Euro 2012: Polskie losowania część 3
– Losowanie grup MŚ 2006 nie budziło we mnie specjalnych emocji. Było mi raczej obojętne z kim zagramy, bo bez względu na kogo byśmy trafili, chciałem wygrywać – powiedział Mirosław Szymkowiak.
– Ekscytacja wzrosła, gdy już poznaliśmy rywali. Od razu chciałem jak najwięcej wiedzieć na temat drużyn, z którymi mieliśmy grać. Sprawdzałem kadry zespołów, przeglądałem wyniki ostatnich meczów, robiłem wszystko by jak najlepiej poznać przeciwników – zdradza popularny „Szymek” specjalnie dla PilkaNozna.pl.
Zdaniem byłego gracza między innymi Wisły Kraków, podopieczni Franciszka Smudy również nie powinni obawiać się czekającego ich losowania. – Poziom futbolu w ostatnich latach stał się bardziej wyrównany. Myślę, że nie ma znaczenia z kim na Euro 2012 zagrają Polacy, bo i tak w każdym spotkaniu będą grali z przewagą jednego zawodnika, którym są polscy kibice – uważa Szymkowiak. Kibice byli również dwunastym zawodnikiem reprezentacji Polski podczas Mundialu w Niemczech.
– Wyniki poszczególnych meczów będą sprawą otwartą, ponieważ mamy drużynę mogącą ograć każdego. Jeżeli jednak mielibyśmy móc mieć jedno życzenie to dobrze byłoby gdybyśmy nie trafili na Niemców. Z nimi zawsze grało się nam ciężko. Na Euro też łatwiej by nie było, bo nasi zachodni sąsiedzi prezentują się znakomicie i są jednym z głównych faworytów do triumfu w przyszłorocznym turnieju – zauważa uczestnik mundialu w Niemczech.
– Ameryki nie odkryje jeśli powiem, że kluczowy dla losów awansu będzie rezultat inaugurującego meczu. Jeżeli Polacy wygrają to zapewne awansują. Statystyki wyraźnie pokazują, że zwycięzcy pierwszego spotkania grupowego w turnieju zazwyczaj grali potem w kolejnej fazie rozgrywek. Czasami awans ten zyskiwali przegrywając nawet dwa następne mecze – kontynuuje.
– O to, że Polska wyjdzie z grupy podczas Euro 2012 jestem jednak spokojny. Obserwując poczynania biało-czerwonych dostrzegam postępy w ich grze. Spore znaczenie ma doświadczenie zdobywane przez chłopaków grających w ligach zagranicznych. Mowa o Robercie Lewandowskim, Łukaszu Piszczku, a nawet grającym rzadziej Jakubie Błaszczykowskim. Dobrze byłoby, gdyby jeszcze Paweł Brożek częściej dostawał szanse na grę w swoim zespole. A jest jeszcze przecież choćby Wojciech Szczęsny, czy też Adrian Mierzejewski – wylicza Szymkowiak.
Mimo sporego optymizmu „Szymek” dostrzega pewne niepokojące podobieństwa podopiecznych Smudy z reprezentacjami Polski uczestniczącymi wielkich imprezach piłkarskich w latach poprzednich . – Martwić może fakt, że Polacy dawno drużyną turniejową nie byli. Mówił o tym Leo Beenhakker, mówili jego poprzednicy i niestety wszyscy mieli rację – przyznaje były pomocnik biało-czerwonych. – Polscy piłkarze dotychczas mieli problemy z rozgrywaniem trzech meczów w tak krótkim odstępie czasowym. Spory wpływ na to miała sytuacja w klubie poszczególnych zawodników. Przed kolejnymi turniejami, często było tak, że na przykład raptem pięciu grało regularnie we wszystkich meczach, pięciu tylko wchodziło, a kolejnych pięciu grało rzadko albo wcale. Każdy z tej grupy był na innym etapie przygotowań i nagle przed kluczową imprezą sztab trenerski miał spory ból głowy by ostateczny etap przygotowań dla nich wszystkich odpowiednio ujednolicić – wspomina ponad trzydziestokrotny reprezentant Polski.
„Szymek” przyznał też, że gdy w kadrze na MŚ 2006 dość nieoczekiwanie zabrakło miejsca dla Tomasza Frankowskiego, decyzja ówczesnego selekcjonera Pawła Janasa odbiła się echem nie tylko w mediach, ale i w szatni. – Brak Tomka był gdzieś tam przez nas komentowany w pojedynczych rozmowach, ale po wejściu na boisko nikt nie doszukiwał się intruzów, wszyscy graliśmy przecież dla Polski i jak to mawiało się za moich czasów, dla… orzełka.
Jeżeli przed Euro 2012 bylibyśmy świadkami podobnej historii jak przed sześcioma laty z Frankowskim, sądzę że nie powinno to negatywnie wpłynąć na atmosferę w zespole. Wszyscy Polacy grać będą przecież do jednej bramki. Dla siebie, kibiców i dla orzełka, który na szczęście już powrócił na należne mu miejsce. Z nim możemy zalecieć daleko… – kończy Mirosław Szymkowiak.
Szymon Bartnicki, Piłka Nożna