Przejdź do treści
Gala Tygodnika „Piłka Nożna” we wspomnieniach

Polska Ekstraklasa

Gala Tygodnika „Piłka Nożna” we wspomnieniach

– Ale to już było – śpiewała Maryla Rodowicz w 1992 roku na pierwszej Gali tygodnika „Piłka Nożna”. – O, widzę, że tylko pan Atlas zna słowa – śmiała się gwiazda na widok dobrze bawiącego się pod sceną redaktora Janusza Atlasa. Od tamtej pory minęło niemal ćwierć wieku.


Najświeższe doniesienia z Lotto Ekstraklasy na PiłkaNożna.pl – KLIKNIJ!

Zabawnych historii związanych z naszą imprezą musiało być sporo. Jak choćby wówczas, kiedy pani Gabriela Profus, wręczając nagrodę Piłkarzowi Roku 2009 Mariuszowi Lewandowskiemu, triumfatorowi Pucharu UEFA zapytała: – To co, panie Mariuszu, umówimy się na tym nowym stadionie w Kijowie?

– Ja mogę się z panią umówić, nie ma problemu – szczęśliwy i dla wielu dość nieoczekiwany triumfator był w szampańskim nastroju. Zresztą kilka tzw. tekstów, które padły ze sceny, lub w kuluarach zarejestrowały kamery telewizyjne, warto przytoczyć…

Wyjątek Sobolewskiego

– Typowy nasz Kiełbasa, człowiek bez kompleksów – awizował Grzegorza Piechnę, Odkrycie Roku 2005, jego trener Ryszard Wieczorek. Odkrycie było faktycznie dość nietypowe, gdyż wtedy napastnik Korony Kielce liczył sobie blisko 29 lat. A niejako przy okazji zgarnął też statuetkę dla Ligowca Roku.

– Nie powiem, wtedy mnie zaskoczyliście – wspomina dziś Piechna, który z piłką nie ma już wiele wspólnego, poza tym, że czasem kopie rekreacyjnie, a resztę czasu spędza, doglądając rodzinnego interesu i bawiąc niedawno urodzonego syna. – W tym wieku dostać nagrodę dla Odkrycia… Duża sprawa, do dziś statuetki zajmują honorowe miejsce w moim domu, zresztą nawet w trakcie naszej rozmowy na nie patrzę. I nie powiem, kiedy odchodziłem z Korony do Torpedo Moskwa, różne wyróżnienia, które otrzymałem, były jakąś kartą przetargową przy rozmowach.

– Jak zostanę królem strzelców, to ogolę głowę na łyso – zadeklarował z kolei Pierwszoligowiec Roku 2008 Marcin Robak i w odpowiedzi ze sceny usłyszał od ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Lato: – Panie Robak, niech pan strzela. Żeby zostać królem strzelców nie trzeba wcale golić się na łyso – oznajmił król strzelców mistrzostw świata 1974.

Z kolei Michał Żewłakow, który odbierał nagrodę w imieniu Dusana Kuciaka zapytał ze sceny Franciszka Smudę, czy pozwoli mu wypić lampkę wina… Na tej samej Gali 2014 sensację wzbudziło pojawienie się Radosława Sobolewskiego, którego ogłosiliśmy najlepszym Ligowcem. Sobol znany jest z „zamiłowania” do publicznych wystąpień i w ogóle wszelkiej medialnej aktywności. Tymczasem wówczas przyjechał, by z klasą odebrać nagrodę. Ucieszony Bożydar Iwanow, który prowadził imprezę wydelegowany przez telewizję Polsat, chciał mu dać aż kwadrans na wystąpienie. – No to będę się streszczał – zaczął Sobol i nic już więcej mówić nie musiał. Śmiech i oklaski wypełniły salę balową hotelu Hilton.


A już całkiem niedawno, komentując stare zdjęcia laureatów, ten sam redaktor Iwanow o Romanie Koseckim odbierającym nagrodę dla najlepszego piłkarza 1994 roku, rzekł: – Co prawda piłkarz wtedy Atletico Madryt, ale skóra została chyba jeszcze z czasów Galatasaray Stambuł… Fakt, Kosa przyjechał na Galę prosto z lotniska odziany w czarną skórę, tak zwaną trzy czwarte.

