Po dwóch kolejnych zwycięstwach w lidze nastroje piłkarzy Jagiellonii Białystok uległy dużej poprawie. Żółto-czerwoni zbliżyli się do Wisły, jednocześnie oddalając się od goniącego ich peletonu. W tej maszynie, która zaczyna wchodzić na wysokie obroty, zdaje brakować się tylko jednego elementu – skuteczności Tomasza Frankowskiego.
Po męczarniach z Arką i skromnym zwycięstwie 1:0 oraz po dobrym meczu w Lubinie, wygranym 2:0, zdaje się, że Jagiellonia wraca na właściwe tory. Czy możemy już zapomnieć o fatalnym początku rundy wiosennej ? – Wierzę, że spotkanie z Górnikiem będzie tego potwierdzeniem. Falstart się zakończył i teraz będziemy występować z pozycji tego, który goni, a nie jest goniony. Być może nam taka funkcja bardziej odpowiada, bo z roli faworyta nie wywiązaliśmy się i straciliśmy prowadzenie na rzecz świetnie punktującej Wisły. Teraz cała sztuka polega na tym, żeby w tych dwóch najbliższych meczach z Górnikiem i Polonią Bytom potwierdzić tę zwyżkę formy – mówi kapitan białostoczan.
Wielu stawia sobie pytanie, czy Jagiellonię stać na zdobycie mistrzowskiej korony. Po hurraoptymizmie, który dopisywał dosłownie wszystkim po rundzie jesiennej, podczas wiosennej przyszedł czas na ostudzenie emocji. – Skoro już padły deklaracje w okresie między rundami, że walczymy o mistrza Polski, to teraz po sześciu kolejkach rundy wiosennej nie należy się z nich wycofywać. Ja wciąż wierzę, że ta Wisła jest do złapania i że nie damy dogonić się temu peletonowi i nie damy się wchłonąć, bo jeśli stanie się inaczej, to sezon możemy skończyć nawet na 8. miejscu. Będąc optymistą, patrzę co przede mną – stwierdza Frankowski.
Cały Białystok czeka na przełamanie najlepszego snajpera żółto-czerwonych. Czy nastąpi to już podczas meczu z Górnikiem? – Tak sobie mówię i pracuję już od miesiąca, od tego spotkania ze Śląskiem Wrocław, w którym trafiłem po raz ostatni. Dobrze by było, bo myślę, że nie tylko ja, ale i wszyscy kibice zdają sobie sprawę, że zdobycie tytułu mistrza Polski jest tylko i wyłącznie realne ze skutecznym Frankowskim – kończy najbardziej doświadczony piłkarz wicelidera Ekstraklasy.