Francuskie zmagania w cieniu stolicy
Choć dziś PSG tylko zremisowało z Amiens, cała reszta stawki wciąż znajduje się w jego cieniu. Ten ma długość od trzynastu punktów przewagi nad Marsylią do czterdziestu dziewięciu nad Tuluzą. Nic dziwnego, że wszystko, co dzieje się bez udziału Paryżan, nie przyprawia reszty świata o wypieki.
No bo cóż z tego, że Nicea pokonała Tuluzę, skoro jedynym, o co może realnie walczyć, pozostaje prawo do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów? I to nie w maju, nie w kwietniu, a w lutym. Tyle warte było dzisiejsze trafienia Pierre’a Leesa Melou i Christophe Herelle, na które rywal nie odpowiedział w dużej mierze przez to, że od 77 minuty grał w dziewiątkę.
Cóż z tego, że Nantes zremisowało z Metz, jeśli z bilansem zera zwycięstw na przestrzeni minionych pięciu kolejek jest daleko od strefy europejskich pucharów, a w osiągnięciu zwycięstwa nie pomogła mu nawet czerwona kartka dla Farida Boulaya?
Cóż Bordeaux po uzyskaniu jednego punktu ze spotkania z Dijon, skoro do miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów traci tyle samo oczek, co ma przewagi nad strefą spadkową?
Tę właśnie opuściło Nimes, które wygrało z grającym w dziesiątkę Angers. Bramkę na wagę trzech punktów i oddalenia się od zagrożenia relegacji zdobył Moussa Kone.
sar, PiłkaNożna.pl