I liga: Pogoń wciąż z szansami na awans
Tak fenomenalnej piłki w wykonaniu Pogoni Szczecin nie spodziewali się chyba nawet jej najzagorzalsi fani. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza grali futbol totalny i bez żadnych problemów ograli Wisłę Płock 3:0, spuszczając ją tym samym do II ligi.
Dla obydwu zespołów sobotnie spotkanie miało ogromną stawkę. Portowcy, po porażce w Bydgoszczy z miejscowym Zawiszą potrzebowali kompletu punktów, by przedłużyć swoje szanse na awans. Dla płocczan natomiast, utrata chociażby jednego oczka, oznaczała degradację do II ligi.
Presję spotkania lepiej wytrzymali piłkarze Pogoni Szczecin, którzy od pierwszej minuty rozpoczęli frontalny atak na bramkę Krzysztofa Kamińskiego. Na lewej stronie niepodzielnie rządził Robert Kolendowicz, który z dziecinną łatwością mijał obrońców gości niczym treningowe tyczki. Świetnie prezentowali się także Takafumi Akahoshi, który w pierwszym kwadransie oddał dwa groźne strzały zza pola karnego oraz Vuk Sotirović, który z bałkańską walecznością toczył twardy bój o każdą piłkę z zawodnikami Wisły.
Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza bardzo dobre okazje tworzyli również po stałych fragmentach gry. W 19. minucie po świetnym dośrodkowaniu Andradiny piłkę w pole karne strącił Frączczak, a Emil Noll, niczym rasowy napastnik, posłał piłkę w kierunku bramki. Ku rozpaczy szczecińskiej publiczności, przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Zaledwie dziesięć minut później piłkarze Dumy Pomorza znów mieli kapitalną okazję do rozwiązania worka z bramkami. Geniuszem na lewym skrzydle znów błysnął Kolendowicz, odegrał w pole karne do Ediego, a ten płaskim strzałem próbował zaskoczyć Kamińskiego. W tej sytuacji jednak górą bramkarz Wisły.
Portowcy nie zniechęcali się jednak niewykorzystanymi sytuacjami i cały czas napierali na bramkę Wisły. Dość powiedzieć, że goście w pierwszej połowie ani razu nie zmusili Radosława Janukiewicza do interwencji, przez większość czasu będąc zamkniętymi w hokejowym „zamku”. Futbol totalny w wykonaniu podopiecznych Tarasiewicza przyniósł efekt w 36 minucie. Wówczas piłkę na lewą flankę otrzymał Kolendowicz, wpadł w pole karne, rozejrzał się i posłał cudowne dośrodkowanie na głowę Ediego Andradiny. Brazylijczykowi nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do siatki, wprawiając tym samym w ekstazę kilkutysięczną, szczecińską publiczność.
Nie minęły dwie minuty, a piłkarze Pogoni mogliby skopiować swój wyczyn i strzelić kolejną bramkę. Scenariusz identyczny – dośrodkowanie Kolendowicza, do piłki dopada Edi, ale tym razem intuicyjną interwencją popisał się Kamiński, który w sobie tylko znany sposób zdołał obronić ten strzał.
Gdyby Portowcy w pierwszej połowie wykorzystali wszystkie swoje sytuacje, Wisła Płock mogłaby w drugiej odsłonie nawet nie pojawiać się na boisku. W ostatnich minutach warto jeszcze odnotować kapitalny strzał Frączczaka, końcami palców sparowany przez Kamińskiego oraz kilka akcji Kolendowicza, które siały zamęt w poczynaniach gości.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Wciąż stroną dominującą była Pogoń, która niepodzielnie rządziła na boisku i udzielała gościom brutalnej lekcji futbolu. Raz po raz na bramkę Wisły Płock sunął zmasowany atak Dumy Pomorza, których goście nawet nie próbowali powstrzymywać. Szanse na podwyższenie wyniku mieli dwukrotnie Vuk Sotirović oraz Edi Andradina, ale doświadczonym graczom portowej jedenastki w decydującym momencie zabrakło zimnej krwi. Najwięcej żalu kibice ze Szczecina mogą mieć jednak do… najlepszego na boisku, Roberta Kolendowicza. Lewy pomocnik wykorzystał opieszałość płockiej defensywy i przejął piłkę kilkanaście metrów przed polem karnym Wisły. Zamiast strzelać na bramkę, postanowił jednak podawać do lepiej ustawionego Sotirovicia. Zrobił to jednak na tyle niefortunnie, że trafił w nogi… jedynego obrońcy.
