafimy wracać do spotkań, lepiej nimi zarządzamy.

fot. Mateusz Sobczak / PressFocus

Powiedziałeś wcześniej o golu w Gliwicach, ale takich bramek w ważnych momentach twojego autorstwa było znacznie więcej w minionym roku. Masz jakiś patent?

Chłopaki w szatni też mówią, że chyba mam jakieś nadprzyrodzone siły, bo jestem piłkarzem, który strzela najważniejsze gole. Nie potrafię tego wyjaśnić, nie ma żadnego sekretu. Po prostu tak jest. Piłka znajduje mnie w kluczowych momentach.

Obrona tytułu mistrzowskiego będzie trudniejsza niż wywalczenie go przed rokiem?

Ten sezon jest na pewno trudniejszy. Każdy ma duże oczekiwania wobec nas, do wielu meczów przystępujemy w roli faworyta, ale to normalne, bo osiągamy w ostatnim czasie znakomite wyniki i oczekiwania rosną. Rywalizacja o tytuł mistrzowski zapowiada się pasjonująco, wiele drużyn chce wygrać ligę. My gramy na trzech frontach, a na przykład Lech czy Raków mają tylko ligę, więc mają więcej czasu na regenerację i treningi. Mamy jednak swoje ambicje, pokazaliśmy niejednokrotnie na co nas stać. Jesteśmy gotowi do walki.

MARZENIA O KORONIE

Wspomniałeś o roli faworyta – gra się wtedy trudniej czy łatwiej?

Jest większa presja, musimy pokazywać swoją wartość w każdym spotkaniu. Nikt jednak nie daje punktów za to, że jesteś faworytem, co pokazała 20. kolejka, w której wszystkie drużyny z czołówki przegrały mecze.

W spotkaniu z Radomiakiem mogłeś strzelić jednego gola więcej, ale zostawiłeś piłkę, która zmierzała do siatki po uderzeniu Afimico Pululu. Dlaczego? Wielu piłkarzy na twoim miejscu wolałoby mieć bramkę na koncie, a tylko odprowadziłeś piłkę za linię bramkową.

To było uczciwe zachowanie. Afimico zrobił akcję, którą wykończył, piłka zmierzała do siatki, więc nie wypadało mi dopełniać formalności. Mogłem to strzelić, walczę o wejście do klubu 100, liczę się w wyścigu o koronę króla strzelców, więc miałbym wytłumaczenie. Ale to nie byłoby w moim stylu. Pululu też potrzebuje goli, jak każdy napastnik, a wiem, to trafienie też pozwoli zbudować mu pewność siebie. Inna sprawa, że może za chwilę to on będzie w takiej sytuacji jak ja i zostawi piłkę lecącą do bramki. Wspieramy się, ta sytuacja to pokazała.

Ty walczysz o koronę króla strzelców w Ekstraklasie, a on robi to samo w Lidze Konferencji.

Ja będę mu podawał w Europie, a on mi w lidze. A tak poważnie, super byłoby zostać królem strzelców Ekstraklasy. Nie poddam się, ale będzie trudno. Nie jestem typową dziewiątką, gram jako ofensywny pomocnik, nie jestem etatowym wykonawcą rzutów karnych, nie przebywam ciągle w szesnastce.

Mówiłeś o stu golach w Ekstraklasie, a ostatnio strzeliłeś setnego gola dla polskiego zespołu.

Jestem dumny z tego osiągnięcia, te liczby pokazują, że trochę w tej lidze już jestem. Teraz moim celem jest wejście do klubu stu, brakuje niewiele, a mam jeszcze półtora roku kontraktu. Dokonam tego, choć nie ukrywam, że chciałbym to zrobić w tym sezonie. To oznaczałoby, że Jagiellonia rozegrała kolejny znakomity sezon.

Przewodniczący rady nadzorczej Jagiellonii, Wojciech Strzałkowski, powiedział ostatnio, że chciałby, abyście wywalczyli miejsce na podium w lidze, wygrali krajowy puchar i napisali piękną historię w Europie. Podpiszesz się pod tymi słowami?

Wywalczenie miejsca na ligowym podium zadowalałoby mnie o tyle, że ponownie moglibyśmy wystartować w eliminacjach europejskich pucharów. To ważne dla klubu, by budować swoją pozycję i się rozwijać. Ale oczywiście walczymy o mistrzostwo. Jeśli chodzi o Puchar Polski, mam bardzo złe wspomnienia z finału, kiedy graliśmy w nim w 2019 roku. Przegraliśmy w końcówce. Chciałbym te złe chwile wymazać z pamięci i zagrać na PGE Narodowym ponownie, ale wyjść ze stadionu w znacznie lepszym humorze. Ponadto zwycięstwo w krajowym pucharze daje ci prawo gry w eliminacjach Ligi Europy, jest o co walczyć. Jeśli chodzi o Europę, to już napisaliśmy świetną historię, ale chcemy więcej. Jeśli dojdziemy na przykład do ćwierćfinału, wszyscy będą szczęśliwi.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 12/2025

Nr 12/2025