I liga: Przełamanie Warty Poznań
Po blisko dwumiesięcznej przerwie piłkarze Warty Poznań odnieśli upragnione zwycięstwo na własnym boisku. Po bardzo dobrym meczu podopieczni Jarosława Araszkiewicza ograli spadkowicza z Ekstraklasy – Polonię Bytom.
Po emocjach związanych z występem reprezentacji Polski, w środowy wieczór kibice zgromadzeni przy Bułgarskiej w Poznaniu żyli pojedynkiem miejscowej Warty z Polonią Bytom. Obydwa zespoły w tym sezonie nie radzą sobie najlepiej i od dawna drżą o miejsce na zapleczu Ekstraklasy. Pogrążeni w dołku Zieloni na komplet punktów czekali już od półtora miesiąca, a na własnym obiekcie od… września. Podopieczni
Dariusza Fornalaka natomiast fatalne miejsce w tabeli zawdzięczają sytuacji z początku sezonu, kiedy długo nie mogli podnieść się po spadku z Ekstraklasy.
W pierwszych minutach spotkania optyczną przewagę szybko osiągnęli podopieczni Jarosława Araszkiewicza, którzy zepchnęli rywali do głębokiej defensywy. Ofensywne usposobienie Warty, która na mecz z Polonią wyszła z duetem napastników Klatt – Reiss, szybko przełożyło się na sytuacje bramkowe. Szczególnie aktywny w tym fragmencie gry był Bartosz Bereszyński, który w pierwszych pięciu minutach mógł strzelić trzy bramki i rozstrzygnąć losy meczu. Za każdym razem brakowało jednak skuteczności i boiskowego szczęścia.
W dalszej części meczu obraz gry nie uległ zmianie. Inicjatywę wciąż posiadali piłkarze Warty, którzy próbowali wszelkich środków, by pokonać Juraja Balaża. Doświadczonemu bramkarzowi Polonii nie zaszkodziły jednak ani groźne strzały z dystansu Alaina Ngamayamy, ani koronkowe akcje, zakończone uderzeniami Golańskiego i Magdziarza.
Nieporadność gospodarzy pod bramką Balaża sprawiła, że z zimowego snu powoli zaczynali się budzić piłkarze Polonii. Największe zagrożenie stwarzał Jean Paulista, który dwukrotnie zmusił Grzegorza Szamotulskiego do interwencji. Najbliższej szczęścia w pierwszej połowie był jednak Błażej Vascak, który kilka minut przed przerwą huknął jak z armaty, posyłając piłkę minimalnie obok słupka.
Co nie udało się podopiecznym Jarosława Araszkiewicza w pierwszej połowie, stało się faktem tuż po przerwie. Świetne podanie na szesnasty metr otrzymał Marcin Klatt, który płaskim strzałem posłał piłkę tuż obok bezradnego Juraja Balaża. Była to tym samym trzecia bramka strzelona przez zawodnika wypożyczonego z Pogoni Szczecin.
Prowadzenie wyraźnie podbudowało piłkarzy Warty, którzy rzucili się natychmiast do dalszych ataków. Zieloni mieli z pewnością w pamięci sytuację z poprzedniej kolejki, kiedy to długo prowadzili z Arką Gdynia, by w ostatnich minutach stracić bramkę i komplet punktów. W wyśmienitych sytuacjach do podwyższenia wyniku znaleźli się Piotr Reiss i Marcin Klatt, ale dwukrotnie świetnie zachował się Balaż.
Kilka minut później słowacki bramkarz nie miał już jednak nic do powiedzenia. Po podaniu z lewej strony boiska w polu karnym świetnie znalazł się Łukasz Jasiński. Stoper poznańskiego zespołu, pomimo asysty dwóch obrońców, uderzył piłkę piętką, zaskakując bezradnych defensorów gości, którzy wzrokiem odprowadzili piłkę do bramki.
Uspokojeni dwubramkowym prowadzeniem piłkarze Warty w ostatnich minutach nie forsowali tempa. Chociaż wciąż posiadali inicjatywę na boisku, nie zagrażali już tak często bramce gości. Ostatecznie podopieczni Jarosława Araszkiewicza pokonali Polonię Bytom 2:0, zapewniając sobie bezpieczną pozycję w tabeli przed przerwą zimową.
Warta Poznań – Polonia Bytom 2:0 (0:0)
1:0 – Klatt (50′)
2:0 – Jasiński (57′)
Warta Poznań: Szamotulski – Sasin, Sobieraj, Jasiński, Kosznik – Ngamayama, Goliński, Magdziarz, Bereszyński (75. Wichtowski) – Reiss (87. Foszmańczyk), Klatt (73. Gajtkowski)
Trener: Jarosław Araszkiewicz
Polonia Bytom: Balaż – Sinclair (65. Michalak), Kulpaka, Killar, Chomiuk – Pokotyliuk (69.Góral), Alancewicz, Vascak, Świerczok, Mąka – Paulista (86. Tomczyk)
Trener: Dariusz Fornalak
Sędzia: Jacek Zygmunt
Grzegorz Lemański, Piłka Nożna