Jakie problemy ma Legia przed wiosną?
Legia Warszawa dzisiaj rozpocznie rundę wiosenną w PKO Bank Polski Ekstraklasie. Mistrzowie Polski jadą do Bielska-Białej, gdzie zmierzą się z Podbeskidziem. Zimowe okno transferowe miało przynieść zmiany w kadrze warszawskiej ekipy, mieli dojść nowi piłkarze, a na razie Czesław Michniewicz ma jeszcze więcej problemów niż jesienią.
Były szumne zapowiedzi, że zima 2021 będzie czasem czystki przy Łazienkowskiej. Owszem, z kosztów udało się zejść, ze stolicą pożegnali się niepotrzebni Vamara Sanogo, William Remy czy Paweł Stolarski, do tego nie został przedłużony kontrakt z Domagojem Antoliciem, a Maciej Rosołek udał się na wypożyczenie do Arki Gdynia. Wartość każdego z tych piłkarzy dla trenera Michniewicza wcale nie była duża. Nie byli oni kluczowymi postaciami, na których szkoleniowiec chciał budować siłę zespołu.
Jedyną poważną wyrwą jest odejście Michała Karbownika, którego wypożyczenie nieoczekiwanie postanowiło skrócić Brighton. Trzykrotny reprezentant Polski miał pełnić ważną rolę w układance Michniewicza. To na nim oraz na Bartoszu Kapustce trener Legii chciał oprzeć siłę środka pola. Szkoleniowiec powtarzał, że potrzebuje piłkarzy mobilnych, ruchliwych i właśnie takich widział w Karbo oraz Kapim. Pierwszego przy Ł3 już nie ma…
Do tej pory z Legią nie podpisał kontraktu ani jeden nowy zawodnik. Warszawianie czekają aż dzisiaj zamknie się okno transferowe w wielu ligach europejskich, negocjacje wielu zawodników nie będą miały pozytywnego zakończenia i otworzy się furtka do sprowadzenia piłkarza do stolicy. Czas na transfery oczywiście jeszcze jest, bo okno zamyka się z końcem lutego, ale przecież każdy trener chciałby mieć do dyspozycji nowe nabytki jak najwcześniej, aby wprowadzić nowych zawodników jak najszybciej do zespołu i zgrywać ich z resztą ekipy…
Michniewicz otwarcie mówił, że potrzebuje nowego napastnika oraz skrzydłowego, ale nie pogardziłby także środkowym obrońcą. Po odejściu Karbownika pojawiła się także mała wyrwa w środku pola, ale akurat tę dziurę można załatać Luquinhasem. Oczywiście, pod warunkiem, że na Łazienkowską trafi skrzydłowy z prawdziwego zdarzenia i zajmie miejsce na lewej stronie pomocy.
Do tej pory Legia za kadencji Michniewicza stawiała zazwyczaj na ustawienie z jednym defensywnym pomocnikiem. Po odejściu Karbownika, braku nowego skrzydłowego, a także zakażeniu koronawirusem Waleriana Gwilii mistrzowie Polski – przynajmniej na mecz w Bielsku-Białej – będą musieli zmienić ustawienie. Wiele wskazuje na to, że przeciwko Podbeskidziu wyjdzie duet Andre Martins – Bartosz Slisz, a przed nimi będzie operował Kapustka. Czy Portugalczyk i 21-letni Polak będą produktywni w budowaniu ataku pozycyjnego, bo przecież należy się spodziewać raczej głębszej defensywy w wykonaniu Górali?
Początek spotkania Podbeskidzie Bielsko-Biała – Legia Warszawa dzisiaj o 17:30.
pgol, PilkaNozna.pl