I liga: Kolendowicz ostro o Janie Buryanie
Zapowiadany jako hit 21. kolejki mecz Pogoni Szczecin z Piastem Gliwice zawiódł zarówno kibiców jak i piłkarskich ekspertów. Chociaż ekstraklasowe aspiracje obydwu klubów mogły być zapowiedzią wielkiego, piłkarskiego święta, to na boisku oglądaliśmy popis niedokładności, nieskuteczności i brutalności.
Kolendowicz: Mam swoje pole do orania – KLIKNIJ!Zobacz aktualną tabelę I ligi – KLIKNIJ!Antybohaterem sobotniego spotkania na pewno pozostanie
Jan Buryan. Czeski obrońca, który w zespole Piasta przebywa od ponad roku, zamiast gry w piłkę, skupił się na faulowaniu zawodników Pogoni. Najwięcej problemów sprawił mu
Robert Kolendowicz, który pojawił się w drugiej połowie i wniósł na boisko mnóstwo dynamiki, świeżości i nowych sił. Efekt – dwie żółte kartki i w konsekwencji opuszczenie boiska pięć minut przed czasem.
– Buryan to dla mnie jest ewenement. Gramy z nimi trzeci raz i po raz kolejny zamiast grać w piłkę kopie nas po nogach – komentuje całą sytuację Robert Kolendowicz.
Doświadczony pomocnik Pogoni dwukrotnie miał okazję poczuć na własnej skórze, co znaczy starcie z Janem Buryanem. W 74. minucie faul był tak brutalny, że popularny „Kolenda” nie wytrzymał i rzucił się do piłkarza gości z pretensjami. Obaj panowie otrzymali po żółtej kartce, chociaż za odepchnięcie rywala piłkarz Pogoni mógł nawet przedwcześnie opuścić boisko.
– Grając przeciwko takiemu zawodnikowi nerwy puszczają i człowiek traci rozum. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie tłumaczy mojego zachowania – mówił Kolendowicz.
Dziesięć minut później lewoskrzydłowy Pogoni Szczecin mógł już jednak odetchnąć z ulgą, bowiem czeski obrońca wyleciał z boiska. Za ostre wejście w wychodzącego na wolne pole Kolendowicza sędzia pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.
– Moim zdaniem on w każdym meczu powinien dostawać czerwoną kartkę. Otrzymał ją zdecydowanie za późno – mówi zdenerwowany Kolendowicz.
Były piłkarz m.in. FK Viktoria Žižkov i MFK Karviná nie po raz pierwszy dał się poznać jako boiskowy brutal. Chociaż za nami dopiero 21. kolejek I ligi, Buryan ma już na koncie osiem żółtych kartek, a dwukrotnie musiał opuszczać boisko przed czasem. Poprzednio Czech wyleciał z boiska na początku września ubiegłego roku podczas meczu z Sandecją Nowy Sącz.
– Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego stawiamy w Polsce na takich zawodników. Mamy przecież wielu młodych i utalentowanych piłkarzy, którzy prezentują dużo wyższy poziom.
Grzegorz Lemański, Piłka Nożna