Trzeba przyznać, że na Gali podsumowującej 1994 rok było… kolorowo. Wystarczy zerknąć na stare zdjęcia, by uśmiechnąć się na widok pastelowych garniturów, koszul, krawatów… Ówczesne Odkrycie Roku, Sylwester Czereszewski, czyli Pele z Olsztyna, zadawał szyku w czerwonej marynarze.

– No taka była moda, co tu kryć – śmieje się Czereś. – Dziś modą nazywa się podarte spodnie, choć i to dobrze, że nie skarpety. Jestem pewien, że jak za kolejne dwadzieścia lat ktoś popatrzy na dzisiejsze fotografie, to też nieźle się uśmieje. A tamtą Galę pamiętam, a jakże! Olsztyn był bardzo dumny wówczas ze mnie. Taki kopciuszek miał przecież swojego przedstawiciela w wielkim, piłkarskim świecie. Wsiedliśmy w Alfa Romeo i ruszyliśmy mocną ekipą do stolicy.

Galowe transfery

Gala podsumowująca 1994 rok wyjątkowa była także dlatego, że po raz pierwszy na imprezie „PN” pojawił się Bogusław Kaczmarek, człowiek-kopalnia wiedzy o polskim futbolu, wtedy szkoleniowiec Czereszewskiego w Stomilu. Trenerem Roku wspólnie z Pawłem Janasem został jednak Piotr Piekarczyk z GKS Katowice i w rozmowie z Bobem usłyszał kilka ciepłych słów na temat dwóch zawodników, których Kaczmarek znał z Gdańska – Grzegorza Pawłuszka i Sławomira Wojciechowskiego. Niedługo potem obaj zameldowali się na Bukowej, a Wojciechowski zrobił całkiem dużą karierę, bo pograł nawet chwilę w Bayernie Monachium. Dlaczego nie u Kaczmarka w Olsztynie? Bobo śmieje się, że on zawsze, albo prawie zawsze pracował w klubach, których na transfery stać nie było.

W każdym razie Gala „PN” to nie tylko prestiżowe wyróżnienia i dobra zabawa, to także miejsce, na którym zapadają ważne dla środowiska decyzje, jak choćby wtedy, gdy na przekór doniesieniom medialnym selekcjoner Franciszek Smuda obiecał powrót do kadry Mariuszowi Lewandowskiemu. Ale wracając do Boba, przed rokiem zabawa rozwinęła się na tyle dobrze, że ze sceny do spółki z Wojciechem Gąssowskim zanucił: – Gdzie się podziały tamte prywatki niezapomniane… Znany i lubiany piosenkarz, zresztą też nasz regularny gość, wręczał nagrodę dla zwycięzcy quizu piłkarskiego, a kiedy dowiedział się, że triumfatorem jest właśnie Kaczmarek, natychmiast wciągnął go na scenę. Bo znają się doskonale, poznali się w latach siedemdziesiątych poprzedniego stulecia.

– Na waszej Gali pierwszy raz w życiu wygrałem coś poza boiskiem, a kilka razy wcześniej próbowałem szczęścia – uśmiecha się Bobo. – Wasza impreza dla mnie jest o tyle niezwykła, że zdejmuję płaszcz w szatni, odwracam się i już zaczyna się coś dziać. Same znajome twarze, niektórych spotykam po latach i bywa, że ciężko kogoś poznać. Niby łączy nas piłka, ale ludzie różnie się starzeją. No w każdym razie, zanim oficjalna część zdąży się zacząć, na koncie mam kilkadziesiąt rozmów i uścisków dłoni. Dla mnie to naprawdę niesamowite, że przez tyle lat środowisko piłkarskie, ludzie z różnych części Polski, mogą spotkać się na jednej imprezie – i ci bardziej doświadczeni, i ci z młodszych pokoleń. Gala to przegląd mojego piłkarskiego życia. Dobrze, że kultywujecie tradycję, taki system zachowania. I to przez tyle lat, choć przecież nie zawsze wiązało się to z bankietem. Ja pamiętam jak w latach osiemdziesiątych Wojtek Łazarek odbierał statuetkę od Jurka Lechowskiego bez akompaniamentu fleszy i kamer, jeszcze wcześniej Trenerem Roku zostawał Leszek Jezierski, mój trenerski mentor, dziś już nieżyjący, pochowany dosłownie sto metrów obok moich rodziców na cmentarzu w Łodzi. Tyle lat… „Piłka Nożna” wychowała wielu wspaniałych dziennikarzy, naczelni się zmieniali – Jurek Lechowski, Stefan Grzegorczyk, Romek Hurkowski, Tomek Wołek, Janusz Atlas, teraz Adam Godlewski, przecież ja ich wszystkich znam lub znałem – a plebiscyt wciąż istnieje. Mam do Gali naprawdę ogromny sentyment, mimo że nie zawsze pisaliście o mojej pracy dobrze. W tym roku też u was będę.

