Paweł Brożek oraz Marcin Wasilewski rozegrali ostatni mecz w barwach Białej Gwiazdy (foto: BARTEK ZIÓŁKOWSKI/400mm.pl)
Sobotnie
spotkanie rozgrywane w Krakowie z większym animuszem rozpoczęli
gospodarze. Wisła miała przewagę, jej piłkarze oddawali sporo
strzałów, jednak były to próby nieudane. Najbliżej zdobycia
bramki był Damian Pawłowski, po którego uderzeniu piłka odbiła
się od poprzeczki.
Dopiero
wtedy Arka wzięła się do pracy. Zespół prowadzony przez trenera
Ireneusza Mamrota z minuty na minutę stwarzał coraz większe
zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Mateusza Lisa. Dwukrotnie
strzelał świetnie dysponowany w ostatnim czasie Marcus Da Silva –
przy drugiej próbie Brazylijczyka gospodarzy uratował słupek.
Krótko
przed przerwą goście z Gdyni wyszli na prowadzenie. W 41. minucie
po dośrodkowaniu Michała Nalepy z rzutu wolnego zakotłowało się
w polu karnym Wisły. Da Silva zagrał głową do Oskara Zawady, a
ten z bliskiej odległości posłał piłkę do siatki. Dla
24-letniego napastnika to pierwszy gol w tym sezonie.
Po
45 minutach Arka prowadziła 1:0 w Krakowie.
Na
drugą połowę zespół trenera Mamrota wyszedł nastawiony bardzo
defensywnie. Arka cofnęła się na własną połowę, myśląc
wyłącznie o bronieniu korzystnego wyniku. Taka taktyka mogła się
na gościach zemścić.
W
66. minucie Arka pogubiła się w obronie. Błąd w ustawieniu popełnił stoper
Adam Danch, zaś bramkarz Kacper Krzepisz sfaulował w polu karnym
Dawida Szota. Debiutujący na poziomie Ekstraklasy sędzia Damian
Sylwestrzak podyktował jedenastkę dla Wisły.
Do
piłki podszedł Wasilewski. Obrońca, który kilka minut
wcześniej pojawił się na murawie, zyskał doskonałą okazję, aby
golem pożegnać się z krakowskim klubem. 40-latek uderzył jednak
źle, a młodszy o 20 lat Krzepisz świetnie wyczuł jego intencje.
Gospodarze
z większym animuszem ruszyli do odrabiania strat. Chuca trafił w
poprzeczkę. Krótko po tej sytuacji, w 73. minucie, Hiszpan opuścił
boisko, a jego miejsce zajął Brożek. Kończący karierę
napastnik został honorowo powitany przez publiczność w Krakowie.
Nawet
tak wytrawny snajper jak Brożek nie zdołał odwrócić losów
rywalizacji. Wisła atakowała, jednak była nieskuteczna, a ponadto
stwarzała Arce warunki do wyprowadzania groźnych kontr.
W doliczonym czasie gry Brożek posłał piłkę do siatki, jednak gol nie został uznany – przed oddaniem strzału 37-latek faulował obrońcę.
Ostatecznie Wisła przegrała 0:1 z Arką. Rezultat nie zmienił pozycji obu zespołów w ligowej tabeli: Biała Gwiazda zakończyła sezon na miejscu 13., a drużyna z Gdyni znalazła się tuż za nią.
kwit,
PiłkaNożna.pl