Gala PN: Nominacje w kategorii Obcokrajowiec Roku
Cudzoziemców w Ekstraklasie nie brakuje. Zwłaszcza tych, co nie za bardzo potrafią grać w piłkę. Ale jest też kilkunastu, którzy robią to na dobrym poziomie. Wbrew pozorom więc wytypowanie sześciu kandydatów do tytułu Obcokrajowca Roku nie było rzeczą oczywistą.
PRZEMYSŁAW PAWLAK
IGOR ANGULO
Zimną krwią w sytuacjach podbramkowych mógłby obdzielić pozostałych napastników w Ekstraklasie, a jeszcze pewnie by mu sporo zostało. Piłkarz, który potrafi strzelać gole, ma do tego dar. W 2017 roku do siatki trafił w sumie 32 razy, na uzbieranie takiej liczby goli potrzebował 38 meczów. Średnia 0,84 bramki na mecz robi spore wrażenie. W niczym nie przeszkadza, że od stycznia do końca czerwca był zawodnikiem tylko pierwszoligowym. Bo nie tylko wywalczył awans do Ekstraklasy, ale również został królem strzelców. Wiosną nie zawsze był regularny – strzelił dziewięć goli, rozegrał 15 spotkań, do siatki trafiał jednak tylko w pięciu z nich, a na poziomie pierwszej ligi skuteczniejszy w pierwszym półroczu 2017 okazał się Jakub Świerczok (13 goli) – ale jesień od początku do końca należała już do umiejącego grać na linii spalonego Hiszpana. Rozmowy o bardzo dobrej jesieni w wykonaniu Górnika Zabrze zaczynały się od wymieniania jego nazwiska.
CARLOS LOPEZ – CARLITOS
Hiszpan jest bodaj najbardziej wszechstronnym ofensywnym zawodnikiem w Ekstraklasie. Potrafi akcje wykończyć, rozprowadzić, zaliczyć asystę, dośrodkować z rzutu rożnego albo strzelić z rzutu wolnego. Akurat w jego przypadku nie znajduje zastosowania powiedzenie, że jak ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego. W sześć miesięcy Carlitos wyrósł na pierwszoplanową postać ligi, być może nawet na jej najlepszego zawodnika. Jeśli kogoś nie przekonuje styl gry hiszpańskiego zawodnika, niech przemówią liczby. Wisła Kraków w pierwszej części sezonu zasadniczego zdobyła 30 bramek, Carlitos zamieszany był w 19 (15 goli strzelił, zaliczył cztery asysty). Czyli miał udział w 63,3 procent goli Białej Gwiazdy. Robi wrażenie też jego regularność w trafianiu do siatki. Rozegrał jesienią 21 meczów, do bramki trafił w 13. Czyli osiągnął wynik porównywalny z Angulo (20 rozegranych meczów, bramki w 12). Tylko raz zdarzyło się, że miał dłuższą przerwę niż jeden mecz w zdobywaniu bramek – nie strzelał goli w drugiej i trzeciej serii spotkań. Można stawiać dolary przeciw orzechom, że długo w polskiej lidze nie zabawi.
VADIS ODJIDJA-OFOE
W Polsce spędził tylko pół 2017 roku, niemniej w sześć miesięcy zrobił więcej, niż 90 procent zawodników Ekstraklasy zrobiło w rok. Nie będzie nadużyciem, lub będzie to nadużycie nieduże, stwierdzenie, że bez VOO Legia Warszawa nie zostałaby mistrzem Polski. Potrafił zadecydować o zwycięstwach zespołu z Łazienkowskiej. Wcale nie poprzez zdobywanie bramek, ale przez grę, jej niekonwencjonalność, umiejętność zagrywania prostopadłych podań, odważne dryblingi, zdobywanie przestrzeni na boisku, rozumienie, kiedy i co warto w danym momencie wykonać. Był kimś, kogo bała się cała liga. Mimo że w mało przyjemnych okolicznościach – choć za przyzwoite pieniądze – rozstał się z Legią i jesień spędził w Grecji, nie mogliśmy zapomnieć o nim przy nominacjach.
MARCO PAIXAO
Na polskich boiskach jeszcze tak udanego roku nie miał. W 2017 roku zdobył dla Lechii Gdańsk 26 bramek. Wiosną trafiał częściej niż Angulo i to w wyższej klasie rozgrywkowej – strzelił 12 goli. Jesienią dorzucił 14, na uzyskanie łącznego dorobku potrzebował 36 spotkań. A zatem legitymuje się średnią 0,72 gola na mecz. W sezonie 2016-17 podzielił się również koroną króla strzelców Ekstraklasy z Marcinem Robakiem. Wysoka skuteczność spowodowała, że Paixao awansował na drugie miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych obcokrajowców w historii naszej ligi. Pierwszą lokatę wciąż zajmuje Miroslav Radović, który dla Legii strzelił 64 gole, Portugalczyk natomiast ma na koncie 59 trafień. I można śmiało zakładać, że wiosną Paixao przejmie pozycję lidera.
TARAS ROMANCZUK
Najbardziej zaufany człowiek Ireneusza Mamrota. Jesienią żaden zawodnik nie rozegrał większej liczby minut w zespole z Białegostoku, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. Fiodora Cernycha wyprzedził co prawda tylko o minutę, ale to nie dlatego znalazł się wśród nominowanych. Jesienią na poziomie Ekstraklasy Romanczuk nie wystąpił tylko w trzech ligowych spotkaniach – dwa zakończyły się porażkami Jagi, jedno szczęśliwym zwycięstwem 1:0. Cały rok zamknął łącznie sześcioma golami dla Jagi, a więc tylko jednym mniej od Fiodora Cernycha. Romanczuk bardzo dobrze gra głową, potrafi też wyczuć moment, w którym należy wbiec w pole karne. Jesienią na pozycji defensywnego pomocnika, jeśli chodzi o zdobywanie bramek, był najlepszy w lidze.
PAVELS STEINBORS
Podobnie jak Angulo oraz Paixao jest przykładem tego, że kariera piłkarza po ukończeniu 30 roku nie musi powoli więdnąć. Wręcz przeciwnie, może pięknie kwitnąć. Bo Steinbors tak dobrze, jak w 2017 roku w barwach Arki Gdynia, nie bronił chyba nigdy wcześniej. Zespół Leszka Ojrzyńskigo sięgnął po dwa trofea, a na jesieni finiszował na wysokim szóstym miejscu w tabeli – nie byłoby tych sukcesów, gdyby momentami wręcz nieprawdopodobne interwencje Łotysza. Jesienią w Ekstraklasie zachował siedem czystych kont w 21 meczach, co jest drugim wynikiem – więcej, osiem, miał Arkadiusz Malarz, ale legionista wystąpił w 18 spotkaniach. Według wyliczeń EkstraStats procent obronionych strzałów zmierzających w bramkę Steinborsa wynosi 80,6. Poziom 80 procent przekroczyli jeszcze tylko Jasmin Burić, Mariusz Pawełek oraz Julian Cuesta. Rozegrali jednak zdecydowanie mniej meczów, jesienią w lidze we trzech w sumie nie pojawili się tyle razy na boisku co sam Steinbors…