Frankowicze obecni

Rok 1998 był dość niezwykły jeśli chodzi o naszych laureatów. Po pierwsze – Trenerem Roku został aktualny selekcjoner. Taka możliwość istniała co prawda już od 1992 roku, kiedy rozszerzyliśmy formułę, ale nie skorzystali z niej kolejni szefowie kadry. I dopiero trzeba było Janusza Wójcika, by… ogolił całą konkurencję.

Dla Tomasza Frankowskiego, Odkrycia ’98, była to chyba jego pierwsza Gala. Czy był na wszystkich następnych – na pewno nie, bo już rok później zabrał swoją kobietę na wakacje na Dominikanę, niemniej generalnie Franek jest stałym bywalcem naszej imprezy. I niemal zawsze z żoną Edytą. Na imprezę przed 19 laty przybyli jednak jeszcze jako narzeczeństwo. Pierwszy i ostatni raz, bo ślub wzięli… trzy dni po Gali.

Tytuł Piłkarza Roku 1998 Mirosława Trzeciaka zasmucił. Bo – jak tłumaczył laureat – oznaczał koniec czegoś wspaniałego, a dodatkowo stanowił brzemię. – Tytuł najlepszego zobowiązuje do tego, by w przyszłym roku spisywać się jeszcze lepiej. Będę obserwowany teraz szczególnie. Jest kredytem zaufania na następny rok…

Niemniej Franek nr 2, a właściwie wedle wieku i rangi wówczas numer 1, stawił się w hotelu Marriott, by osobiście odebrać statuetkę. A nie było to takie proste, bo po świetnym sezonie w ŁKS Łódź przeszedł przecież do Osasuny Pampeluna. Czyli pierwszy raz tytuł najlepszego polskiego futbolisty przypadł w udziale graczowi… drugoligowemu. Trzeciak na Galę podróżował z problemami. Europę opanowała mgła, najpierw więc pojechał z Pampeluny taksówką do Bilbao. Stamtąd już samolotem do Londynu. W stolicy Anglii przesiadł się w kolejny samolot i wylądował szczęśliwie, ale w… Berlinie. Tam postanowił złapać oddech i przenocować, by w końcu – w dniu Gali – wylądować na Okęciu, gdzie czekał na niego zmarznięty Leszek Orłowski, a przed terminalem silniki grzała taksówka. Czas gonił, lecz Trzeciak ostatecznie zdążył jeszcze w hotelu zażyć toalety i przebrać się na wyjściowo.

– Chętnie przyjechałbym i w tym roku, podejrzewam, że podobnych problemów już by nie było, ale zaplanowany mam wyjazd wakacyjny – mówi mieszkający w Hiszpanii Trzeciak. – Wtedy to rzeczywiście był horror. Powiem tylko tyle, że wybrałem się sporo wcześniej, a mimo to bym nie zdążył. Dzień przed Galą leciałem już z Londynu do Warszawy i kiedy samolot był blisko Okęcia, dosłownie 400 metrów nad ziemią, kapitan podjął decyzję, że z powodu mgły nie uda się posadzić maszyny. Odlecieliśmy więc do Berlina i zrobiło się nerwowo. Tą samą maszyną przyleciałem dopiero następnego dnia.

Spore tempo towarzyszyło podróży jednego z naszych laureatów również rok temu, gdy do Warszawy spieszył Bartosz Kapustka – Odkrycie 2015 roku. W sobotę o godzinie 14 Pasy miały zaplanowany sparing, o 17.55 był samolot z Krakowa do Warszawy. Sparing miał 45 minut opóźnienia. Kapustka zszedł z boiska około 16.30, a około 19 wysłał SMS-a, że jest już w hotelowym pokoju.

