Przejdź do treści
El. LM: Cudu nie było. Mistrz Polski na kolanach!

Ligi w Europie Liga Mistrzów

El. LM: Cudu nie było. Mistrz Polski na kolanach!

Nie udało się Śląskowi Wrocław odrobić strat sprzed tygodnia i dokonać cud w Szwecji. Mistrzowie Polski przegrali po raz drugi z Helsingborgiem, tym razem 1:3 i marzenia o Lidze Mistrzów będą musieli odłożyć przynajmniej o dwanaście miesięcy.

El. LM: Maribor dopełnił formalności – KLIKNIJ!

Żeby przedłużyć swoje szanse na awans i doprowadzić do dogrywki, podopieczni Oresta Lenczyk musieli wygrać 3:0. Być może to brak presji, a być może rosnąca forma piłkarzy Śląska spowodowała, że w pierwszej połowie meczu radzili oni sobie całkiem nieźle i narobili swoim kibiców nieco apetytu na lepsze czasy. Swoje okazje mieli Sebastian Mila i Cristian Omar Diaz, jednak piłka nie chciała wpaść do bramki Helsingborga. Udało się po pół godzinie gry, kiedy to Diaz wykorzystał dobre dogranie Mili z głębi pola, poradził sobie z obrońcą rywali i ładnym strzałem pokonał Hanssona.

Śląsk grał całkiem nieźle, piłkarze w końcu zaczęli biegać i było widać, że – co powinno być oczywistą oczywistością – chce im się biegać i walczyć. Cóż z tego, jeśli jeszcze przed przerwą Helsingborg wyrównał. Szybki kontratak Szwedów, Alfred Finnbogason gubi Przemysława Kaźmierczaka na kilku metrach, dogrywa pod bramkę, a tam formalności dopełnia Thomas Sorum, który dobija piłkę do opuszczonej przez Kelemana bramki. Do przerwy 1:1 i Śląsk wciąż potrzebował trzech bramek.

Jeśli mistrzowie Polski mieli jakieś nadzieje na dokonanie rzeczy niemożliwych, to Helsingborg rozwiał je zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie. Obrona Śląska raz jeszcze wzięła sobie wolne, a gospodarze kilkoma krótkimi podaniami rozmontowali ją po mistrzowsku. Szczególne wrażenia zrobiła asysta Finnbogasona, którego decydujące podanie klatką piersiową otworzyło drogę do bramki Sorumowi. Jeśli jednak ktoś myślał, że Szwedów zadowoli skromne prowadzenie, ten był w sporym błędzie.

W 69. minucie katastrofalną stratę w środku boiska zanotował fatalnie dysponowany Przemysław Kaźmierczak. Helsingborg poszedł z kontratakiem, którego ładnym strzałem nad Kelemen wykończył Sorum. Napastnik gospodarzy ustrzelił hat tricka, a wszystko to przy biernej postawie defensorów Śląska, który raczej przyglądali się popisom rywala, niż go powstrzymywali.

Minęło kilka minut i zanosiło się, że Kelemen po raz kolejny będzie zmuszony do wyciągnięcia piłki z własnej siatki. Kolejny „as” w talii Lenczyka, czyli Mariusz Pawelec faulował rywala w polu karnym i sędzia nie miał innej możliwości jak wskazanie na „wapno”, Do piłki podszedł Finnbogason, ale jego strzał był sygnalizowany i nie sprawił większych problemów bramkarzowi Śląska.

Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Poza kilkoma dobrymi fragmentami w pierwszej połowie, podopieczni Lenczyka zawiedli po raz kolejny w tym sezonie. Helsingborg w dwumeczu z mistrzem Polski nie zagrał niczego wybitnego, nie pokazał futbolu, który kazałby paść kibicom na kolana i składać ręce do oklasków. Cóż z tego, jeśli Śląsk nawet do takiego poziomu nie był w się w stanie zbliżyć. Smutne to, ale prawdziwe.

PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 43/2024

Nr 43/2024