Gala PN: Nominacje w kategorii Odkrycie Roku
Władysław Żmuda, Zbigniew Boniek, Adam Nawałka, Roman Kosecki, Michał Żewłakow, Artur Boruc, Wojciech Szczęsny – jeśli chodzi o grę w piłkę, dzieli ich wiele, łączy jedno – zostawali Odkryciami Roku w naszym plebiscycie. Redakcja „PN” ten prestiżowy tytuł przyznaje od 1973 roku. 3 lutego, w trakcie tradycyjnej Gali tygodnika „Piłka Nożna”, poznamy kolejnego zwycięzcę. Transmisja na antenie Polsatu Sport.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
ROBERT GUMNY (PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA / LECH POZNAŃ)
Jesienią Nenad Bjelica miał kilku zaufanych zawodników, ale tylko trzech z nich rozegrało ponad 2000 minut we wszystkich rozgrywkach. Najwięcej Emir Dilaver (2116), Wołodymyr Kostewycz (2095), a podium zamknął niespełna 20-letni Gumny (2043). Mało tego, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie Ekstraklasę, okaże się, że młody prawy obrońca ma drugi wynik w Lechu pod względem spędzonego czasu na boisku (1669 minut). A z Dilaverem przegrywa zaledwie o siedem minut… Można zatem postawić tezę, iż Bjelica wybór składu w zasadzie zaczyna od chłopaka, który jeszcze kilka miesięcy temu biegał po pierwszoligowych boiskach na wypożyczeniu do Podbeskidzia Bielsko-Biała. Właśnie wtedy Gumny okrzepł w seniorskim futbolu. I choć wciąż musi pracować nad masą mięśniową, słusznie postąpił… nie słuchając nauczycielki matematyki, która radziła, aby dał sobie spokój z piłką i skupił się na nauce. Bo maturę zdał, a karierę może zrobić większą niż pani profesor.
***
TOMASZ LOSKA (GÓRNIK ZABRZE)
Jeszcze niedawno trener wysyłał go na trybuny z kamerą w ręku i kazał nagrywać rozgrzewkę rywali oraz meczowe zachowania podstawowego bramkarza Górnika. Dziś wziął bramkę chłopców z Zabrza we władanie. Wielkimi osiągnięciami, jeśli chodzi o liczby, na pewno nie może się pochwalić. Jesienią zachował tylko dwa czyste konta, portal EkstraStats wyliczył, że obronił 69,1 procent strzałów zmierzających w jego bramkę, co jest wynikiem średnim. Nie można jednak zapominać, że Górnik, mimo wysokiego miejsca w tabeli, nie miał szczelnej defensywy. Bramka zabrzan była czwartą najczęściej ostrzeliwaną w całej lidze. Loska miał więc więcej możliwości do puszczenia goli i więcej sposobności do popełniania błędów. A takich na pewno też się nie ustrzegł. Trudno jednak wymagać od 21-letniego bramkarza, rozgrywającego pierwszą rundę w Ekstraklasie, żeby był absolutnie bezbłędny. Może więc nie zawsze potrafił utrzymać formę i poziom koncentracji, ale w kilku meczach, nie tylko z Legią Warszawa przy Łazienkowskiej, pokazał ogromne umiejętności.
***
SEBASTIAN SZYMAŃSKI (LEGIA WARSZAWA)
W 2016 roku w Ekstraklasie tylko mignął, w 2017 szans dostał zdecydowanie więcej. I pokazał się z bardzo dobrej strony. Zwłaszcza kiedy trenerem Legii był Jacek Magiera. Obecnie na koncie ma 17 meczów na poziomie Ekstraklasy, dwa gole, tyle że aż 13 razy pojawiał się na boisku za rządów Magica. Romeo Jozak aż tak chętny do dawania szans młokosowi nie jest. Co prawda w meczach Pucharu Polski Szymański gra, w lidze jednak otrzymał tylko trzy okazje do pokazania umiejętności, co przełożyło się w sumie na 84 minuty spędzone na boisku. Legia niby chce stawiać na tego chłopaka, ale trochę jakby się boi. Inaczej niż Lech, który bez wahania dał plac 11 miesięcy starszemu Gumnemu. Skoro klub z Łazienkowskiej ma przekonanie do jego talentu, niech pojawia się na boisku częściej, a jeśli uważa, że nie jest jeszcze na to gotowy – może warto go wypożyczyć. Szymański ma niebanalne umiejętności, błysk, niekonwencjonalność, przebojowość, niezłe liczby (jesienią 16 meczów we wszystkich rozgrywkach, pięć goli), jednak przede wszystkim musi więcej grać. Szkoda czasu na siedzenie na ławce. Nawet jeśli jest to ławka mistrza Polski.
***
JAKUB ŻUBROWSKI (KORONA KIELCE)
Najstarszy w gronie nominowanych, bo wkrótce skończy 26 lat. Ale w Ekstraklasie zadebiutował dopiero w marcu 2017 roku. Z pełnym przekonaniem można uznać, że minione 12 miesięcy to najlepszy czas w karierze Żubrowskiego. Wywalczył pewne miejsce w składzie Korony, spisywał się dobrze lub bardzo dobrze, przede wszystkim używał na boisku głowy – nie tylko do odbijania piłki. Jeśli chodzi o jesień i Koronę Gino Lettieriego, nic nie uległo zmianie. Na poziomie Ekstraklasy był drugim zawodnikiem kielczan z największą liczbą minut spędzonych na boisku (1790), lepszy okazał się tylko Bartosz Rymaniak (1890). Tylko raz Lettieri zdjął go z boiska, a w 20 kolejce nie wystąpił w ogóle, bo pauzował za cztery żółte kartki. Jakim cudem tak długo występował w niższych ligach? Niech odpowiedzą skauci czołowych klubów Ekstraklasy. Jeśli faktycznie istnieją, bo mając na uwadze liczbę zawodników, którzy jeszcze niedawno występowali w niższych klasach, a dziś mocno zaznaczają swoje pozycje w Ekstraklasie, nie będąc już młokosami, można mieć co do tego spore wątpliwości.
***
SZYMON ŻURKOWSKI (GÓRNIK ZABRZE)
– Połyka przestrzeń na boisku. Jest cały czas w ruchu, w grze. Broni dobrze, potrafi zaatakować, umie strzelić gola i prostopadle podać. Na pewno jednak przydałoby mu się zwiększenie umiejętności w grze kombinacyjnej, żeby grać z Lewandowskim czy Zielińskim – przed tygodniem na łamach „PN” opisywał Żurkowskiego trener kadry U-21 Czesław Michniewicz. – Chłopak z niewiarygodnym potencjałem, z którego pociechę mieć będzie wkrótce nie tylko Górnik, ale i cała polska piłka – to z kolei zdanie Loski. Od siebie dodamy, że jest też niezłym dryblerem, chętnie wchodzi w pojedynki, nie unika ich. Czyli należy do gatunku piłkarzy w Ekstraklasie wymierającego. Przy tych wszystkich cechach ma też bardzo dobrą wydolność, biega po całym boisku niemal bez ustanku. Krótko mówiąc, na pewno wymaga jeszcze oszlifowania, ale papiery na grę w poważną piłkę ma. Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że otrzyma od Adama Nawałki powołanie do reprezentacji Polski na marcowe mecze z Nigerią i Koreą Południową.
[fot. Łukasz Skwiot)
TEKST UKAZAŁ SIĘ W OSTATNIM (2/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”