Przejdź do treści
Jak to się robi w Zabrzu. „Niech Legia nam zazdrości”

Polska Ekstraklasa

Jak to się robi w Zabrzu. „Niech Legia nam zazdrości”

Z braćmi Łukaszem i Rafałem Wolsztyńskimi oraz Adamem Wolniewiczem z Górnika Zabrze spotkaliśmy się… 320 metrów pod ziemią, w korytarzach kopalni Guido.

ROZMAWIAŁ GRZEGORZ GARBACIK


(…)

– Zapoznaliście się z jednym z ostatnich wywiadów z Dariuszem Mioduskim, właścicielem Legii Warszawa? W kwestii zagranicznych transferów utalentowanych polskich piłkarzy stwierdził, że gracze między innymi Górnika powinni przed opuszczeniem kraju próbować sił w Legii i Lechu Poznań. Co wy na to?
– Adam Wolniewicz: Ewidentnie się zagalopował. Naszym celem jest zbudowanie w Zabrzu takiej ekipy, żeby to Legia nam zazdrościła. Mamy ambicję, by to Górnik stał się klubem dużo lepszym od Legii. I chociaż nie możemy pochwalić się tak wielkimi pieniędzmi, to mamy chłopaków stąd, którzy mają cel. Cały klub się zmienia, nie tylko sportowo, ale także pod względem finansowym, kadrowym. Jeśli nadal będziemy tak pracować, niedługo przyjdzie czas, kiedy to Legia będzie spoglądała na nas, a nie my na zespół z Warszawy.
– Rafał Wolsztyński: Tak jest! Piłka nożna to nie tylko pieniądze. To, że masz ich więcej, wcale nie oznacza, że za chwilę wszyscy zawodnicy będą do ciebie przechodzić. Jesteśmy stąd, jesteśmy przywiązani do Górnika, każdy z nas marzył o tym, żeby tu być, a nie dla każdego z kolei marzeniem jest gra w Legii.
– Łukasz Wolsztyński: Ważna jest również identyfikacja kibiców z zespołem. Fani wiedzą, że to jest ich drużyna, taka, jaką kiedyś chcieli widzieć. W innych klubach w Polsce spoglądają na Górnika z zazdrością. Bo widzą, jaki tu jest klimat. U nas na mecze nie przychodzą tylko najbardziej zagorzali kibice. Na nasze spotkanie chodzą żony, matki, sąsiedzi, kuzynowie, koledzy, którzy oglądają zespół, piłkarzy, a przy okazji znajomych.
– AW: Każdy z nas ma znajomych, kolegów z podwórka…
– ŁW: Kogoś, z kim się za łebka piłkę kopało. To jest magnes dla kibiców. Jeden pochodzi z Rudy Śląskiej, to na mecz przyjeżdża cała Ruda, drugi jest z Knurowa, przyjeżdżają ludzie z Knurowa. Dla nich to jest bardzo ważne, bo niektórzy nas znają, grali z nami na boiskach, a dziś mogą powiedzieć, że w Górniku gra ich kumpel lub chłopak z tego samego osiedla.
– AW: Zawsze inaczej kibicuje się osobie ci znanej czy bliskiej niż kolejnemu przepłaconemu zawodnikowi ściągniętemu z zewnątrz…
– RW: Nie raz i nie dwa dostawaliśmy wiadomości, żeby załatwić bilety na mecze, koszulki Górnika. To jest fajne, bo pracowaliśmy na pozycję wiele lat. Jest nam tym bardziej miło, gdy ludzie chcą oglądać nasze mecze, a jeśli robią to koledzy, to w ogóle mega!

– W Zabrzu panuje znakomity klimat dla piłki. A jak to się przekłada na waszą popularność? Idąc włoskim tropem, czy po obiedzie na mieście musicie płacić rachunki?
– AW: Gdybyśmy byli jedynym klubem na Górnym Śląsku, ominięcie rachunku mogłoby się zdarzyć. Tyle że klubów w regionie jest więcej. Nie każdy musi trzymać z nami. Chociaż nie da się ukryć, że moda na Górnika jest coraz większa.
– ŁW: Często jednak można dostrzec wyrazy sympatii. Kiedy na przykład jemy obiad z żonami, narzeczonymi i podchodzi pan z dzieckiem, który bardzo przeprasza, że przeszkadza, ale chciałby sobie zrobić zdjęcie. To miłe.
– RW: Między innymi po to pracowaliśmy przez tyle lat, by ktoś nam zawracał głowę takimi właśnie sprawami. Super! W ogóle nam to nie przeszkadza.

– Skromni jesteście, moda na Górnika trwa w najlepsze.
– AW: OK, ale to nie jest tylko nasza zasługa. Sporą rolę odegrali w tym wszystkim także trenerzy ekip młodzieżowych z ostatnich lat. Jak choćby Józef Dankowski. To oni przygotowali grunt, dzięki nim możemy teraz spijać śmietankę. Wielu ludzi nie słyszało o Górniku, o jego historii…
– ŁW: Może trochę to zanikło, nie było wyników… Górnik przeżywał słabsze lata, ale teraz wraca, jest liderem Ekstraklasy. Ludzie wierzą, że może być tak jak kiedyś. I wracają na stadion.

(…)


CAŁY WYWIAD MOŻECIE ZNALEŹĆ W NOWYM (51-52 / 2017) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”



Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024