Przejdź do treści
Euro 2012: PilkaNozna.pl z wizytą we Lwowie

Ligi w Europie Świat

Euro 2012: PilkaNozna.pl z wizytą we Lwowie

Teatralne przedstawienia, ludowe tańce, Anastacia oraz fajerwerki – wszystko to oficjalnie otwierało w październiku Arenę Lwów. Od wspomnianych wydarzeń minął miesiąc, a stadion wciąż jest… niegotowy.

KORESPONDENCJA ZE LWOWA

„To najnowocześniejszy obiekt w Europie Środkowo-Wschodniej”

Spod chodnikowych płyt wystają grube kable wysokiego napięcia, a w okolicy trybun uwijają się dokonujące ostatnich poprawek wielkie dźwigi i wyciągarki. Kawałek dalej koparki oraz spycharki wspomagają dzielnie machających łopatami robotników i żołnierzy z plutonu tutejszej jednostki wojskowej. Oni wciąż pracują przy budowie parkingów i organizacji terenu wokół obiektu. Wciąż nie ma wybudowanej drogi, która połączyć ma stadion z pobliską dzielnicą zamieszkiwaną przez 150 tysięcy lwowian. I choć w niektórych miejscach okolica wygląda, jakby dopiero miała się tutaj rozpoczynać poważna inwestycja budowlana, Andrij Sadowy, mer Lwowa zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą i żaden termin nie został jeszcze przekroczony.

– Właśnie odbywają się odbiory poszczególnych sektorów inwestycji. Wybudowaliśmy najnowocześniejszy obiekt tej klasy w Europie Środkowo-Wschodniej, jednak z każdą inwestycją jest tak, jakby budował Pan sobie dom. Już się Pan do niego wprowadził, ale przez pewien czas dokonuje pewnych poprawek – stara się obrazowo tłumaczyć w rozmowie z PilkaNozna.pl Andrij Sadowy, mer Lwowa, który podczas Euro 2012 będzie tu pełnił funkcję mistrza ceremonii i gospodarza całego zamieszania. – Wy w Polsce dobrze wiecie o wszystkim, o czym teraz mówię. U was przekazywanie obiektów wygląda przecież tak samo. Mecze się odbywają, choć na stadionach wciąż pracują robotnicy – dodaje mer.

– Proszę również pamiętać, że na Arenie Lwów odbył się już jeden oficjalny mecz międzypaństwowy. Gdy Ukraina grała z Austrią, UEFA nie miała zastrzeżeń. Kilka dni wcześniej na stadionie przebywali zaproszeni przeze mnie prezydenci Przemyśla i Rzeszowa. Nigdy nie wysłuchałem tylu ciepłych słów, co wtedy – zaznacza w rozmowie z PilkaNozna.pl Sadowy.

Ucieczka czy napięty grafik?

Ciekawie (choć bardziej radykalni określają sytuację mianem skandaliczna) było podczas uroczystego otwarcia stadionu. Prezydent Wiktor Janukowicz zjawił się we Lwowie dzień przed ceremonią, powiedział kilka słów, wsiadł do samolotu i wrócił do stolicy.

– Nie ja ustalam grafik prezydentowi – szybko i zdecydowanie ucina temat Sadowy.
– Nie czuje się Pan zignorowany? Albo zapytam inaczej: czy mieszkańcy Lwowa nie czują się zignorowani przez prezydenta?
– Zostawmy już tę sytuację. To nic nie zmienia. Ważne, że obiekt został otwarty, a wielki udział miała w tym też władza centralna. To sukces. Po Euro 2012 w pobliżu stadionu rozpocznie się budowa kolejnych obiektów, co pozwoli nam ubiegać się o prawo organizacji zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku.

Wymowny wzrok asystentki mera daje jasno do zrozumienia, żeby dalej nie ciągnąć tematu „ucieczki” Janukowicza. Dodajmy, że prezydent był na wszystkich ceremoniach otwierających ukraińskie stadiony na Euro. Pominął tylko Lwów.