Kobiety w roli głównej

Drugi rok z rzędu będziemy nagradzać najlepszą piłkarkę w Polsce. Niemniej płeć piękna zawsze odgrywała ważną rolę na naszych imprezach. Nierzadko przecież w zastępstwie za swoich nieobecnych mężów, narzeczonych bądź synów właśnie kobiety odbierały statuetki.

W grudniu 2000 roku organizowaliśmy Galę Stulecia. W Plebiscycie na Drużynę XX wieku wygrała reprezentacja Francji. Znad Sekwany nikt nie przyjechał, ale ówczesny selekcjoner Roger Lemerre przysłał list z podziękowaniami. Gala w ogóle była… boska, skoro prowadziła ją Natalia Boska, czyli Małgorzata Kożuchowska.

– Ludzie mówią, że miałem szczęście, a ja miałem dobrych zawodników. Szczęście tylko raz w życiu. Tam siedzi, nazywa się Maria. Jest moją żoną – zeznawał Kazimierz Górski.

– Ta kobieta to moje największe szczęście – mówił z kolei Trener Roku 2008 Franciszek Smuda o swojej żonie. – Konsultuję z Małgosią każdą decyzję, nawet w kwestii nowego kontraktu, i gdy czasami, patrząc na to, co dzieje się wokół mnie, mam ochotę wypalić z grubej rury, to ona tonuje emocje prosząc, bym trzymał język za zębami.

Koniec roku 1997. Piłkarzem został Sławomir Majak (dziś trener III-ligowego KS Finishparkiet Drwęca), ale do Warszawy nie mógł przyjechać, ponieważ nazajutrz jego Hansa Rostock grała prestiżowy mecz z Hamburger SV. Nagrodę odebrała więc żona Elżbieta, a na scenę wyszła z siedmioletnim synem Mateuszem. Podczas gdy cała rodzina (bo jeszcze córka Milena, a wkrótce i młodszy brat) mieszkała w Rostocku, on z dziadkami w oddalonym o 500 kilometrów Żaganiu. Rodzice nie chcieli w trakcie roku szkolnego przenosić go do niemieckiej szkoły. Dlatego klasy 1-3 zaliczył w Polsce. Minęło prawie 20 lat i Mateusz, już (i jeszcze) jako dziennikarz Polsatu, uczestniczył przy produkcji naszej imprezy. Odwiedził z kamerą redakcję, sterował pracą za kulisami.

– Trudno porównywać waszą obecną Galę i tę sprzed lat, na pewno zmieniło się miejsce – mówi Mateusz Majak, obecnie komentator w stacji Eleven Sports Network. – Wtedy pojechaliśmy do Warszawy z mamą i dziadkiem. Nie do końca kojarzyłem gdzie i po co jadę, ale wiedziałem, że dzieje się coś ważnego, bo mama się wystroiła, a i ja musiałem założyć koszulę, muchę i kamizelkę. Już na scenie byłem mocno zestresowany. Pamiętam, że narobiłem też obciachu ojcu, bo kiedy Dariusz Szpakowski zapytał mnie w co najbardziej tata lubi się ze mną bawić, odparłem, że tata w ogóle się ze mną nie bawi…

Gdzie jest Piłkarz?

Za rok 1999 tytułem najlepszego piłkarza uhonorowaliśmy Jacka Zielińskiego. I dostał jak obuchem od Jana Tomaszewskiego. – Nastrój zepsuły mi nieco rezultaty wyboru Piłkarza Roku – mówił legendarny bramkarz prawie 20 lat temu. – Kiedyś serce się radowało, gdy do głównych nagród pretendowali: Kazio Deyna, Włodek Lubański czy Zbyszek Boniek. A teraz? Doprawdy nic nie mam przeciwko Jackowi Zielińskiemu. To bardzo solidny, ambitny zawodnik, ale w wersji krajowej. Może trzeba się zastanowić nad zmianą formuły tej elekcji? Wziąć przykład z konkursów szopenowskich, w których – bywało – nie przyznawano pierwszej nagrody. Przychodzi mi do głowy trochę nieładny przykład sprzed lat, a dokładniej z igrzysk olimpijskich w Moskwie. Ze względów polityczno-propagandowych należało do ZSRR pojechać z jak najliczniejszą ekipą. Znalazły się w niej Bogu ducha winne hokeistki na trawie bądź, jak powiadano, laskarki. Przegrywały dotkliwie, ale byłem świadkiem, gdy przedstawicielki zespołu, olimpijki przecież, stawały obok… Ireny Szewińskiej. Jasne, iż na igrzyskach można zająć ostatnie miejsce, lecz olimpijczyk to dla mnie heros, bohater narodowy i na start w zawodach powinien zasłużyć.