Po godzinie gry na boisku w miejsce serbskiego napastnika pojawił się Donald Djousse, wnosząc trochę świeżości w poczynania linii ataku. Kameruński napastnik już po kilku sekundach pobytu na boisku mógł wpisać się na listę strzelców, ale po prostopadłym podaniu od Andradiny posłał piłkę wprost w bramkarza.
Zawrotne wręcz tempo spotkania, od pierwszego gwizdka narzucone przez piłkarzy Pogoni sprawiło, że Portowcy w pewnym momencie oddali rywalowi inicjatywę i skupili się głównie na obronie korzystnego wyniku. Chwilowy przestój stał się dla Wisły Płock idealną okazją do przeprowadzenia zabójczej akcji, która o mały włos nie skończyła się utratą bramki. Bramkarza Dumy Pomorza w 68. minucie uratował jednak słupek, a chwilę później… wysokie umiejętności, które pozwoliły mu sparować na rzut rożny kąśliwe uderzenie spoza pola karnego.
Ostrzeżenie ze strony gości natychmiast otrzeźwiło podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza, którzy wyraźnie zrozumieli, że bez pełnej koncentracji nie da się wygrać tego meczu. Wrócili więc do tego, co grali przez ponad godzinę i to znów zaczęło przynosić efekty w postaci sytuacji bramowych. Edi Andradina i Donald Djousse na potęgę marnowali jednak pracę swoich boiskowych kolegów, uderzając albo niecelnie, albo w sposób możliwy do obrony dla Kamińskiego.
Zwichrowane celowniki w tym spotkaniu nie dotyczą jednak kapitanów. Gdy w 63. minucie meczu na boisku pojawił się Bartosz Ława, przejął opaskę kapitańską od Ediego Andradiny i od razu udowodnił, że on również potrafi strzelać bramki. Na dziesięć minut przed końcem spotkania były piłkarz Arki Gdynia świetnie minął dwóch obrońców i strzałem z dwudziestu metrów nie dał żadnych szans bramkarzowi z Płocka.
Piłkarze ze Szczecina, słysząc z trybun okrzyk „jeszcze jeden, jeszcze jeden”, nie zamierzali poprzestawać na dwóch strzelonych bramkach. Szczególnie aktywny był Donald Djousse, który co chwilę stawał oko w oko z bramkarzem gości. Kameruński napastnik w przeciągu pięciu minut zmarnował dwie, wyśmienite sytuacje, ale za trzecim razem był już bezbłędny. Sprowadzony z Tibilisi zawodnik zatańczył w polu karnym z dwoma obrońcami i bramkarzem gości i strzałem do pustej bramki ustalił wynik meczu na 3:0.
Niedzielne zwycięstwo Pogoni sprawiło, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza wciąż mają szansę awans do T-Mobile Ekstraklasy.
Pogoń Szczecin – Wisła Płock 3:0 (1:0)
1:0 – Andradina (36′)
2:0 – Ława (81′)
3:0 – Djousse (88′)
Pogoń: Janukiewicz – Frączczak, Williams, Noll, Hricko – Budka (63. Ława), Akahoshi, Golla, Andradina, Kolendowicz (78. Pietruszka) – Sotirović (58. Djousse)
Trener: Ryszard Tarasiewicz
Wisła: Kamiński – Hiszpański (60. P.Kamiński), Wyczałkowski, Radić, Gueye, Jaroń, Nadolski, Zembrowski, Ricardinho, Mosart (79. Zaguarskas), K.Kamiński
Trener: Libor Pala
Grzegorz Lemański