Zdecydowanie więcej dowiedzieć się można z nieoficjalnych rozmów. Wschodnia część Ukrainy jest święcie przekonana, że Janukowicz nie chciał uczestniczyć w otwarciu obiektu, który otwarty być jeszcze nie powinien. Jego przeciwnicy są jednak zgodni: prezydent przestraszył się konsekwencji swojej obecności na ceremonii. We Lwowie jego zwolenników jest jak na lekarstwo, co przy jeszcze słabnącej popularności Janukowicza na Ukrainie, zapewniłoby mu tak „życzliwe” przyjecie, jakiego doświadczył kilka tygodni wcześniej w Kijowie.

Przy okazji otwarcia Stadionu Olimpijskiego w Kijowie Janukowiczowi zarzucono fałszowanie medialnego przekazu. Gdy prezydent przemawiał podczas kijowskiej ceremonii, zagłuszały go potworne gwizdy i tupanie kibiców. W telewizji nie było ich jednak w ogóle słychać. Kilka tygodni później publiczna telewizja zrezygnowała z bezpośredniej transmisji ceremonii otwarcia nowego stadionu we Lwowie.

Prezydent do zebranych na Arenie Lwów przemówił tylko z telebimów.

– Zbyt wiele było w tym przekazie polityki. Ludzie przychodzą na stadion, aby obserwować kopanie piłki, a nie słuchać tego samego, co przez cały czas dociera do nich z telewizora – mówi nam jedna z pracownic lwowskiego urzędu, która woli pozostać anonimowa.
– Podobno Janukowicz „mówiący” z telebimów został wygwizdany i wytupany. Ciężko było usłyszeć cokolwiek z jego przemówienia.
– Wcale się nie dziwię, że dzień wcześniej wolał wrócić do Kijowa.

Anglia, Francja… byle nie Rosja?

Przyznać trzeba, że miasto zmienia się z miesiąca na miesiąc. We Lwowie byliśmy w sierpniu, żeby zebrać materiały potrzebne nam do stworzenia naszej podstrony Euro 2012. Gdy zjawiliśmy się tutaj ponownie, tym razem w drodze na losowanie grup Euro 2012, wiele miejsc zmieniło się nie do poznania. – Wciąż prowadzimy intensywne remonty i renowacje. Obok wielkich inwestycji, takich jak rozbudowa lotniska czy wzniesienie nowego stadionu, pracujemy nad mniejszymi, ale równie ważnymi sprawami. Remontujemy drogi, odświeżamy centrum – mówi Sadowy.

Aby dobrze zrozumieć, jak wielki skok cywilizacyjny dokonało miasto w ostatnich latach, należy wspomnieć o kilku faktach. Jeszcze dwa lata temu problemem nie był brak stadionu, a całodobowego dostępu do bieżącej wody w niektórych częściach miasta. Noc dla lwowian mieszkających poza centrum i największymi osiedlami oznaczała poruszanie się w egipskich ciemnościach. Infrastruktura drogowa pamiętała jeszcze renowacje dokonywane w poprzednim systemie.

– Jestem przekonany, że każdy będzie się u nas dobrze czuł. Obojętnie kogo los przydzieli w piątek do „lwowskiej” grupy.
– To prawda, że obawiacie się wylosowania Rosjan? Mieszkańcy Lwowa nie przepadają za obywatelami tego kraju…
– Dementuję takie pogłoski – jesteśmy otwarci na wszystkich, obojętnie kto trafi do naszej grupy. – zaznacza Sadowy. – A na losowaniu będę, ale tylko na finałowej części. Rano we Lwowie gościć będziemy premiera ukraińskiego rządu, Mykołę Azarowa – dodaje.

Zapewne Azarow jako szef władzy wykonawczej będzie chciał dowiedzieć się z pierwszej ręki, dlaczego w miesiąc po oficjalnym otwarciu stadionu we Lwowie, w dużym stopniu finansowego ze środków centralnych, wciąż trwają na nim budowlane prace. Sadowy znów więc będzie musiał się tłumaczyć. Tym razem już jednak nie nam.

{gallery}ZDJECIA_PILKANOZNA/Galerie_w_tekstach/Lwow_3011{/gallery}

Ze Lwowa,
Paweł Kapusta

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 52-53/2024

Nr 52-53/2024