Skoro już przy naszym wspaniałym bramkarzu jesteśmy, w sobotę znów przyjedzie na Galę, a obok niego ponad 500 innych osób. Tomaszewski, mimo że wygrał w karierze dużo, zatrzymał Anglię i przywiózł medal z mistrzostw świata w 1974 roku, od „PN” nigdy statuetki nie otrzymał. Kiedy grał w piłkę, plebiscyt wyglądał inaczej, liczba kategorii była zdecydowanie mniejsza, ale jak się okazuje – nie tylko dlatego. W 1976 roku, wiele lat przed pierwszą Galą i wiele lat przed wydawaniem tytułu przez firmę Profus Management, Tomaszewski tytuł Piłkarza Roku miał ponoć w kieszeni. Zdążył już nawet udzielić „PN” wywiadu jako zwycięzca w tej kategorii, właściwie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Tyle że nagroda wylądowała w rękach Henryka Kasperczaka…

– Przed oficjalnym podaniem informacji opinii publicznej grałem mecz w Pucharze Polski – opowiada pan Jan. – Co tu dużo mówić, sędzia nas wydrukował, więc się zagotowałem i skończyłem występ z czerwoną kartką. Czasy były inne niż dzisiaj, więc zaraz było: wicie, rozumicie, i przez ten incydent tytuł przeszedł mi koło nosa. Plebiscyt „PN” cenię jednak niezwykle. Bo to nie jest konkurs na najpopularniejszego piłkarza, ale na faktycznie najlepszego, a wyboru dokonują prawdziwi fachowcy. U was zawodnicy nie otrzymują wyróżnień za to, że ich zdjęcia są na opakowaniach chipsów. Na polskim rynku jesteście odpowiednikiem wyborów „France Football”. Ja wiem, że piłkarze lubią mówić, że nie zwracają uwagi na takie wyróżnienia. Proszę mi wierzyć, to kompletna nieprawda. Zawsze spoglądają na nominacje i rozstrzygnięcia, choć nie zawsze chcą się do tego przyznać. Zwłaszcza wasze, bo jesteście branżowym pismem.

Co tam Hawaje

I jeszcze jedna historia dotycząca wyborów Piłkarza Roku. Kiedy w redakcji odbywało się głosowanie, i okazało się, że wygrał Zieliński, elektorzy cieszyli się, że będzie miał blisko, bo legionista przecież mieszka w Warszawie, więc nagrodę odbierze osobiście. No i jak na złość Zielek akurat wyjechał na urlop na Dominikanę…

Na Gali ’96 na scenie znaleźli się Najlepszy Piłkarz, czyli Piotr Nowak i Odkrycie – Marek Citko. Nowak z żoną przerwali nawet urlop na Hawajach, byle stawić się w Marriotcie. Na scenie czekała go niespodzianka, bo Citko wręczył mu czerwoną czapkę z daszkiem z emblematem Widzewa. As TSV 1860 Monachium, dziś trener Lechii Gdańsk, jakby gdyby nigdy nic założył ją na głowę. Dla Piłkarza Roku 2008 Jakuba Błaszczykowskiego zaplanowana na 13 grudnia Gala miała szczególne znaczenie. Po północy mógł bowiem świętować 23 urodziny, w związku z tym zaprosił kilka osób, w tym swojego wujka Jerzego Brzęczka, na lampkę szampana wypitą na 40. piętrze hotelu Marriott. Na tej samej imprezie statuetkę dla Odkrycia Roku odbierał Robert Lewandowski, który później zawłaszczył kilka kolejnych naszych trofeów, ale już dla najlepszego polskiego piłkarza…

– Warto mieć niekiedy znanego siostrzeńca, bo 20 lat grałem w piłkę i dopiero pierwszy raz jestem na Gali – śmiał się wówczas Brzęczek.


