I liga: Matuszczyk powraca do składu Pogoni
– Aktualnie mam w składzie dwudziestu ludzi i z nimi będę pracował. Zawodnicy, którzy zostali odesłani do rezerw, na razie nie są brani pod uwagę – mówił w ubiegły weekend Ryszard Tarasiewicz. Szkoleniowiec w swoim postanowieniu przetrwał jednak jedynie kilka dni, bowiem dziś przywrócił do składu I zespołu Łukasza Matuszczyka.
Więcej na temat I ligi – KLIKNIJ!Lewy obrońca Dumy Pomorza do Szczecina przyjechał dwa lata temu i od początku stał się podstawowym zawodnikiem Pogoni. Zyskał zaufanie trenera
Mandrysza,
Stolarczyka i
Płatka, a w pierwszym okresie również
Marcina Sasala. Kryzys rozpoczął się po spotkaniu z Bogdanką Łęczna, które Łukasz Matuszczyk przypłacił groźną kontuzję. Uraz okazał się na tyle poważny, że piłkarz nie pojawił się już na boisku, a zanim doszedł do pełni zdrowia – został wystawiony na listę transferową.
– Mam żal do trenera. Nie dał mi żadnych szans, żeby udowodnić swoją przydatność do zespołu. Na dodatek odsunął mnie od składu na trzy tygodnie przed inauguracją rundy wiosennej, kiedy większość zespołów ma już dopiętą kadrę. Wiele wskazuje na to, że przyjdzie mi grać w rezerwach – mówił dwa miesiące temu Łukasz Matuszczyk.
Doświadczony obrońca nie zamierzał jednak składać broni i przez cały okres gry w czwartoligowych rezerwach robił wszystko, żeby powrócić do pierwszego zespołu. Z pomocą Matuszczykowi przyszła zmiana trenera oraz… kontuzja Emila Nolla.
– Emil ma drobny uraz i ciężko powiedzieć, czy będzie gotowy na mecz z Dolcanem. Brakuje nam więc lewonożnych zawodników, jakim jest właśnie Matuszczyk. Nie znam dobrze tego zawodnika, ale sporo o nim słyszałem. Jeżeli mogę przywrócić go do pierwszego zespołu, to dlaczego tego nie zrobić – tłumaczy trener Tarasiewicz.
Szkoleniowiec Pogoni Szczecin będzie miał teraz kilka dni, aby dokładniej przyjrzeć się doświadczonemu obrońcy i zadecydować o jego przyszłości. Pochopnych decyzji nie zamierza jednak podejmować i zastrzega, że w meczu z Dolcanem Łukasz Matuszczyk na pewno nie pojawi się w pierwszej jedenastce.
– Od razu mogę to powiedzieć, że to nie jest zawodnik, który w najbliższym meczu mógłby zagrać w wyjściowym składzie – stanowczo twierdzi szkoleniowiec Portowców.
Grzegorz Lemański, Piłka Nożna