Przejdź do treści

Polska 1 Liga

I liga: Będzie kolejna czystka w Pogoni

Po świetnej rundzie jesiennej obecnego sezonu, większość piłkarzy Pogoni Szczecin może spać spokojnie. Klubowi działacze zrobią bowiem wszystko, żeby nie osłabić świetnie funkcjonującego mechanizmu. Dla kilku zawodników otwarcie okienka transferowego oznacza jednak poszukiwanie nowego pracodawcy.

I liga: Były kadrowicz chciał do Pogoni! – KLIKNIJ!

Pierwszą decyzją trenera Marcina Sasala było podziękowanie za współpracę Piotrowi Petaszowi. Były piłkarz Dumy Pomorza, który przed laty zachwycał kibiców fantastycznymi uderzeniami z dystansu, ostatnio był cieniem samego siebie i szybko stracił zaufanie szkoleniowca.

– Wielu wciąż żyje przeszłością i wspomina piękne gole strzelane przez Piotrka. Ale to już historia. Teraz „Peti” częściej strącał ptakom gniazda z drzew niż trafiał do bramki. W rundzie jesiennej zagrał w dwóch meczach. Z Ruchem Radzionków zaprezentował się nieźle i nawet strzelił bramkę. Ale z Flotą jego gra wyglądała fatalnie – wspomina szkoleniowiec Pogoni, Marcin Sasal.

Petasz długo nie pozostawał jednak bez pracy. Lewym pomocnikiem szybko zainteresowała się Wisła Płock, która zdecydowała się podpisać z piłkarzem roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. w końcówce obecnego sezonu Piotr Petasz zawita więc ponownie na stadion przy Twardowskiego, tym razem jednak w biało – niebieskiej koszulce.

Petasz to jednak nie jedyny ubytek Portowców w przerwie zimowej. Niedługo przed wyjazdem do Pogorzelicy klub opublikował listę transferową, na której znaleźli się Daniel Wólkiewicz, Łukasz Wójcik i Paweł Grocholski. Wszyscy trzej otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy.

– Jestem uczciwy wobec swoich zawodników. Cała trójka usłyszała ode mnie otwarcie, że w tym momencie ich szanse na grę są minimalne. Do nich należała decyzja, czy mimo wszystko podejmują rękawice, czy szukają nowego klubu. Moim zdaniem najważniejsze dla nich, to grać w piłkę. Są młodzi, mają przed sobą perspektywę na dobrą, piłkarską karierę. Ale na chwilę obecną nie mają szans na wygranie rywalizacji z piłkarzami, którzy są o klasę czy dwie lepsi od nich – komentuje całą sytuację trener Pogoni.

Szczególne emocje wśród szczecińskich kibiców wywołało pozbycie się Wólkiewicza, który w Pogoni przebywał od ponad siedmiu lat. Wychowanek Sławy Sławno w pierwszym zespole rozegrał ponad czterdzieści spotkań, co z uwagi na jego młody wiek jest bardzo dobrym wynikiem. Zdaniem Marcina Sasala piłkarz nie robi jednak postępów.

– Wśród kibiców krążą teorie, że ja Daniela nie lubię. A jest wręcz odwrotnie! Ale niestety – nie mogę kierować się osobistymi sympatiami. Wólkiewicz świetnie poradziłby sobie w zespole ze środka tabeli. Jest zwinny, szybki, potrafi szarpnąć na skrzydle. Ale ma problem z dośrodkowaniami, a poza tym zapomina o defensywie. A ja nie mam czasu na eksperymenty i „dawanie szansy”, bo zapłacimy za to punktami.

Szkoleniowiec Pogoni wie co mówi, bo na początku obecnego sezonu zapłacił ogromną cenę za błędy Pawła Grocholskiego. Młody stoper, ściągnięty przed sezonem z Olimpii Elbląg, miał być solidnym uzupełnieniem dla graczy z wyjściowej jedenastki. Po kilku błędach obrońca Pogoni szybko stracił zaufanie trenera i jakiekolwiek szanse na grę w pierwszym zespole.

– Było kilka sytuacji, kiedy chcieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Grocholski jest dobrym piłkarzem. Po porażce z OKS 1945 Olsztyn w Pucharze Polski powiedziałem jasno: ten zawodnik nigdy więcej nie wybiegnie w moim zespole na boisko. Szkoda tylko, że zanim doszedłem do takich wniosków, straciliśmy trzy punkty w meczu z Piastem Gliwice oraz odpadliśmy z Pucharu Polski. Nie możemy ryzykować powtórki takiej sytuacji – wspomina szkoleniowiec Pogoni Szczecin.

Chociaż do rozpoczęcia rundy wiosennej pozostał już zaledwie miesiąc, to nie wszyscy piłkarze mogą być pewni swojej przyszłości. Okazuje się bowiem, że w Pogoni dojdzie jeszcze do małej czystki. W najbliższych dniach z klubem pożegna się kilku kolejnych piłkarzy, którzy podczas zgrupowania w Pogorzelicy nie zapracowali na zaufanie szkoleniowca.

– Aktualnie mam na obozie 27 zawodników. Biorąc pod uwagę, że formację defensywną chcemy wzmocnić jeszcze jednym piłkarzem, to kadra nam się powiększy. A ja na mecz mogę zabrać tylko osiemnastu ludzi. Dziesięciu musiałoby więc zadowolić się siedzeniem na trybunach. Nie chcę nikomu robić krzywdy, dlatego mówię uczciwie: po zakończeniu obozu w Pogorzelicy pożegnamy się jeszcze z 2-3 zawodnikami – tłumaczył Marcin Sasal.

Słowa trenera odbiły się szerokim echem wśród kibiców i dziennikarzy, którzy prześcigają się w typowaniu „pechowej trójki”. Najmniej szans na pozostanie przy Twardowskiego daje się Adrianowi Łuszkiewiczowi, który w rundzie jesiennej zaledwie trzy razy dostał szansę gry od pierwszej minuty i wyraźnie przegrał rywalizację z Mateuszem Szałkiem.

– Łuszkiewicz jest ofiarą wysokiej formy Szałka – komentuje Marcin Sasal. – Atutem Mateusza jest wiek młodzieżowca, który pozwolił mu przebić się do pierwszego składu. Jeżeli utrzyma wysoką formę, Adrianowi ciężko będzie znaleźć miejsce w składzie. Aczkolwiek widzę w nim wiele walorów. Chociaż kibice mówią o nim jak o defensywnym pomocniku, to moim zdaniem ma zadatki na dobrego rozgrywającego.

Pozostałą dwójkę stanowić będą zapewne młodzi zawodnicy, którzy nie zdołają sprostać wymaganiom stawianym w seniorskim zespole. Przygoda w pierwszej drużynie może się okazać jedynie epizodem dla Krystiana Rudnickiego (bramkarz, który zapewne przegra rywalizację z Janukiewiczem i Fabiniakiem) oraz obrońcy, Mateusza Sobolczyka. Pod znakiem zapytania stoi także przyszłość Roberta Mandrysza i Dawida Kucharskiego.

Grzegorz Lemański, PilkaNozna.pl
źródło: własne

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 2/2025

Nr 2/2025