Zbigniew MUCHA
Przemysław PAWLAK


Tekst ukazał się w ostatnim numerze Tygodnika „Piłka Nożna”

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 49/2025

Nr 49/2025

Polska Ekstraklasa

Piłkarz Rakowa trafi do Arki? „Nie wiem, czy jesteśmy w stanie dźwigać tę pensję”

Ariel Mosór odgrywa marginalną rolę w Rakowie Częstochowa. Niewykluczone, że 22-latek wkrótce zmieni otoczenie. Zainteresowana usługami środkowego obrońcy jest Arka Gdynia.

2025.04.25 Czestochowa
Pilka nozna, PKO BP Ekstraklasa, sezon 2024/2025
Rakow Czestochowa - Slask Wroclaw
N/z Ariel Mosor
Foto Mateusz Porzucek PressFocus

2025.04.25 Czestochowa
Football, Polish top league - first level, 2024/25 season
Rakow Czestochowa - Slask Wroclaw
Ariel Mosor
Credit: Mateusz Porzucek PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Iwanow mocno o gwieździe Legii Warszawa! „On się nie nadaje”

Bożydar Iwanow podzielił się swoją opinię w sprawie jednego z letnich nabytków Legii Warszawa. Ekspert skrytykował jego grę.

2025.09.14 Warszawa pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2025/2026
Legia Warszawa - Radomiak Radom
N/z Noah Weisshaupt (Legia), Mileta Rajovic (Legia), Petar Stojanovic (Legia), radosc
Foto Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / PressFocus

2025.09.14 Warszawa Football PKO Ekstraklasa season 2025/2026
Legia Warszawa - Radomiak Radom
Noah Weisshaupt (Legia), Mileta Rajovic (Legia), Petar Stojanovic (Legia), radosc
Credit: Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Oficjalnie: Kluczowy piłkarz przedłużył kontrakt z Rakowem!

Raków Częstochowa poinformował o prolongacie umowy z Bogdanem Racovitanem.

2024.07.21 Lublin pilka nozna PKO Ekstraklasa sezon 2024/2025 
Motor Lublin - Rakow Czestochowa
N/z  Bogdan Racovitan
Foto Wojciech Szubartowski / PressFocus 2024.07.21 Warszawa Football - Polish PKO Ekstraklasa season 2024/2025 
Motor Lublin - Rakow Czestochowa
Bogdan Racovitan
Credit: Pawel Bejnarowicz / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Piłkarz Górnika może pojechać na Puchar Narodów Afryki!

Ousmane Sow jest jednym z najważniejszych ogniw Górnika Zabrze. Bardzo dobra dyspozycja 25-latka w rundzie jesiennej nie umknęła uwadze selekcjonera reprezentacji Senegalu.

2025.12.02 Gdansk Pilka nozna 1/8 finalu STS Pucharu Polski sezon 2025/2026 Lechia Gdansk - Gornik Zabrze N/z Ousmane Sow gol bramka radosc Foto Piotr Matusewicz / PressFocus

2025.12.02 Gdansk
Football Polish Cup season 2025/2026 
Lechia Gdansk - Gornik Zabrze 
Ousmane Sow gol bramka radosc 
Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus
Czytaj więcej

Polska Ekstraklasa

Bayern Monachium chce pozyskać gwiazdę Manchesteru United! To byłby hit

Bayern Monachium na zakupach w czerwonej części Manchesteru? To bardzo możliwe!

Fussball, Herren, Saison 2025/2026, FC Augsburg - FC Bayern Munchen, Bundesliga, WWK Arena Michael Olise FC Bayern Munchen li. mit Dayot Upamecano FC Bayern Munchen re. DFL / DFB regulations prohibit any use of photographs as image sequences and/or quasi-video *** Football, Men, Season 2025 2026, FC Augsburg FC Bayern Munchen, Bundesliga, WWK Arena Michael Olise FC Bayern Munchen li with Dayot Upamecano FC Bayern Munchen re DFL DFB DFB regulations prohibit any use of photographs as image sequences and or quasi video
2025.08.30 Augsburg
pilka nozna , liga niemiecka
FC Augsburg - Bayern Monachium
Foto IMAGO/PressFocus

!!! POLAND ONLY !!!
Czytaj więcej